» Blog » W poszukiwaniu "kamienia filozoficznego"
20-05-2011 09:46

W poszukiwaniu "kamienia filozoficznego"

W działach: RPG | Odsłony: 11

Ostatnio czytałem wpis Dreyfusa o jego pomyśle na sesję: Ostatni pociąg z Warszawy. Otóż on mi przypomniał mi coś z moich doświadczeń grania w RPGi. Z góry zaznaczam, że nie jest to mój komentarz do notki blogowej Drejfusa.

Może niezbyt często, ale systematycznie napotykam ludzi, którzy mają tendencję do zmieniania mechaniki jakiegoś systemu na taką, która im najlepiej pasuje – przy zaznaczeniu, że jeszcze nie wiedzą, która mechanika jest według nich tą najlepsza z najlepszych. Nazywam to poszukiwaniem „kamienia filozoficznego”. Tak się zastanawiam się nad celowością tego. Dla mnie oczywiste jest to, że nie istnieje coś takiego jak idealna mechanika. W jednym systemie dana mechanika jest jakby naturalna, dopasowana do konwencji, a w innym ta sama mechanika jest koszmarem.

Przypomniała mi się pewna sesja w Wolsunga. Moja pierwsza i pewnie ostatnia. Otóż Mistrz Gry miał i pewnie nadal ma ochotę na eksperymentowanie z mechaniką w celu uproszczenia wszystkiego. Nieważne jak mało skomplikowana byłaby oryginalna mechanika, ten zamieniał ją na jeszcze prostszą. Mistrz gry, nota bene przesympatyczny człowiek, wymyślił swoją własną mechanikę. W efekcie czego, ja stykając się z tym systemem, który u tak wielu graczy wywołał optymistyczne nastroje, poznałem tylko wariację Mistrza Gry na temat tego systemu. I mi się ewidentnie nie spodobała. Po pobieżnym zapoznaniu się z podręcznikiem doszedłem do wniosku tamta sesja nie miała praktycznie nic wspólnego z Wolsungiem. I nie była to osamotniona opinia. Scenariusz stworzony przez Mistrza gry był ciekawy, nie można było się doczepić niczego w całym jego warsztacie prowadzenia sesji. Jedynie ta mechanika zabiła sesję. Po sesji spytałem się, dlaczego zmienił mechanikę. Dokładnych słów nie pamiętam, bo to było jakiś czas temu, ale efektem tej naszej rozmowy było to, że Mistrz Gry przyznał się do swojej niechęci w stosunku do rzucania kostkami. Zastanawiałem się nad tym, co takiego odpychającego jest w rzucaniu kośćmi i nie znalazłem żadnego racjonalnego wytłumaczenia. Zmęczony tym, zaszufladkowałem to do kategorii: osobiste gusta. A o nich, jak wiadomo, się nie dyskutuje ani nie szuka racjonalnych wyjaśnień.

Po tamtej sesji postanowiłem, że nie dam się już wrobić w żadne poszukiwania przez Mistrza Gry swojej ulubionej mechaniki. Ja grając w jakiś system, chcę poznać go, a co za tym idzie chcę poznać i jego zasady mechaniczne. Ocenić samemu, czy to, co autorzy wymyślili jest dopracowane, czy to kolejny gniot, która ma za zadanie wyciągnąć kasę od klientów. Tamta sesja zabiła we mnie chęć głębszego poznania Wolsunga. Znając siebie moje kolejne podejście do tego systemu nastąpi za parę ładnych lat.


Pisząc ten tekst przypomniało mi się kolejne moje doświadczenie erpegowe. Wspominałem o poszukiwaniu idealnej mechaniki, ale też miałem styczność z Mistrzem Gry, który poszukiwał swojego idealnego systemu. Pamiętam ja przez mgłę. Pierwsza sesja: D&D 3.0. Bardzo przyjemnie mi się grało, może dlatego, że już od paru lat siedziałem w AD&D i mi się bardzo podobał. Sesja była ciekawa, wczułem się w postać. Chętnie się umówiliśmy na kolejną sesję. Jednakże na kolejnej sesji Mistrz gry wyciągnął książkę do Neuroshimy. Stwierdził, że dedeki są fajne, ale ten system jest jeszcze fajniejszy. Poczułem mały zawód z powodu, że muszę porzucić postać, bo mi się przyjemnie nią grało na poprzedniej sesji, ale ciekawość poznania nowego systemu wzięła górę. Stworzyłem nową postać, scenariusz też wciągnął mnie i miałem ochotę na więcej. Na kolejnej sesji.

