» Blog » Wasza najciekawsza przygoda/kampania.
10-05-2014 12:23

Wasza najciekawsza przygoda/kampania.

W działach: rpg | Odsłony: 254

Chciałem się Was zapytać o przygodę lub całą kampanię, w którą graliście lub którą prowadziliście, która wzbudziła w Was i we współgraczach najwięcej emocji. Przy której najfajniej się bawiliście, najlepiej ją wspominacie. Interesuje mnie przede wszystkim, w jakiej konwencji wtedy graliście (horror, kryminał, fantasy, postapo itd.) i jaki był motyw przewodni, czy o co w najogólniejszym zarysie chodziło. Zapraszam do komentowania.

Komentarze


Planetourist
   
Ocena:
+4

Zdecydowanie najlepszą kampanią, jaką udało mi się poprowadzić, jest trwająca do dziś gra w Rippers. To gra z pogranicza horroru i superbohaterstwa, taki stary WoD bez wyraźnej granicy między śmiertelnikiem a istotą nadnaturalną - gracze są łowcami, którzy wszczepiają w siebie części ciał potworów, by zyskać ich moce, ale też przejmują przez to ich najgorsze wady.

Pierwszą częścią kampanii była epicka przygoda o uratowaniu Londynu przed wciągnięciem do Piekła, a gdy to już się skończyło gracze byli tak poszczepieni Złem, że dalszą część historii wyznaczają ich wewnętrzne problemy i plany - ja tylko moderuję grę, wprowadzając nowe postaci i wydarzenia które z tym planami jakoś współgrają.

To chyba pierwsza z moich kampanii, w której jeden z graczy zapragnął podbić świat - i wyjaśnił to tak zgodnie z postacią (postęp, wyższe dobro, potwory mają bać się ludzi), że wcale nie wydała się ona przez to "zła". 

10-05-2014 12:49
Królik
   
Ocena:
+2

Najciekawsza Kampania u mnie to Planescape na Pathfinderz. Zaczynało sie normalnie jak na Planescape - pierwszakowie wrzuceni na nieznany świat. Potem akcja się tylko rozwijała. MIeliśmy w sobie larwy łupieżców umysłu, ścigał nas przez plany starożytny smok, który na sam koniec posłużył nam za napęd Spelljammera, kiedy ratowaliśmy Multiwersum przed inwazją Ilithidów. 

Najlepszy motyw kampanii było podsumowanie każdej sesji - "Były smoki? Były! Były lochy? Były! Czyli sesja dedeków udana"

10-05-2014 14:21
Ifryt
   
Ocena:
+2

To chyba nie od konwencji zależy czy kampania będzie udana czy nie. To znaczy nie bezpośrednio. Najważniejsza jest ekipa w jakiej się gra - więc konwencja musi wszystkim pasować i tyle.

Moje dwie kampanie, które wspominam najlepiej, rozgrywały się w klimatach fantasy.

Pierwsza to był Warhammer - kampania "Ścieżki przeklętych" z drugiej edycji, plus dużo innych dodatkowych scenariuszy/sesji.

A druga to "Dziedzictwo ognia" - oryginalnie do D&D edycji 3,5, przeze mnie prowadzona na FATE. Więcej o tej kampanii pisałem u siebie na blogu: http://ifryt.polter.pl/Dziedzictwo-ognia-8211-podsumowanie-kampanii-b10375

12-05-2014 16:53
Beamhit
   
Ocena:
+1

Jak widać, ludzie mało grają, bo nikt pochwalić się nie chciał ;)

Jakie z ostatnich kampanii miło wspominam? Jako MG to będą:

Kampania w Sciona dla dwoje graczy. Nasi bohaterowie byli synami Lokiego, jeden był płatnym zabójcą, a drugi gwiazdą gejowych pornusów. Ich los złączył z córką Hel, do której to Loki miał swoje własne plany (Hel to córka Lokiego, więc była też siostrą przyrodnią naszych bohaterów, a co za tym idzie, byli oni wujkami dla córki Hel). Nasza dwójka poczuła miętę do dziewczyny i zaczęli rywalizować o jej względy i przeszkadzać sobie nawzajem. Sesje były fajne, bo była duża interakcja pomiędzy głównymi bohaterami - chlali ze sobą, dawali sobie po ryju, pocieszali się, obwiniali się, i lądowali w trójkątach. Oprócz tego było dużo łamania wszelkiego tabu, jak kazirodcze związki i gwałty (w tym Loki wykorzystywał seksualnie jednego ze swoich synów), a na sesjach było też majestatyczne demolowanie miasta, walki ze sługami tytanów, szarże na wieżowce, tajemne eksperymenty i rzucanie samochodami. Wszystko to ze zbliżającym się Ragnarokiem w tle.

Kampania dla tagerów (takie cosie jak Venom ze Spidermana) w Cthulhutech dla dwojga graczy. Tym razem bohaterami były dzieciaki (dziewczynka i nastolatek) z pewnego Instytutu, które ze względu na problemy psychiczne okazywały się bardziej skore do przeżycia komunii z symbiontem. Za dnia (pod okiem opiekuna) udawali normalnych uczniów (drama school), w nocy wychodzili na polowanie. Sesje pod znakiem walki o swoje człowieczeństwo, rozrywania przeciwników na strzępy i poszukiwania miłości i własnego miejsca w społeczności. Było dużo brudu, zła, mrocznych kultów, dziecięcej prostytucji i angstu.

Pierwsza kampania do Apocalypse World. Też dla dwojga graczy (Psychol i Anioł). Nie chodzi może tyle o fabułę, co poznawanie nowego systemu i odczuwanie frajdy z zabawy z nowymi zabawkami. Raporty wiszą na blogu, jeżeli kogoś to interesuje (Caramba Story).

A jako gracz? Mało gram jako gracz ;) Ale:

Autorski Cyberpunk - grałem jakąś małolatą, a drugi gracz jakimś chłopakiem nastolatkiem. Staraliśmy przeżyć jakoś na ulicy wśród młodocianych gangów, często wspierając się nawzajem i robiąc różne zlecenia dla rożnych ciemnych typów. Jako że moja postać głównie dorabiała jako informator i obserwator, to pewnego dnia doigrała się za swoje. Została brutalnie zgwałcona i na żywca wydłubano jej oczy. Niestety, był to już koniec kampanii, a szkoda wielka.

Armie Apokalipsy - mini kampania jeden na jeden. Grałem loli-angel która biegała z relikwią która była piłą łańcuchową (piła nazywała się Sawyer). Sama biegała zaś w czerwonej bluzie z kapturem i nazywała się R. Spotkała zaś śmiertelnika opanowanego Karnawałem, który był, wielki, chodził w masce hokejowej i nazywał się Jason. A jej nauczyciel Jesse Pinkman okazał się dilerem narkotykowym. Nie ma jak twórcze wykorzystanie popkultury ;) 

13-05-2014 09:34

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.