» Blog » Weźmy się i zróbcie!
28-08-2014 07:57

Weźmy się i zróbcie!

W działach: RPG | Odsłony: 2221

Weźmy się i zróbcie!

Co jakiś czas na blogach i w komentarzach przewija się temat wydawanych w Polsce gier fabularnych. Zdania co do tego, co powinno wyjść są podzielone, ale łączy je pewien zabawny fakt: powinny być to topowe, najlepiej sprzedające się linie wydawnicze a to, co się nam proponuje jest niewiele warte. Czyli żadnego Earthdawna, Savage Worlds czy Dworów Końca Świata, ale Dark Heresy, Star Wars od FFG, The One Ring, D&D 5ed i tym podobne systemy. Nie ukrywam, bardzo chętnie zobaczyłbym po polsku kilka zachodnich gier (np. GURPS czy Eclipse Phase), ale zdaję sobie sprawę z tego, że to nie takie proste. Wygląda jednak na to, że świadomość tego jak wiele kasy, czasu i pracy trzeba władować w wydanie gry fabularnej jest równie niska, jak wiedza o tym z jakich powodów nowa Magia i Miecz nie będzie dostępna w kioskach.

Liczby podane niżej są wyciągnięte z Internetu – jeśli z Waszej wiedzy są przestrzelone albo niedoszacowane, będę wdzięczny jeśli ktoś dysponujący konkretnymi informacjami je sprostuje.

  • Trzeba zapłacić za licencję. Konkretnego kosztu nie udało mi się wyciągnąć, ale stawki dla małych wydawców chcących się podpiąć pod Numenerę opisane na stronie Monte Cook Games sugerują, że zdobycie gry z najwyższej półki to kwota rzędu dziesiątek tysięcy dolarów. Nawet jeśli przyjąć 10k, da to kwotę około 35 tysięcy złotych.
  • Trzeba przetłumaczyć książkę. To, wbrew pozorom, droższe niż napisanie podręcznika od zera. Internet podpowiada mi stawkę 40 zł od strony maszynopisu – nawet jeśli erpegowy tłumacz weźmie mniej, będzie to i tak spora kwota. Przy 400-stronicowym podręczniku A4 pisanym maczkiem to kwota rzędu 30 tysięcy złotych.
  • Trzeba to przeredagować, poddać korekcie i złożyć. Internet twierdzi, że nie jest to tak drogie, jak tłumaczenie, ale i tak trzeba będzie dołożyć kilka tysięcy. Przyjmijmy, że 5 tysięcy złotych.
  • Na koniec druk. Kolor, twarda oprawa i 400 stron tekstu swoje kosztują. Drukarnie cyfrowe prezentują absurdalne cenniki takich książek (rzędu stu złotych za sztukę), dlatego przyjmę, że wydawca strzela nakładem dwóch tysięcy sztuk i kosztuje go to 15 zł. Razem wychodzi 30 tysięcy złotych.

Razem to kwota 100 000 – wydawca ma dwa tysiące podręczników, gotowe e-booki i jest gotowy by zwojować rynek. Jednostkowy koszt podręcznika wynosi na ten moment 60 zł. Wydawca nie jest pazerny, ale by cokolwiek na tym zyskać musi dołożyć sporo do ceny – swoje weźmie dystrybutor/sklep. Ustala cenę na poziomie porównywalnym z ceną oryginału – 140 zł. Przy marży rzędu 40% od każdego sprzedanego podręcznika zostaje mu 84 zł. Musi sprzedać ponad 1200 podręczników by wyjść na zero.

Ale bądźmy dobrej myśli – leci z projektem na wspieram.to i udaje się mu sprzedać tyle książek, że wychodzi na zero (ok. 800 sztuk, biorąc pod uwagę wyższe progi i wspierających zainteresowanych tylko e-bookiem). Po odliczeniu podręczników wysyłanych do bibliotek, recenzentów i zespołu redakcyjnego zostanie około 1100 książek, które po sprzedaniu dadzą około 92 000 zysku. Taki nakład będzie się sprzedawał pewnie długo (pół fandomu wsparło projekt, więc nie ma już komu kupować, a w sklepach internetowych erpegi sprzedają się w śladowych ilościach).