Ale kolejna sesja była w Warhammera. Stworzyłem postać, bo stworzyłem. Ale się do niej nie przywiązywałem. Olałem praktycznie wszystkie aspekty odgrywania postaci, bo wiedziałem, że i tak następna sesja będzie w co innego. Efekt? W kolejną sesję Warhammera zagrałem dopiero w tym roku. Do Neuroshimy nie wróciłem do tej pory.

O tak: nigdy więcej nie dać się wkręcić w poszukiwania „kamienia filozoficznego” u Mistrza Gry.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

von Mansfeld
   
Ocena:
0
Co do Wolsunga, a tego MG: skoro niechętnie patrzy na rzucanie kości, to dlaczego w ogóle wybrał Wolsunga jako stosowaną mechanikę? Toć bardziej gamistycznay system RPG niż trzecia edycja D&D. Łatwiejsza optymalizacja postaci, zdolnosci aktywowane, żetony, karty. Wiele możliwości modyfikacji wyniku po teście. Nie wiem jak twój MG to uprościł, ale finalnie nie byłaby to już mechanika Wolsunga.

Na swoim blogu maznąłem kilka notek o mechanice w Wolsungu. Jeśli masz czas, to przejrzyj. ;)

Moim zdaniem, szukanie "tej ulubionej, uniwersalnej mechaniki" jest nie tyle śmieszne czy niewłaściwie, tylko po prostu dziwne. Szukanie utopijnego rozwiązania. Jeśli jakąś mechanikę zmieniamy w więcej niż 5-10%, to radziłbym zastanowić się, czy warto zmienić na jakąś inną gotową bądź po prostu jakąś samemu napisać (i wydać). W innym przypadku, próba radykalnej zmiany gotowej mechaniki powoduje tworzenie kwiatków i innych baboli, które s przez twórce uważane są za "efekty pożądane".
20-05-2011 10:01
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
Hej, ale zaraz, Laveris. Nie trzymajmy sie tez na sile mechaniki narzuconej. Zwlaszcza gdy gramy w stalej druzynie, endogamicznie, ze tak powiem :) jesli calej ekipie nie odpowiada jakis tam aspekt mechaniki, to kto im zabroni go zmienic? Sam znam ludzi ktorzy np Wolsunga uwielbiaja za setting, ale nie lubia kart i zetonow, poza tym uprawiaja wciaz rpg ze zlotych lat '90, wiec podpieli go pod gurpsowata autorke.
Nie kazdy musi byc fanem mechaniki, natomiast trudno zabronic korzystania z settingu takiemu eksperymentatorowi. I z takich prob wlasnie ewoluja kolejne mechaniki.
Ilu z was cierpialo na mechanice WFRP I tak bardzo, ze zaczelo swoja przygode z tworzeniem wlasnych autorskich wersji?
Oczywiscie w zlotych latach '90tych :)
20-05-2011 10:34
Avaron
   
Ocena:
0
Doskonale znam ten problem od drugiej strony. Jako mistrz gry przeżywałem swego czasu coś, co można by swobodnie określić jako "zapalenie wyobraźni". Z tygodnia na tydzień nowe pomysły nawiedzały mnie z taką siłą, że do starego projektu traciło się chęci. Taki słomiany zapał w aspekcie pozytywnym :)

Ciężko było się z tego wyleczyć i powoli gracze zaczynali się zniechęcać do częstych zmian. Widząc to sam zacząłem się mocno hamować, a na mojej lodówce wisi karta z informacją w co też będziemy grać i co musimy jeszcze dokończyć. Taka wizualizacja bardzo dobrze działa.

