Warhammer 40,000: Dawn of War II - Retribution

Autor: Maciej 'Czarny' Kozłowski

Warhammer 40,000: Dawn of War II - Retribution
Nasze modlitwy do Nieśmiertelnego Imperatora zostały po raz kolejny wysłuchane. Po roku zmagań z plugawymi pomiotami Mrocznych Bogów w Dawn of War II: Chaos Rising, odstępcy i heretycy zostaną w końcu ukarani. Jego Wolę wypełni bowiem Gwardia Imperialna, będąca jednym z bohaterów nowego, samodzielnego dodatku do Dawn of War II, o podtytule Retribution.


Thought begets Heresy; Heresy begets Retribution

W przeciwieństwie do podstawki i poprzedniego rozszerzenia, w Retribution nie mamy do czynienia z jedną, określoną kampanią. Twórcy ze studiów Relic i THQ chyba w końcu dostrzegli, że każdorazowe przechodzenie tych samych misji tymi samymi bohaterami może być nieco nużące – dali więc graczom możliwość rozegrania nowej kampanii na kilka sposobów. Nie musimy już zatem stawać na czele zakonu Krwawych Kruków – poza nimi do wyboru mamy również znanych nam już Tyranidów, Eldarów, Orków, Chaos oraz nową frakcję – Gwardię Imperialną. Mimo to historia opowiedziana w Retribution jest bezpośrednią kontynuacją tej, którą poznaliśmy w poprzednich częściach. Oznacza to więc, że po raz kolejny przyjdzie nam toczyć boje o podsektor Aurelia – tym razem jednak będziemy mogli go tak ocalić, jak i zniszczyć.
Muszę przyznać, że chociaż każda z dostępnych frakcji ma do dyspozycji dokładnie te same misje w ramach kampanii (dziesięć obowiązkowych i sześć opcjonalnych), to jednak fabuła pozytywnie mnie zaskoczyła. Kosmiczni Marines opowiedzą nam bowiem nieco inną historię, niż na przykład Orkowie czy Chaos – narracje poszczególnych frakcji wręcz wykluczają się nawzajem w niektórych szczegółach (np. w kampanii Tyranidów zabijemy generała, którym dowodziliśmy, kierując Gwardią Imperialną).

Fabuła trzyma klimat uniwersum Warhammera 40k – jest odpowiednio mroczna, wciągająca, bezkompromisowa. Jak na standardy gier strategicznych, zdecydowanie wybija się ponad przeciętność – również w porównaniu do poprzednich części cyklu (chociaż opowieści Chaosu i Tyranidów są naciągane). Bardzo zaskakujące jest zakończenie – jednoznacznie zamyka ono historię, którą rozpoczęliśmy na Tartarusie w Dawn of War I. Finał będę pamiętał jeszcze długo.


Tell the men the cavalry has arrived!

Jak sprawuje się nowa frakcja? Zaskakująco dobrze – idealnie uzupełnia ona te, które poznaliśmy już wcześniej. W odróżnieniu od Kosmicznych Marines czy Chaotów (tłumaczenie moje), Gwardziści zdecydowanie idą w ilość, a nie w jakość – dysponują ogromną ilością bardzo słabych żołnierzy. Nie upodabnia to ich jednak do równie masowo ginących Orków – walczą bowiem na odległość, a nie wręcz.
Największą zaletą Gwardii jest możliwość szybkiego uzupełniania strat oraz okopania się – wymusza to zupełnie inną taktykę, niż u pozostałych ras. Straty będą miały dla Gwardzistów znaczenie drugorzędne. Ważniejsze będzie zajęcie dogodnej pozycji i zabunkrowanie się w niej – co jest tym prostsze, że Gwardia dysponuje naprawdę potężną artylerią. Nadaje to rozgrywce znacznego powiewu świeżości – zwłaszcza w trybie multiplayer, który stał się dzięki temu mniej chaotyczny.