Ale co, jeśli to się nie uda? 140 złotych to sporo. Ludzie mają już na półkach Numenery, Dark Heresy, Age of Rebellion, kupują D&D 5ed w oryginale, jak zresztą inne, topowe gry. Mogą nie chcieć wydawać kasy na kolejną wersję. Mogą narzekać, że to drogo. Mogą wyjść z założenia, że tłumaczenie, redakcja i korekta będą kiepskie. Mogą być zainteresowani samym e-bookiem. Co gorsze, moje optymistyczne obliczenia mogą być potwornie zaniżone. Nie wyobrażam sobie, by FFG sprzedało licencję na Dark Heresy za taką kwotę. Kolejne 10 tysięcy dolców oznacza, że trzeba sprzedać jeszcze 300-400 podręczników.

  • Wariant optymistyczny: wydawca płaci za samą licencję i nie podpisuje jeszcze umów z tłumaczem, redaktorem, korektorem, składaczem, itd. Jest w plecy koszt licencji.
  • Wariant pesymistyczny: wydawca strzela 100 tysiącami złotych. Zostaje mu kilka ton przepięknych, ale nie chcianych książek.

Czy jakikolwiek biznesmen z taką wolną kasą zdecydowałby się na wydanie produktu obarczonego takim ryzykiem? Nawet jeśli zbiórka osiągnie próg „minimum” potencjalny zysk to jakieś kilkanaście tysięcy złotych rocznie. Zakładając, że książki nie zeżrą szczury, nie zaleje woda albo nie spłoną w pożarze.

Dlatego jesteśmy „skazani” na gry spoza kręgu WotC-Paizo-FFG. Moim zdaniem nie ma w tym nic złego. Po pierwsze, wieść o planach wydania polskiej edycji Earthdawna sugeruje, że możemy mieć fajne, grywalne systemy. Po drugie, mamy zapaleńców pracujących przy własnych projektach. Może są gorsze, niż te projektowane przez profesjonalistów, może nie będą graficznie równie fajne (Wiatyk udowadnia, że to niekoniecznie prawda), ale czy inni mieli odmienne początki?

Zbudowanie marki wymaga czasu. WH40k sprzedaje się super, bo ma gigantyczną bazę fanów kochających to mroczne uniwersum. Dwory Końca Świata, Diadem czy Głębia Przestrzeni mają start od zera. Może powoli zdobędą jakieś grono graczy, którzy nie tylko będą promować te systemy, ale też pomogą w wychwyceniu błędów i wskażą braki? Za 3-4 lata mogą wyjść drugie edycje – poprawione, z lepszą oprawą graficzną, mocniej i skuteczniej wypromowane. Osobiście nie jestem na razie przekonanych do obecnych projektów, ale może w przyszłości pojawi się coś ciekawego?

Wpis poprawiony po sugestiach dotyczących przeszacowania kosztu tłumaczenia.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Co do rynku i kanałów dystrybucji mogę się zgodzić, co do gustów mógłbym polemizować. Z uporem maniaka będę twierdzić że warhammer 40k zostawiłby daleko w tyle poziomem sprzedaży każdy inny system rpg. Z wyjątkiem warhammera! ;)

28-08-2014 23:58
Enc
   
Ocena:
+1

I dlatego punktuję Twoje wypowiedzi. Jeśli jesteś taki pewny, bierz kredyt i działaj! 

29-08-2014 00:04
Kamulec
   
Ocena:
0

O ile młot cenzury skierować przeciw pozostałym systemom, to tak.

29-08-2014 00:04
zegarmistrz
   
Ocena:
0

Beamhit: to skreśl nazwę i wstaw dowolną inną sieć księgarni. Wszystkie mają to samo.

Kamulec: nie, kilka lat temu ogłosili, że likwidują działy RPG w swoich księgarniach. A pare miesięcy później zaczęli przekształcać salony w sklepy upominkowo-cukiernicze.

29-08-2014 00:04
Kamulec
   
Ocena:
0

@zegarmistrz

Wydaje się, że było coś takiego –  z drugiej strony trochę czasu już minęło. Sądzę, że ktoś chcący sprzedawać gry fabularne w tysiącach, a nie setkach, mógłby mieć szansę przekonać ich do zmiany decyzji. 

29-08-2014 00:06
zegarmistrz
   
Ocena:
+3

Tu się zgodzę. Wykup odpowiednią promocję, to w Empik postawi ci w salonie nawet półkę z marchwią z twojego ogródka.

