04-02-2010 12:19
Westernowe smęty
W działach: Western | Odsłony: 8
Raz na dwa, trzy tygodnie lubię sobie obejrzeć jakiś western. Na ogół wracam do tych, które już znam, ale w styczniu stało się (W 66,(6)%) inaczej - obejrzałem dwa, których wcześniej na oczy nie widziałem, a westernów widziałem już w swoim życiu sporo (choć w nowszych niestety mam braki, które powinienem nadrobić).
Na pierwszy ogień poszedł "The Missing" z Tommy Lee Jonesem i Cate Blanchett. Przyznam, że już obecność Cate sprawiłą, że miałem spore obawy, w końcu western to gatunek, który twardzielami (lub wyrobami twardzielopodobnymi) stoi. A tu nie dość, że kobitka ma być główną bohaterką, to jeszcze Tommy Lee Jones wygląda jak podstarzały hipis.
No ale trudno się mówi i zaczyna seans.
Niestety, naciśnięcie "play" było najgorszą decyzją tamtego dnia. Film dooglądałem do końca, ale parę razy wychodziłem do kuchni, a to zrobić herbatę, a to kanapkę. Co więcej, mój tata, który też oglądał, robił dokładnie to samo. A fakt, że westernomaniak wychodzi w trakcie dzikozachodowego filmu nie świadczy najlepiej o "dziele".
Swoją drogą, to "The Missing" okazał się być trochę brutalniejszą Doktor Queen z dodanymi wątkami nadnaturalnymi. Cóż, nadnaturalizm w westernie może wyjść fajnie (High Plains Drifter, Pale Rider), albo tragicznie. W wypadku filmidła o którym piszę wyszedł tragicznie.
W zasadzie, to wszystko wyszło tragicznie i spodziewałem się, że gorszego westernu nie ujrzę przez kolejne kilka miesięcy.
Niestety, Ale Kino postanowiło wyemitować "Heaven's Gate". Film z miejsca wskoczył na moją listę nie tylko najgorszych westernów, ale i filmów.
Nie ma w nim nic ciekawego, nic. Jest za to kosmiczna dawka nudy i dłużyzn - i to nie w stylu Leone, podczas których jest jakieś napięcie.
Dooglądałem (znów z tatą) do połowy, potem przerzuciliśmy się na "For a Few Dollars More".
W ten sposób po raz pierwszy trafiłem na film o Dzikim Zachodzie, którego nawet mój tata nie był w stanie obejrzeć do końca.
Nawet "The Missing" nie było aż tak złe. Ba, "The Quick and the Dead" oraz "Bandidas" nie były tak słabe.
"Heaven's Gate" to nowa jakość złego kina.
Na koniec rada: Jeśli lubisz westerny lub jeśli chcesz polubic westerny, to unikaj tych filmów jak ognia. W innym wypadku też ich unikaj.
PS. Tym razem nie będzie zdjęcia kobiety - wszystkich zawiedzionych przepraszam i obiecuję poprawę.
Na pierwszy ogień poszedł "The Missing" z Tommy Lee Jonesem i Cate Blanchett. Przyznam, że już obecność Cate sprawiłą, że miałem spore obawy, w końcu western to gatunek, który twardzielami (lub wyrobami twardzielopodobnymi) stoi. A tu nie dość, że kobitka ma być główną bohaterką, to jeszcze Tommy Lee Jones wygląda jak podstarzały hipis.
No ale trudno się mówi i zaczyna seans.
Niestety, naciśnięcie "play" było najgorszą decyzją tamtego dnia. Film dooglądałem do końca, ale parę razy wychodziłem do kuchni, a to zrobić herbatę, a to kanapkę. Co więcej, mój tata, który też oglądał, robił dokładnie to samo. A fakt, że westernomaniak wychodzi w trakcie dzikozachodowego filmu nie świadczy najlepiej o "dziele".
Swoją drogą, to "The Missing" okazał się być trochę brutalniejszą Doktor Queen z dodanymi wątkami nadnaturalnymi. Cóż, nadnaturalizm w westernie może wyjść fajnie (High Plains Drifter, Pale Rider), albo tragicznie. W wypadku filmidła o którym piszę wyszedł tragicznie.
W zasadzie, to wszystko wyszło tragicznie i spodziewałem się, że gorszego westernu nie ujrzę przez kolejne kilka miesięcy.
Niestety, Ale Kino postanowiło wyemitować "Heaven's Gate". Film z miejsca wskoczył na moją listę nie tylko najgorszych westernów, ale i filmów.
Nie ma w nim nic ciekawego, nic. Jest za to kosmiczna dawka nudy i dłużyzn - i to nie w stylu Leone, podczas których jest jakieś napięcie.
Dooglądałem (znów z tatą) do połowy, potem przerzuciliśmy się na "For a Few Dollars More".
W ten sposób po raz pierwszy trafiłem na film o Dzikim Zachodzie, którego nawet mój tata nie był w stanie obejrzeć do końca.
Nawet "The Missing" nie było aż tak złe. Ba, "The Quick and the Dead" oraz "Bandidas" nie były tak słabe.
"Heaven's Gate" to nowa jakość złego kina.
Na koniec rada: Jeśli lubisz westerny lub jeśli chcesz polubic westerny, to unikaj tych filmów jak ognia. W innym wypadku też ich unikaj.
PS. Tym razem nie będzie zdjęcia kobiety - wszystkich zawiedzionych przepraszam i obiecuję poprawę.