Z takimi doświadczeniami z podręcznikami zawierającymi mięso armatnie dla naszej drużyny, kupiłem Manual of Monsters do Warcrafta RPG. Jestem zachwycony, a jednocześnie osobiście wbiłbym dwuręczny topór w głowy autorów tego dodatku. Mimo tak rozbieżnych uczuć nie można mnie chyba posądzać o chorobę umysłową, prawda? Oto co mnie odrzuciło i zachwyciło w tym podręczniku:
Najpierw minusy, bo jednak jest ich więcej. Na pierwszą linię idzie cena w stosunku do objętości. Po raz kolejny (po podręczniku podstawowym) autorom albo zabrakło pomysłów, albo Blizzard nie pozwolił na wykorzystanie większej ilość materiałów. Niemniej - cena prawie trzydziestu Waszyngtonów na dwieście stron (z czego tylko sto siedemdziesiąt to godni przeciwnicy, ale o tym później) to troszkę dużo. Dla porównania – podręcznik z różnorakimi monstrami do edycji 3,5 ma ponad 300 stron za tą samą cenę. Niedobrze, panowie autorzy, niedobrze.
Kolejną denerwującą mnie rzeczą jest podawanie statystyk, na podstawie których gracze mogą wcielić się w przedstawiciela danej rasy. O ile są to trolle czy inne ogry, to ma to jakiś sens, ale większość potworów jest po prostu niegrywalna. Rozumiem - są gracze, którzy zagrają dziką świnią w rui tylko dlatego, że mają taką okazję, ale bez przesady.
Ostatnią (w dziale z potworami), ale za to najbardziej denerwującą cechą, są same monstra. Nie dość, że niekiedy bez sensu, to jeszcze zrobione przez kogoś, kto chyba nie grał w żadną grę komputerową z serii Warcraft, na których podstawie (i głównie na ich) powstał setting. I tak dowiadujemy się, że trolle mają ponad 2,5 metra wzrostu, co jest kompletną bzdurą, jeśli się bierze pod uwagę RTS-a. Inną z takich perełek są Murloki - małe istoty, które pojedynczą jednostką można było wycinać na dziesiątki. Tutaj - urastają do rangi super przeciwników dla rozwiniętej już drużyny. Czemu? Bo wszystkie ich cechy zaczynają się od 12, a potem idą już tylko w górę! To chyba jakaś pomyłka. No i jeszcze ten wszędobylski dopisek "zbroja naturalna", który pojawia się przy wszystkich rasach. Aż dziw bierze, że nie dostał takiej zbroi zwykły pies podwórkowy.
Wiecie co lubię w settingu Scarred Lands? To, że jego główne postacie są ciągle w jakiś sposób ludzkie. Ważny generał ma 15 poziom, król 17, ogólnie znany bohater ma 19. Jest to coś, co bardzo dobrze działa na gracza (nie na postać). Gracz myśli: "O - taki król ma 17 poziom; ja mam 9. Jeszcze trochę i będę mu równy". Podsumowując – w tym świecie nie ma straszliwych pół-herosów na poziomach epickich. Niestety Warcraft nie poszedł tą drogą, a szkoda. Ostatnia część podręcznika przedstawia "głównych złych" Azerothu. Okazuje się, że taki Arthas po połączeniu z Królem Liczem ma poziom.... 50! Tak jest - słownie "pięćdziesiąt". Wybaczcie, ale ja wysiadam. Ktoś może powiedzieć, że to nie żaden obszczajmur, tylko prawdziwy król ciemności. Nie jest on jednak odosobniony w swojej potędze– Kael’Thas Sunstrider (możemy nim kierować we Frozen Throne – dodatku do komputerowego Warcrafta III) ma 29 poziom.
Po wylaniu hektolitrów żółci nadszedł czas na miód. Nie będzie go dużo, ale powiem tak: gdybym znał wady i zalety tego podręcznika przed jego zakupem, mimo wszystko na pewno był go nabył. Czemu? Bo oprawa graficzna rozkłada na łopatki i wali czytelnika po głowie swoim artyzmem. Oczywiście nie wszystkie rysunki to majstersztyki, ale jest ich procentowo więcej niż w innych dodatkach. Ich autorem jest Samwise Didier – człowiek, który wie jak rysować. Patrząc na jego przedstawienia potworów automatycznie czuje się klimat świata i od razu przychodzą człowiekowi do głowy pomysły na przygody. Ja osobiście jestem oczarowany.
Nie wolno też nam zapomnieć o wartości merytorycznej, która jest całkiem spora. Ramek o życiu danej społeczności potworów jest pełno, nawet Pandareni dostali kilka stron na opisanie ich nacji. Brakuje oczywiście bardziej rozwiniętych opisów, ale nie po to jest ten podręcznik. Chodzi o to, żeby rzucić graczom jako przeciwnika takiego stwora, który od razy im powie w jakim świecie grają. Tutaj jest takich monstrów pełno: satyry, murloki, furbolgi, a to tylko te, które przychodzą mi na myśl w tej chwili.
Podsumowując: podręcznik nie jest najlepszy jeżeli chodzi o ilość i jakość przedstawionych potworów. Mogło być ich więcej, a i przedstawione mogły być dokładniej. Niemniej jest on właściwie niezbędny, jeżeli chcemy być w zgodzie z tym, co znajdzie się w MMORPGu World of Warcraft. Poza tym smaczki w postaci rysunków czy niesamowitych stworów, których nie znajdziemy nigdzie indziej, dodatkowo windują ocenę tego podręcznika.
Tytuł: Warcraft RPG: Manual of Monsters
Autorzy: R. Sean Borgstrom, Ree Soesbee, William Timmins i inni
Wydawca: Sword & Sorcery Studios
Rok wydania: 2003
Liczba stron: 192
ISBN: 1-58846-070-3
Cena: 29,95 $