03-08-2008 11:54
Why so serious?
Odsłony: 23
Zaczniemy od oceny. Wyrok jest następujący 9,95/10 po pierwszym obejrzeniu. Bo to film bliski perfekcji i myślę, że nikogo nie zdziwi, że zasługuje na więcej niż jedną wizytę w kinie. Nie dostał 10/10 (przynajmniej na razie) bo ma pewne wady, które na szczęście giną w oceanie zalet.
Jakie? Ano można się przyczepić do przesadnie ochrypłego głosu Batmana, pierwszej sceny z BatPodem, czy faktu, że ładną Katie Holmes zastąpiła brzydka jak noc Maggie Gyllenhaal (abstrahuję od talentu aktorskiego). Wreszcie kręcę nosem na finał filmu.
Sprawię, że ten ołówek zniknie!
Jak się okazało Mroczny Rycerz zasłużenie opisywany jest w recenzjach jako Crime Epic. Pomijając faceta przebranego za nietoperza, jest to film o przestępach i praworządnych.
Obsada. Najpierw bez wątpienia trzeba powiedzieć o Jokerze. To nie klaun o demonicznym uśmiechu Jacka Nicholsona. Jest naprawdę zły. Na dobrą sprawę Joker balansuje na pograniczu postaci i personifikacji kataklizmu, który przetacza się przez Gotham. To prawdziwy, demoniczny i nieprzewidywalny agent chaosu. Zapominamy że pod charakteryzacją znajduje się Heath Ledger, jest tylko postać, która zapadnie nam w pamięć. To nie skrzywdzone dziecko, to nie pragnący zemsty łotr, to nie żądny zysku mafiozo. To po prostu przerażający wir zła. Jestem niemal pewien, że na najbliższej gali oscarowej zobaczę jak Jack Nicholson otwiera kopertę z nazwiskiem Ledgera. Zasłużenie.
Niektórzy ludzie chcą po prostu zobaczyć jak świat płonie.
Co imponujące, to fakt, że mimo tych zachwytów, Joker nie kradnie miejsca dla innych w tym filmie. Jak wspominałem, jest on na granicy postaci i żywiołu. Prawdziwymi bohaterami jest trzech rycerzy Gotham - Batman, Gordon i Harvey Dent. Aaron Eckhart po raz kolejny udowodnił, że jest wielkim aktorem. Moim zdaniem na miarę Kevina Spacey, który może grać bohatera i zwykłego człowieka. Oldmanowi zajęło dwa filmy bym zaakceptował go w tej roli. Nie z powodu jakiś braków, po prostu jako Norman Stansfield, Jean-Baptiste Emanuel Zorg czy Zachary Smith był perfekcyjnym, walniętym czarnym charakterem. Trudno mi było zaakceptować jego nietypową rolę. Bale po zdominowaniu pierwszego filmu tu dostaje swoją część i świetnie się z niej wywiązuje.
Mimo tego natłoku, nie zabrakło miejsca dla innych. Morgan Freeman jako Lucius Fox ma swoje miejsce, również Michael Cane ma kilka minut dla siebie (aktorstwo przychodzi mu równie łatwo jak oddychanie - to musi być dar od Boga). Mroczny Rycerz to film kompletny i inteligentny. Trzyma się kupy i serwuje nam kilka niesamowitych sekwencji i sytuacji.
Wiesz skąd mam te blizny?
Nie będę rozwlekał tekstu pisząc o wyśmienitych efektach specjalnych i lepszej niż w poprzedniej części muzyce duetu James Newton Howard i Hans Zimmer (mam wręcz wrażenie, że to po prostu ulepszony OST z Batman Begins)
Nie jest to film wszech czasów, jednak w pełni zasłużył na ten hype, który obserwowaliśmy od jakiegoś czasu.Cóż. ja niewątpliwie nie skończę na tym jednym seansie. To film dla każdego, kto nie uważa, że kino kończy się na komediach romantycznych.
Podsumowanie: WHOOAA!!!
Jakie? Ano można się przyczepić do przesadnie ochrypłego głosu Batmana, pierwszej sceny z BatPodem, czy faktu, że ładną Katie Holmes zastąpiła brzydka jak noc Maggie Gyllenhaal (abstrahuję od talentu aktorskiego). Wreszcie kręcę nosem na finał filmu.
Sprawię, że ten ołówek zniknie!
Jak się okazało Mroczny Rycerz zasłużenie opisywany jest w recenzjach jako Crime Epic. Pomijając faceta przebranego za nietoperza, jest to film o przestępach i praworządnych.
Obsada. Najpierw bez wątpienia trzeba powiedzieć o Jokerze. To nie klaun o demonicznym uśmiechu Jacka Nicholsona. Jest naprawdę zły. Na dobrą sprawę Joker balansuje na pograniczu postaci i personifikacji kataklizmu, który przetacza się przez Gotham. To prawdziwy, demoniczny i nieprzewidywalny agent chaosu. Zapominamy że pod charakteryzacją znajduje się Heath Ledger, jest tylko postać, która zapadnie nam w pamięć. To nie skrzywdzone dziecko, to nie pragnący zemsty łotr, to nie żądny zysku mafiozo. To po prostu przerażający wir zła. Jestem niemal pewien, że na najbliższej gali oscarowej zobaczę jak Jack Nicholson otwiera kopertę z nazwiskiem Ledgera. Zasłużenie.
Niektórzy ludzie chcą po prostu zobaczyć jak świat płonie.
Co imponujące, to fakt, że mimo tych zachwytów, Joker nie kradnie miejsca dla innych w tym filmie. Jak wspominałem, jest on na granicy postaci i żywiołu. Prawdziwymi bohaterami jest trzech rycerzy Gotham - Batman, Gordon i Harvey Dent. Aaron Eckhart po raz kolejny udowodnił, że jest wielkim aktorem. Moim zdaniem na miarę Kevina Spacey, który może grać bohatera i zwykłego człowieka. Oldmanowi zajęło dwa filmy bym zaakceptował go w tej roli. Nie z powodu jakiś braków, po prostu jako Norman Stansfield, Jean-Baptiste Emanuel Zorg czy Zachary Smith był perfekcyjnym, walniętym czarnym charakterem. Trudno mi było zaakceptować jego nietypową rolę. Bale po zdominowaniu pierwszego filmu tu dostaje swoją część i świetnie się z niej wywiązuje.
Mimo tego natłoku, nie zabrakło miejsca dla innych. Morgan Freeman jako Lucius Fox ma swoje miejsce, również Michael Cane ma kilka minut dla siebie (aktorstwo przychodzi mu równie łatwo jak oddychanie - to musi być dar od Boga). Mroczny Rycerz to film kompletny i inteligentny. Trzyma się kupy i serwuje nam kilka niesamowitych sekwencji i sytuacji.
Wiesz skąd mam te blizny?
Nie będę rozwlekał tekstu pisząc o wyśmienitych efektach specjalnych i lepszej niż w poprzedniej części muzyce duetu James Newton Howard i Hans Zimmer (mam wręcz wrażenie, że to po prostu ulepszony OST z Batman Begins)
Nie jest to film wszech czasów, jednak w pełni zasłużył na ten hype, który obserwowaliśmy od jakiegoś czasu.Cóż. ja niewątpliwie nie skończę na tym jednym seansie. To film dla każdego, kto nie uważa, że kino kończy się na komediach romantycznych.
Podsumowanie: WHOOAA!!!