Kolejna sprawą jest kwestia samej mechaniki. Istnieją systemy, które mają naprawdę dobrą mechanikę. Nigdy bym nawet nie pomyślał o jej zmianie. Takim systemem jest na przykład Zew Cthulhu. Mechanika łatwa, prosta i bardzo przystępna dla nowych graczy. Istnieją jednak takie, w których świetna mechanika zupełnie niszczy zabawę i radość z gry. W takich wypadkach należy jak najszybciej interweniować i wprowadzić zmiany. Ja używam Savage Worlds w takich wypadkach. Nie trafiłem jeszcze na system, którego SW by nie pociągnęły. Czy to Warhammer, czy Dragonlance, czy też Śródziemie, po drobnych zmianach można grać bez żadnych przeszkód. Jej uniwersalność cały czas mnie zaskakuje. :)
20-05-2011 10:55
Albiorix
   
Ocena:
+2
Jak dla mnie, np taki WoD ma calkiem dobra mechanike opisu postaci i calkiem zla mechanike rzutow. Warto zrobic w niej troche zmian albo nie rzucac prawie wcale. Takie D&D znowu ma calkiem w porzadku mechanike sukcesow, niedobra ale raczej nie do ruszenia mechanike rozwoju postaci i zupelnie z czapy zasady dot skarbow, expow i poplecznikow - w sumie z marszu do smietnika.

Wolfsunga nie znam. Ars Magike, GURPSa, SWEX, zostawiam w 100%.

Ciagle zmiany systemu to inna historia. Ja lubie eksperymentowac, ale gracze chca seriali i zeby postaci po 1000 przygod zestarzaly sie i umarly w lozku otoczone wianuszkiem wnuczat. Wiec gramy jak najdluzej sie da w jedna rzecz.
20-05-2011 10:59
Klebern
   
Ocena:
+1
Laveris: dość systematycznie czytam twój blog. Może pomijając raporty z sesji.

Ja nie mam, wbrew pozorom, nic przeciwko zmianom mechaniki, ale w gronie osób, którzy się na to zgadzają. Ba! Często są to osoby znające oryginalną mechanikę. Ja byłem świeży w Wolsunga i taka zmiana spowodowała, że kompletnie nie poznałem tego systemu.

Ktoś chce eksperymentować? Jasne, przecież nie zabraniam tego nikomu. Problem w tym, kiedy ja, niechcący eksperymentować, jestem w coś takiego wplątany.
20-05-2011 11:15
dzemeuksis
   
Ocena:
+1
Toż aby uniknąć rozczarowania wystarczyło zadać dwa elementarne pytania przed sesją:
1. Jaki setting?
2. Jaka mechanika?

Stosowanie mechaniki oryginalnie przypisanej do settingu nie jest w niczym lepsze ani gorsze od stosowania jakiejkolwiek innej. Kwestia umowy i upodobań.

EDIT: I jeszcze jedno pytanie, które warto było zadać:
3. Planujesz jednostrzał, czy pogramy dłużej?
20-05-2011 12:07
Klebern
   
Ocena:
0
@dzemeuksis

Co do sesji Wolsunga, to
- chciałem zagrać w ten system
- o nowej mechanice dowiedziałem się godzinę przed sesją i jeszcze nie wiedziałem co z tego wyjdzie

Co do jednostrzałówek
- zaznaczaliśmy, że chcemy pograć w coś dłuższego

Akurat nie było aż tak prosto uniknąć rozczarowania jak radzisz. Ale o ile chodzi w Wolsunga MG od razu zaznaczył, że to będzie jedna sesja i nie za bardzo chce mu się więcej prowadzić to o tyle z drugim MG jasno mu powiedzieliśmy potem, że nas jednostrzałówki nie bawią i zagramy sobie u innego MG. Wszystko załatwione kulturalnie.
20-05-2011 12:23
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
taki to już żywot alchemika poszukującego "kamienia filozoficznego" :)
Rozczarowania będą na twej drodze zawsze.
Poza tym, dobrym pomyslem zeby poznac system jest go POPROWADZIC, na pewno więcej sie nauczysz niż biernie grając. Mnóstwo zasad umyka
20-05-2011 12:53
Nuriel
   
