» Blog » Where I should to go to eat something?
03-08-2009 13:10

Where I should to go to eat something?

Odsłony: 3

To że jestem chłopakiem z prowincji żadną tajemnicą nie jest. Jak wiadomo polska wieś do specjalnie rozwiniętych nie należy, ale to co przydarzyło mi się kilka dni temu przerosło wszelkie pojęcie. Otóż, w wiadomym celu opuściłem moje legowisko i udałem się do miejscowego sklepu. Tam posłusznie zająłem miejsce w kolejce, potulnie czekając na to, aż ktoś z obsługi przyjmie moje zamówienie. W miejscu tym, zwanym onegdaj spółdzielnią panował ogólny gwar, armia Radia Maryja komentowała ostatnie wystąpienie ks. jakiegoś-tam, miejscowi menele byli zajęci wyłącznie degustacją swojego skarbu, a ja stałem spokojnie wsród wszystkich tych ludzi czekając na swoją kolej. Nagle jednak coś zakłuciło poukładany żywot tych ludzi... przed sklepem stanął samochód z zagraniczną rejestracją! Co więcej, z auta wyszedł elegancki mężczyzna, który swe kroki skierował do skromnego przybytku pani Halinki. W sklepie zapanowała cisza. Słychać było wyłącznie odłogs wiatraczka, stojącego gdzieś w rogu. A po kilku sekundach do "spółdzielni" wszedł owy gentelman, jak to się zwykle przyjeło ich nazywać, rozejrzał się po pomieszczeniu i beztrosko zapytał:
- Execuse me, where I should to go to eat something?
Wszyscy obecni zaczęli spogladać po sobie w nadzei, że chociaż ktoś wie, "czego ten dziad od nas chce". Anglik, co wywnioskowałem po akcencie, ponownie obrzucił wszystkich swym przeszywającym spojrzeniem, w oczekiwaniu, aż ktoś mu wreszcie odpowie. Cóż, nie zanosiło się na to, więc poprosiłem owego pana, abyśmy opuścili sklepik, bym mógł spokojnie wytłumaczyć mu, gdzie może coś zjeść. Kiedy powróciłem do królestwa pani Haliny wszyscy patrzyli na mnie, jak na odmieńca, kogoś kto tu nie pasuje.
Od tamtej pory dotarł do mnie fakt, że zamieszkuję wśród "ciemnogordu". Smutne, nawet bardzo.
Amen
3
Notka polecana przez: ConAnuS, Erpegis
Poleć innym tę notkę

Komentarze


~za(w)pracowany

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A spróbuj pomóc komuś niepolskojęzycznemu kupić bilet na PKP. Dobry Boże!
03-08-2009 13:26
33451

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Mimo liczby fakt, nasze miasteczko to trochę zacofane jest. ;p
03-08-2009 13:53
beacon
   
Ocena:
+2
Anglik nie spytalby z bledem gramatycznym "to go" po should ;>
03-08-2009 15:07
markós
   
Ocena:
0
@Nuke, tyle że tu mowa raczej o Borzechowie, a nie Starogardzie ;)
03-08-2009 17:57
Serail
   
Ocena:
0
Ło Dżizas, a skąd ty wiesz, gdzie mieszka poczciwy Serail? ^^ A ci do twojej uwagi, beacon, to może tym razem ja się nie popisałem i źle zinterpretowałem akcent, być może był to obcokrajowiec z panstwa, w którym nie mówi się po angielsku, stąd ten błąd. Bądź co bądź, za często z anglikami nie przebywam. ;]
EDIT: Podejrzewam, że to Nasza-Klasa zdradziła moja kryjówkę. ;] A więc tak, w wyniku krótkiego śledztwa na jaw wyszło, iż z Nukem o mały włos bym do klasy chodził... Jaki ten świat jest mały. ;p
03-08-2009 18:03
Malaggar
   
Ocena:
+1
"dałem dupy" - Mistrzu, na Poltku się tak nie pisze.
03-08-2009 18:25
Serail
   
Ocena:
0
Poprawione.
03-08-2009 18:47
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
ZARAZ CIEM ZBANUJOM JAK KASTORA
03-08-2009 18:48
earl
   
Ocena:
+2
Nie mogę zgodzić się z tekstem, że jesteśmy zacofani. Ciekawe, czy Polak, który nie mówi po francusku, dogadałby się we wspaniałym Paryżu? Nie, to oczywiste. Idąc takim tokiem myślenia, to Paryż więc jawi się jako wielka dziura, skoro obcokrajowiec z Polski po polsku nic by tam nie załatwił.
A rada dla cudzoziemców jest prosta - wystarczy wysupłać parę euro i kupić jakieś rozmówki obco-polskie, bo w końcu w Polsce jeszcze obowiązuje polski język i zwykła zaradność wymaga, by parunastu potrzebnych zwrotów się nauczyć. Wtedy uniknie się takich sytuacji.
03-08-2009 22:39
Serail
   
Ocena:
0
Niby racja, jednak po angielsku porozumiewają się miliony/milardy ludzi na całym świecie, wypadałoby więc znać chociaż podstawy tego języka.
04-08-2009 10:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.