Wąska ścieżka czarownicy - Piotr Patykiewicz

Poszatkowany potencjał

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Wąska ścieżka czarownicy - Piotr Patykiewicz
Już na wstępie muszę przyznać się do tego, iż Wąską ścieżkę czarownicy wziąłem do recenzji wyłącznie z ciekawości i nie miałem jakichś wielkich nadziei związanych z tą książką. Spodziewałem się, że będzie to tradycyjne przygodowe fantasy z wielką historią w tle. Okazało się, iż myliłem się całkowicie, jako że najnowsza powieść Patykiewicza to coś doprawdy niezwykłego.

Kiedy wybucha II wojna światowa, Marylka Spodziejówna jest jeszcze młodą dziewczyną. Miesza w Krakowie wraz ze swoją ciotką. Któregoś dnia jej ojciec, Józef, rozkazuje przyjeżdżać jej na wieś, do swojej leśniczówki. Nasza bohaterka bywała tam tylko w wakacje, ale pogarszająca się sytuacja naszej ojczyzny zmuszą ją do wyprawy. Każdy kolejny dzień spędzony wśród małopolskich lasów otwiera jej oczy na nowe aspekty życia, których nie dostrzegała w mieście. W końcu okazuje się, że Marylka nie jest zwykłą dziewczyną – staje się ona, podobnie jak jej nieżyjąca już matka, czarownicą.

Pierwszym, co zrobiło na mnie wrażenie, była kreacja postaci. Najbardziej wstrząsnęły mną postaci Józefa i Marylki oraz opisy ich wzajemnych stosunków. Ojciec to introwertyk, twardy mężczyzna, który właściwie stracił chęć do życia po śmierci żony; córka zaś początkowo jest jeszcze mentalnie dziewczynką, która wierzy, że wszystko będzie dobrze – z kolei pod koniec powieści jest już dojrzałą kobietą, zdającą sobie sprawę ze zła tego świata. Opisy ich wzajemnych relacji to jedne z najlepszych fragmentów tekstu: pisarz świetnie oddał wzajemną miłość Józefa i Marylki, ale ukazał także nieufność, która wkrada się między tę dwójkę.

Pozostałe postacie także przedstawiają się świetnie, w szczególności gospodyni Franciszka i proboszcz wiejskiej parafii. Jedyny zgrzyt, jeśli chodzi o bohaterów, dotyczy esesmana, który zawitał do leśniczówki naszych bohaterów. Początkowo jest on przedstawiany w pozytywnym świetle, jednak dalej – jak można było się spodziewać – staje się głównym szwarccharakterem.

Czymś naprawdę unikalnym z Wąskiej ścieżce czarownicy jest klimat. Patykiewicz doprawdy niezwykle oddał atmosferę zaściankowej polskiej wsi w obliczu przerażających zdarzeń. Autor pyta: czego bali się Polacy w czasie II wojny? Odpowiedź nie jest wcale taka oczywista. Ten odcień grozy połączony do tego ze świetnie oddanym spokojem lasu (który jest najczęstszym świadkiem zdarzeń) i niesamowitą nostalgią bijącą ze stron powieści potrafią oszołomić. W tej opowieści wojna przechodzi tak naprawdę bokiem: ważniejsze są losy poszczególnych postaci i ich emocje, wielkie bitwy są tylko ich tłem.

Niestety, klimat i bohaterowie nie są jedynymi częściami składowymi Wąskiej ścieżki czarownicy. Pozostaje jeszcze fabuła, a tutaj jest już gorzej. Oparta jest ona, co prawda, o pomysł genialny – wykorzystanie legend polskiej wsi. O ile Patykiewiczowi na podstawie ludowych podań udało się wykreować niezwykły klimat, to z historią jest zdecydowanie gorzej. Pojawiają się co prawda świetne wątki (chociażby fragmenty poświęcone Józefowi Spodziei), ale większa część opowieści nie wstrząsa czytelnikiem. Powieść ta w niektórych momentach wydaje się zwykłym połączeniem kolejnych obrazów, bez logicznego powiązania. Całkowitą porażką są dla mnie też dwie sceny, po których musiałem zamknąć książkę, aby ochłonąć.

Na tle całości nieszczególnie wypada także styl Patykiewicza. Nie chodzi nawet o to, że jest on słaby czy dobry, ale o to, że nie pasuje do powieści. Aż chciałoby się zobaczyć, jak pisarz opisuje krajobraz polskiej wsi z rozmachem i poetyckością. Opisy w Wąskiej ścieżce czarownicy są natomiast dosyć dosłowne i średnio wpływają na imaginację czytelnika. Język jest w sumie dosyć prosty, służy tylko i wyłącznie przedstawieniu pewnych wydarzeń – a mógłby być wręcz łącznikiem czytającego i historii.

Muszę pochwalić wydawnictwo, gdyż książka przygotowana jest świetnie. Choć okładka do najładniejszych nie należy, to wewnątrz jest bardzo dobrze – nie odnalazłem ani jednej literówki. Redakcja zasłużyła na porządną premię.

Wąska ścieżka czarownicy mogłaby się stać jednym z moich kandydatów do Zajdla za rok 2008. Jest oparta na genialnym wręcz pomyśle, opowiada o losach ludzi niemalże prawdziwych – ale jest przy tym najzwyczajniej niedopracowana. Siódemkę wystawiam z prawdziwym bólem serca, bo przy odrobinie pracy ocena mogłaby być przynajmniej o półtora oczka wyższa.