Ocena:
0
@Klebern

Ja grając w jakiś system, chcę poznać go, a co za tym idzie chcę poznać i jego zasady mechaniczne. Ocenić samemu, czy to, co autorzy wymyślili jest dopracowane, czy to kolejny gniot, która ma za zadanie wyciągnąć kasę od klientów. Tamta sesja zabiła we mnie chęć głębszego poznania Wolsunga. Znając siebie moje kolejne podejście do tego systemu nastąpi za parę ładnych lat.

Zaraz, zaraz. Coś tutaj jest chyba nie tak.
Przecież napisałeś, że to MG tak zmodyfikował mechanikę, że praktycznie nie miała nic wspólnego z oryginalnymi rozwiązaniami.

Generalnie zgadzam się z tym co namazałeś w notce, sam uważam, że mechanika powinna być dostosowana do settingu i te które mienią się byc uniweralnymi albo takimi wcale nie są albo gubią to mityczne "coś" co sprawia, że motoryka systemu do mnie przemawia. Nie rozumiem tylko dlaczego błędy czy odmienne podejście Mistrza Gry miałyby w tym przypadku zniechęcać do jakiegoś systemu?
20-05-2011 17:58
Klebern
   
Ocena:
0
@Nuriel
Co w tym przytoczonym cytacie według Ciebie jest nie tak, bo nie rozumiem?

Tak to już ja mam, próbuję nowy system zagram w jedną dwie sesje i pytanie: spodoba mi się czy nie? Jak tak to kontynuuję. Jakoś nie czuję potrzeby poznawania systemu u wielu Mistrzów Gry.

Wolsung wtedy dopiero wychodził i w tamtym okresie ciężko by było nawet znaleźć odpowiednich Mistrzów Gry.
20-05-2011 18:49
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jaki mg jest odpowiedni?
20-05-2011 21:37
Klebern
   
Ocena:
0
@zigzak

Łapanie za słówka już dawno wyszło z mody :P

Odpowiedni w sensie prowadzący w tym systemie sesje.
20-05-2011 22:23
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wyszlo? Zawsze dziala. :) unikanie odpowiedzi tez jest jakas odpowiedzia.
21-05-2011 00:18
Nuriel
   
Ocena:
0
Co w tym przytoczonym cytacie według Ciebie jest nie tak, bo nie rozumiem?

Najpierw wskazujesz na to, że MG tak namieszał z mechaniką, że to właściwie nie był Wolsung, po czym twierdzisz, że przez tą właśnie sesję zraziłeś się do Wolsunga.

O, tu jest kolejny dobry cytat:
Po pobieżnym zapoznaniu się z podręcznikiem doszedłem do wniosku tamta sesja nie miała praktycznie nic wspólnego z Wolsungiem.

Czyli z tego co napisałeś wynika, że zraziłeś się do oficjalnego systemu bo MG poprowadził sesję w swoim autorskim systemie bazującym na oficjalnym systemie :)
21-05-2011 08:53
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
kłamczuszek kłamczuszek klebern wszystko po staremu co
22-05-2011 00:46
Klebern
   
Ocena:
0
Hmmm Nuriel najwyraźniej mnie nie zrozumiałeś.. :)

Tak, zniechęcił mnie do oficjalnego systemu mimo, że doskonale wiem, że to była autorka bazująca na oficjalnym systemie.

Chociaż czy słowo zraził tu pasuje? Nie sądzę, po prostu mi się nie spodobało. Poza tym ja nie użyłem nigdzie słowa zrazić. A że przy okazji ja na długi czas odstawię Wolsunga to tak u mnie już jest. Ciężko tu znaleźć jakąś logikę. :)

Ej tylda, bądź chojrak napisz swojego nicka. Tchórzu jeden :P Wszystko po staremu z wami niezalogowanymi, nie?
22-05-2011 22:09

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.