Każda ze znanych nam już frakcji otrzymała po jednej nowej jednostce – nie wprowadzają one jakiejś szczególnej rewolucji na polu bitwy, ale stanowią ciekawą alternatywę dla dotychczasowych taktyk i zagrań. Bardzo ciekawie wypadają Marines Kakofonii, którzy przy pomocy swoich dział dźwiękowych ogłuszają przeciwnika, uniemożliwiając mu prowadzenie ostrzału – ot, taka ciekawostka.

Jak się więc okazuje, nieprawdziwe były pogłoski, które krążyły w Internecie przed premierą Retribution – w grze nie poprowadzimy do boju ani Orkowych Piratów, ani Starożytnych Eldarów, ani też Inkwizycji. Plotki te miały zapewne źródło w bohaterach dostępnych podczas kampanii – dowódcą Orków jest bowiem gwiezdny pirat, a Gwardii – inkwizytorka.


If such is the Emperor's will

Poza Gwardią Imperialną oraz kilkoma nowymi jednostkami, Retribution wprowadza też kilka pomniejszych, ale dość istotnych usprawnień. W samej kampanii zrezygnowano z potwornie irytującego poszukiwania apteczek – teraz odnawiają się one automatycznie, dzięki czemu możemy skupić się na wykonywaniu kolejnych misji (które są dużo bardziej przemyślane i ciekawsze, niż w Chaos Rising czy podstawce), a nie niszczeniu setek walających się wszędzie pojemników. Pozytywem jest też nowy system rozwoju bohaterów – teraz z każdym awansem przyjdzie nam nabyć nową umiejętność (wcześniej otrzymywało się je co kilka poziomów). Innymi usprawnieniami są częstsze punkty uzupełnień w kampanii oraz sensowniejsze pojedynki z bossami, które często można wygrać jedynie sposobem – dzięki czemu walki nie są już tak nużące.

Pewnych poprawek doczekał się też tryb multiplayer. Przede wszystkim rzuca się w oczy odejście od systemu Games for Windows Life! (którego nie cierpię) na rzecz platformy Steam – wpłynęło to bardzo dobrze na stabilność gry, pozwala też wygodniej budować relacje społecznościowe z innymi graczami. Co ciekawe jednak, matchmaking (automatyczne wyszukiwanie oponentów w grze wieloosobowej) doznał wyraźnego uszczerbku – okres oczekiwania znacząco się wydłużył.

Pozytywem jest dodanie kilku nowych mapek do rozgrywki wieloosobowej oraz jednej do trybu Ostatnia linia obrony – ta jest prawdziwym wyzwaniem nawet dla najbardziej doświadczonych graczy. Oczywiście do wcześniej dostępnych w tym trybie bohaterów dołączył również dowódca Gwardii Imperialnej, który doskonale sprawdza się jako wsparcie ogniowe.


Reporting for duty, Sir!

Chociaż jestem zwolennikiem tradycyjnego modelu rozgrywki z Dawn of War I, to jednak muszę przyznać, że to, co prezentuje sobą Retribution, zdecydowanie przypadło mi do gustu. Kolejne, stopniowo wprowadzane usprawnienia, dodanie nowych ras i jednostek, delikatne przesunięcie ciężaru rozgrywki z "byle do punktu kontrolnego" na "zabij wszystkich" – to zdecydowanie krok naprzód. Tymczasem Retribution stanowi bezdyskusyjnie najwyższy szczebel w ewolucji Dawn of War II, podobnie jak było w przypadku dodatku Soulstorm do części pierwszej. Smucić może jedynie fakt, że zapewne jest to ostatnie już rozszerzenie do tej gry – zakończenie fabuły sugeruje to aż nazbyt brutalnie.

Cóż, pozostaje nam tylko czekać na Dawn of War III, które już zostało zapowiedziane. Ja sam nie mogę się doczekać, by nieść chwałę Nieśmiertelnego Imperatora w mroczne, targane nieustanną wojną uniwersum Warhammera 40k.


Plusy:
Minusy: