» Blog » W ramach rozważań
21-10-2008 21:42

W ramach rozważań

W działach: RPG | Odsłony: 1

Monotematycznie, wiem, trzy posty pod rząd o RPG, ale ksywka zobowiązuje. Następnym razem będzie o dupach. Albo opiszę mój sen. No wybaczcie, ale niezbyt dużo dzieje się ostatnio wartego opisania, nawet w urzędach mnie potraktowali jak człowieka prawie.

W trakcie zbierania materiałów do magisterki uświadomiłem sobie następujące fakty:
1. Gry fabularne mają trzydzieści lat. (jeśli za punkt wyjścia przyjmiemy D&D, były rzeczy wcześniejsze)
2. Gry się zmieniają.

Co prowadzi do następującej konkluzji:

Gdyby, powiedzmy, czwartą edycję D&D, czy też Savage Worlds, czy też Fireborn wydano dziesięć czy dwadzieścia lat temu, byłyby te gry odsądzane od czci i wiary. (zresztą dzisiaj też są, ale to szczegół :) Dlaczego? Bo królowały wówczas inne trendy. Ba, zmieniają się tak grupy docelowe jak i rodzaje autorów.

Świat Mroku jechał w latach 90. na dosyć sporej fali horroru i Gotów - Drugi Świat Mroku za to jechał przeważnie na fanach świata mroku, zresztą nie był jedyny - dla porównania weźmy Scion czy Fireborn, które odnoszą się do zbliżonej poetyki. Jednak różnica między oWoDem a nWoDem (mcWoD omijam, bo to skok na kasę i jednorazowa gierka), leży nie w grupie docelowej, a w tendencjach autorów.

Nie wiem, czy oglądacie Simpsonów, ale jakoś przed wakacjami był odcinek "That 90s. show", gdzie pokazano lata 90. w typowym springfieldowskim stylu. Scena na uniwersytecie:
Profesor: A teraz powiem wam coś, co wami wstrząśnie. Czy wiecie że wszyscy Ojcowie Założyciele byli BOGATYMI MĘŻCZYZNAMI?
Marge, zszokowana: Nie!

Ten profesor mógłby napisać Podręcznik Gracza do Maga: Wstąpienie. Widocznych jest tam wiele amerykańskich fascynacji typowych dla lat 90. Innym przykładem, nieco bardziej widocznym jest Cyberpunk oraz Castle Falkenstein (mała dygresja - teraz widzę, że gdyby nie dość mała liczba fanów, to CF byłby odpowiedzialny za "narratywistyczną rewolucję", a nie WoD) - które dość dokładnie odpowiadają nie tylko klimatowi lat 80., ale też osobistym poglądom autora, lekko lewicującego. (Tom Olam, rasista.) Zresztą, Cyberpunk w ogóle był wytworem lat 80., i już się skończył, albo jak to opisywał Matriks na Constarze, przeszedł w posthumanizm. Castle Falkenstein co ciekawe nie jest steamPUNKiem, a Romansem Parowym, nie ma tam tego elementu buntu i beznadziejności, który obecny jest w... na przykład w Wolsungu.

KUPUJCIE WOLSUNGA, przy okazji.

(na temat, jak bardzo Wolsung odzwierciedla osobiste fetysze autorów pogadamy inną razą, jak już zostanie wydany, ok? :)

Nie tylko zresztą konwencja odzwierciedla tendencje kulturowe. W latach 70. można było spokojnie dawać w podręcznikach RPG kobietom +2 do Zręczności, - 2 do Siły, ponieważ są one innym gatunkiem. W latach 90. na gwał... przepraszam, praktycznie każda gra lat 90. miała taki disclaimer, że to fikcyjny świat, że jak chcesz grać kobietą, to zrób to, że Rokugan to nie Japonia. A dziś? Już to weszło w standard, i tego się nie pisze, to domyślne. Amerykańcy gramatycznie czasem piszą his zamiast her, i tak dalej, ale w Savage Worlds of Solomon Kane, czyli w grze dość mocno osadzonej w realiach konkretnych, takiej wzmianki nie zauważyłem.
(możliwe że jest - nie mam podręcznika, więc jeśli się mylę, przepraszam)

Co więcej, to było odzwierciedlanie pewnych trendów panujących w kulturze, i przenoszenie ich do środowiska gier. Ale gry rozwijają się też wewnętrznie! To znaczy, nie tylko polityka czy kultura wpływa na gry, ale oczywiście jedna gra wpływa na drugą.

Champions, pierwsza gra z punktowym tworzeniem postaci, co natychmiast zostało zerżnięte przez GURPS. I odwrotnie, D&D wymyśla spójną mechanikę THAC0, pojawiają się w innych grach uproszczone mechaniki walki. Co ważne, uważam, że nie można dokonywać pewnych zmian zbyt szybko. Wyobraźmy sobie że napisałem 15 lat temu grę "Żelazne Miraże", gdzie tworzyliśmy postać z puli 3k10x 100 punktów.
Gdybym wydał tą grę 8 lat temu, miałaby już pewnie pulę 30 punktów, archetypy, różnego rodzaju rodziny umiejętności. Gdybym miał ją wydać teraz, mogłaby mieć klasy postaci bardzo łatwo modyfikowalne, +5 punktów wolnych.

Nie, nie nazwałbym tego postępem czy rozwojem. Czytałem jakiś czas temu wpis gościa wyznającego jak on nienawidzi zabawy ponieważ sprawia ona, że granie w RPG jest łatwe. Więc w sumie on miał jakiś sens - to hobby. Gry to rozrywka, i naturalne jest że chcemy poświęcać jej sporo czasu. Możemy usiąść i rozpisać loch, rozrysować intrygę, i nas to bawi, (bo jesteśmy nerdami chłechłe). A współczesne RPG często "upraszczają" całość bycia graczem do sesji. I to właśnie jest jedna z przyczyn, dla których można z czystym sumieniem nienawidzić D&D.

Komentarze


Ainsel
   
Ocena:
0
KUPIMY jak już zostanie WYDANY przy okazji.
21-10-2008 22:30
Kot
   
Ocena:
0
Gdyby można było dostać Wolsunga przed premierą, to już bym go miał.

Całkiem przyzwoita i sensowna notka.
22-10-2008 13:20
beacon
   
Ocena:
0
WoD nie ma nic wspólnego z narratywistyczną rewolucją. Radzę przeczytać felieton Kaduceusza. Narracyjność a narratywizm to dwie różne rzeczy.
23-10-2008 23:54
Erpegis
   
Ocena:
0
Akurat właśnie chodziło mi o Castle Falkenstein, a "narratywistyczną rewolucję" nie bez powodu ująłem w cudzysłowie. :)
24-10-2008 21:34

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.