29-08-2014 00:09
Venomus
   
Ocena:
0

Co do Empików, nie żeby coś ale od jakiegoś roku na półkach znowu widuję dedeki 3.0/3.5 więc przynajmniej w Poznaniu molochy wielkiego E dalej serwują erpozę...

29-08-2014 00:49
Beamhit
   
Ocena:
0

Może nie zwrócili, i gdzieś na magazynach im zostało :P

29-08-2014 00:58
XLs
   
Ocena:
+2


@FireFrost

Vukodlak, sporo osób (miażdżąca większość znaczy się) ma gdzieś anglojęzyczne wersje, bo za słabo zna ang., żeby przebijanie się (szczególnie przez mechanikę) przez obcojęzyczny tekst uznała za dobre rozwiązanie.

 

No właśnie się całkowicie nie zgodzę. Ba uważam że to legenda. Np. Czytając Numenere najgorzej mi szło z opowiadaniem wprowadzającym. Pełno słownictwa które musiałem sprawdzać, w sumie to szło jak krew z nosa trudność 7/10. Idąc dalej, opis świata też był ciężki, było łatwiej, ale nie obyło się bez słownika i bez odrobiny poświęcenia 5/10. Porady, rady, gadanina czym jest rpg łykałem bez problemu, z paroma wątpliwościami 4/10 trudności. Mechanika... ani razu nie zajżałem do słownika 1/10, po prostu siadłem przeczytałem, załapalem jak przy każdym rpg pisanym po polsku... po 2gim razie. Identycznie miałem z Shadowrunem, Rouge Traderem, a także całą resztą. W sumie tylko przy Trail of Cthulhu mi sprawiła mechanika trochę problemów, ale może to też dlatego że wydawała mi się cholernie dziwna. 

Podsumowując mechanika to NAJPROSTRZY językowo fragment. Zastanawiasz się czy kupić podręcznik bo padniesz na mechanice? KUPUJ! 

 

Takiego Mouse Guarda to byłem wstanie przeczytać w 6 godzinnej podróży busem. Mechaniki czyta się bardzo łatwo, a że to w większości mechanika, to przeleciałem podręcznik w prędkości pożaru trawiącego młody las.

29-08-2014 08:09
Klebern
   
Ocena:
+1
Polski rynek RPG właśnie przeżywa drgawki agonalne. Niby jeszcze pokazuje, że żyje, ale wszyscy już wyczekują rychłej śmierci. I przyznam się, że i ja dołożyłem swoją cegiełkę. Bo jak kupuję podręcznik, to tylko i wyłącznie angielskojęzyczny nawet jak jest jego polskie tłumaczenie. Do polskich tłumaczeń zraziłem się po Podręczniku Gracza do D&D 3.0. Kolejną cegiełkę dołożyły polskie systemy, w które dość późno grałem np.: Monastyr czy Wiedźmin. Późno, bo po latach grania w zagraniczne mainstreamy chciałem w końcu poznać coś swojskiego. I nigdy więcej do polskich RPG nie zajrzę. Pomysły świetne, tylko wykonanie fatalne.

Polskie wydawnictwa może uratować tylko cud. I możemy tu dywagować latami, a nawet i robić zrzuty na szczytne cele. I tak to nic nie da. Bo tym cudem jest drastyczny wzrost siły nabywczej złotówki. Tak by młody, potencjalny fan RPG nie zastanawiał się, czy kupić grę cRPG czy podręcznik RPG, tylko by mógł kupić i to i to. A na taką poprawę naszych finansów się nie zanosi. Sorry Winnetou.
29-08-2014 08:14
Enc
   
Ocena:
+1

@Kelbern: z tą siłą nabywczą to nie jest do końca tak. 15 lat temu większość erpegowców była w liceum albo na studiach. Teraz robią kariery w korporacjach, ustatkowali się i stać ich na wydanie 100 zł na kwartał. Świadczy o tym choćby sukces zbiórki na reaktywację Magii i Miecza. Fakt, nie są to tysiące osób, ale czy do wypromowania własnego projektu potrzeba dziesiątek tysięcy? Może nie będziemy mieć D&D 5ed po polsku, ale rodzime projekty jak najbardziej.

