08-10-2006 23:19
Wąż ogrodowy
Odsłony: 8
Kopnięta w ambicję, przeglądałam dzisiaj stare teksty, w poszukiwaniu czegoś, co mogłabym wrzucić na bloga w ramach notki, prób twórczości itp. Jakoś nic nie pasowało. Starych opowiadań wstydzę się pokazywać, nowe teksty "w robocie", skróty kampanii wybitnie hermetyczne.
Aż wreszcie znalazłam.
Otóż kilka dobrych lat temu, na przełomie liceum i studiów miałam przygodę z gazetami lokalnymi, między innymi ze znanym niektórym warszawiakom "Pasmem".
Pisywałam mocno amatorskie artykuły z pełną powagą i zaangażowaniem.
Dzisiaj przeczytałam jeden z nich i... spadłam z krzesła ze śmiechu.
Proszę, oto typowy produkt sezonu ogórkowego, napisany przez młodocianą studentkę biologii.
UWAGA: może wyrządzić trwałe szkody na ciele i umyśle.
Wąż ogrodowy
Niecodzienny gość zawitał w ogródku pani Joanny Ł., mieszkającej przy ulicy Raabego. W czwartek po południu kilkoro bawiących się dzieci zauważyło dużego węża sunącego wzdłuż krawężnika, nieopodal przydomowych ogródków. Natychmiast zaalarmowały dorosłych. Na miejsce wezwano straż miejską, niestety, w trakcie całego tego zamieszania przestraszone zwierzę schowało się w jednym z ogródków. Z opisu dzieci wynikało, że wąż miał około metr długości i był zielony. Straż podejrzewała, że może to być zaskroniec, ale nikt nie miał co do tego pewności. Wąż nie pokazał się, więc po jakimś czasie straż odjechała.
Następnego ranka pani Ł. wyszła do ogrodu i zauważyła zielonego intruza wygrzewającego się na piasku. Ponownie wezwano straż. Po przybyciu na miejsce, strażnicy - inni, niż poprzedniego popołudnia - zachowali się nieuprzejmie. Oświadczyli, że nie uwierzą w istnienie węża, dopóki nie zobaczą go na własne oczy. Twierdzili też, ze nie zajmują się takimi sprawami. Zwierzę tymczasem ukrywało się pod betonowymi płytkami zgromadzonymi w rogu drugiego ogródka. Pani Joanna wypłoszyła go więc spod płyt za pomocą kijka, po czym wystraszony wąż uciekł w górę ogródka. Strażnicy nie byli w stanie schwytać go w tym gąszczu, więc odjechali.
Epilog całej tej historii rozegrał się kilka godzin później, kiedy to zwierzę wypełzło na chodnik. Straż przyjechała po raz trzeci. Należąca do ekipy strażniczka założyła gumową rękawicę, zwinnie złapała wyraźnie zmęczonego węża i włożyła do tekturowego pudła. Ustalono, że zwierzę rzeczywiście jest zaskrońcem. Prawdopodobnie przypełzł on aż z Lasu Kabackiego - bądź też uciekł komuś, kto go stamtąd przyniósł. Gdyby dłużej pozostał na osiedlu, prawdopodobnie szybko zostałby zabity przez psa, kota lub nieświadomego człowieka. Tymczasem zaskrońce są niejadowite i zupełnie nieszkodliwe. Strażnicy postanowili wypuścić węża w Lesie Kabackim nieopodal jeziorka.
Zaskroniec zwyczajny (natrix natrix) osiąga do 1,5 metra długości. Jest szarozielonkawy, ma charakterystyczne żółte plamy po bokach głowy. Dobrze pływa i zazwyczaj występuje w pobliżu zbiorników wodnych. Żywi się drobnymi zwierzętami. Niejadowity. W Polsce jest objęty ŚCISŁĄ OCHRONĄ. Zaskrońców nie wolno zabijać, wywozić z lasów i trzymać w niewoli.
Tak trzymać :D
Aż wreszcie znalazłam.
Otóż kilka dobrych lat temu, na przełomie liceum i studiów miałam przygodę z gazetami lokalnymi, między innymi ze znanym niektórym warszawiakom "Pasmem".
Pisywałam mocno amatorskie artykuły z pełną powagą i zaangażowaniem.
Dzisiaj przeczytałam jeden z nich i... spadłam z krzesła ze śmiechu.
Proszę, oto typowy produkt sezonu ogórkowego, napisany przez młodocianą studentkę biologii.
UWAGA: może wyrządzić trwałe szkody na ciele i umyśle.
Wąż ogrodowy
Niecodzienny gość zawitał w ogródku pani Joanny Ł., mieszkającej przy ulicy Raabego. W czwartek po południu kilkoro bawiących się dzieci zauważyło dużego węża sunącego wzdłuż krawężnika, nieopodal przydomowych ogródków. Natychmiast zaalarmowały dorosłych. Na miejsce wezwano straż miejską, niestety, w trakcie całego tego zamieszania przestraszone zwierzę schowało się w jednym z ogródków. Z opisu dzieci wynikało, że wąż miał około metr długości i był zielony. Straż podejrzewała, że może to być zaskroniec, ale nikt nie miał co do tego pewności. Wąż nie pokazał się, więc po jakimś czasie straż odjechała.
Następnego ranka pani Ł. wyszła do ogrodu i zauważyła zielonego intruza wygrzewającego się na piasku. Ponownie wezwano straż. Po przybyciu na miejsce, strażnicy - inni, niż poprzedniego popołudnia - zachowali się nieuprzejmie. Oświadczyli, że nie uwierzą w istnienie węża, dopóki nie zobaczą go na własne oczy. Twierdzili też, ze nie zajmują się takimi sprawami. Zwierzę tymczasem ukrywało się pod betonowymi płytkami zgromadzonymi w rogu drugiego ogródka. Pani Joanna wypłoszyła go więc spod płyt za pomocą kijka, po czym wystraszony wąż uciekł w górę ogródka. Strażnicy nie byli w stanie schwytać go w tym gąszczu, więc odjechali.
Epilog całej tej historii rozegrał się kilka godzin później, kiedy to zwierzę wypełzło na chodnik. Straż przyjechała po raz trzeci. Należąca do ekipy strażniczka założyła gumową rękawicę, zwinnie złapała wyraźnie zmęczonego węża i włożyła do tekturowego pudła. Ustalono, że zwierzę rzeczywiście jest zaskrońcem. Prawdopodobnie przypełzł on aż z Lasu Kabackiego - bądź też uciekł komuś, kto go stamtąd przyniósł. Gdyby dłużej pozostał na osiedlu, prawdopodobnie szybko zostałby zabity przez psa, kota lub nieświadomego człowieka. Tymczasem zaskrońce są niejadowite i zupełnie nieszkodliwe. Strażnicy postanowili wypuścić węża w Lesie Kabackim nieopodal jeziorka.
Zaskroniec zwyczajny (natrix natrix) osiąga do 1,5 metra długości. Jest szarozielonkawy, ma charakterystyczne żółte plamy po bokach głowy. Dobrze pływa i zazwyczaj występuje w pobliżu zbiorników wodnych. Żywi się drobnymi zwierzętami. Niejadowity. W Polsce jest objęty ŚCISŁĄ OCHRONĄ. Zaskrońców nie wolno zabijać, wywozić z lasów i trzymać w niewoli.
Tak trzymać :D