Jeśli chodzi o tłumaczone systemy, mnie również bardziej zachęcają oryginały. Jeśli wiem, że gra mnie wkręci na maksa (np. Eclipse Phase), nie czekałbym na tłumaczenie. Raz, że marnuję czas. Dwa, że nie wiadomo czy system w ogóle wyjdzie. Trzy, nie ma gwarancji, że linia wydawnicza będzie prowadzona równolegle z oryginalną. W przypadku ED jest nieco inaczej, ale to dlatego, że polską edycję zapowiedziano przed premierą oryginału i nie jest to gra, w którą pakowałbym setki dolarów.

29-08-2014 08:33
XLs
   
Ocena:
0

 że polską edycję zapowiedziano przed premierą oryginału i

Co samo w sobie jest nie lada wydarzeniem. Pamięta ktoś kiedy tak ostatnio było? Czy kiedykolwiek tak było?

29-08-2014 08:38
Klebern
   
Ocena:
0

@Czarnotrup Ależ przede wszystkim chodzi ile możesz kupić za swoje pieniądze. Zgadzam się, dorośli fani RPG nie mają problemów nawet z zakupem podstawki do WRFP 3ed. Swoją drogą według mnie najlepiej wydane 300 zł ever. Ale ten proces starzenia się graczy i powolnego wykruszania się nie jest tylko polską przypadłością. Tak jest wszędzie. Ale system żyje tylko i wyłącznie dzięki pozyskiwaniu nowych graczy. A nowi gracze mają lat naście i posiadają tylko kieszonkowe od rodziców. Wbrew pozorom starzy wyjadacze kupują dość często, tylko, że ich jest mało i będzie jeszcze mniej. Życie, praca, żona/mąż, dzieci. Nie ma się tyle czasu co kiedyś i nie grasz tak często jak kiedyś o ile w ogóle grasz. I oni nie będą kupować książek tylko na półkę, bo są inne ważniejsze wydatki, choćby rata kredytu hipotecznego.

29-08-2014 08:50
KFC
   
Ocena:
+1

Pamięta ktoś kiedy tak ostatnio było? Czy kiedykolwiek tak było?

Było z Gaslightem Galmadrinu, a wyszlo jak zwykle....

29-08-2014 08:58
Enc
   
Ocena:
0

@Kelbern: pytanie brzmi jak wiele świeżej krwi wpłynie kiedy nasze dzieciaki zaczną dorastać :)

Zgadzam się z tym, że dla nastolatka 140 zeta za podstawkę to próg nie do przejścia. To również pokazuje, że NS była solidnie zaplanowana - podstawka jest obszerna i tania.

29-08-2014 09:39
XLs
   
Ocena:
0

Czyli nie było;)

29-08-2014 09:40
XLs
   
Ocena:
0

@Czarnotrup Nerka 2.0 z poprawioną mechaniką, ba z mechaniką z bitewniaka Nerki, to by było to. 60 zł, -> polak potrafi. Jak trzewik nie uzbiera minimum 50 tyś będę niesamowicie zdziwiony. Szkoda że tego nie zrobi. Aż mam chęć napisać petycję i zebrać podpisy fanów.

29-08-2014 09:42
Senthe
   
Ocena:
0

@XLs

E, nie kłopocz się.

29-08-2014 09:51
XLs
   
Ocena:
0

Żeby nie było wątpliwości, Nerke uważam za potworka mechanicnego, a także system o dziurawym świecie, który w dodatkach stał się parodią samego siebie. Im ich więcej bym było gorzej. Jednak Nerka to rodzimy produkt który też może rozruszać wielu fanów. Po dziś wielu ludzi gra i gra, lub wspomina bardzo dobrze, niezależnie od oczywistych wad.

29-08-2014 09:54
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Czarnotrupie - jestem pewny na 200%. Ale nie zajmę sie tym bo po pierwsze nie mam takich pieniędzy a kredytu NIGDY na NIC nie brałem nawet w formie rat bo takie mam zasady  a po drugie mam prace, hobby wykraczające poza rpg, rodzine i królika(!) i nie zamierzam przeformatowac życia aby cos komuś pokazać i dowieść Swoich racji. Zwłaszcza ze bez względu na komercyjny sukces wh40k samo rpg jako forma rozrywki bedzie stopniowo znikać wraz z wykruszaniem starej kadry i brakiem nowych sympatyków. Za 10 lat to znów bedzie piwniczny zaścianek dla kilku nerdow. 

29-08-2014 10:04

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.