W poszukiwaniu jednorożca - Juan Eslava Galan

Gdzieś w Afryce

Autor: Agnieszka Kawula

W poszukiwaniu jednorożca - Juan Eslava Galan
Są książki, których lektura wymaga pewnego skupienia. Tak jest w przypadku W poszukiwaniu jednorożca, powieści hiszpańskiego pisarza - historyka Juana Eslava Galána. Dlaczego wspominam o skupieniu? Choćby przez wzgląd na narrację, stylizowaną na średniowieczny zapis życia rycerza. Historia została opisana ręką głównego bohatera i ma charakter monologu. Świat jawi się czytelnikowi oczami dzielnego Juana z Olid, który wyrusza z misją... Pewnym utrudnieniem w lekturze mogą być niezwykle rozbudowane zdania, które konstrukcją przypominają łacińskie tłumaczenie tekstu. Już pierwsza fraza liczy sobie 14 linijek, a dalej wcale nie jest krócej. Jednak dla mnie to nie są wady, a atuty tej lektury. Autor daje czytelnikowi kilka stron na zaprzyjaźnienie się z jego wizją powieści i albo się ją pokocha albo odłoży z niesmakiem. Ci, którzy wybiorą drugą opcję, wiele tracą.

W poszukiwaniu jednorożca głównym bohaterem jest młody rycerz zacnej urody, z głową pełną marzeń o sławie, pięknych pannach i o dalekich wyprawach, które mu ową sławę mogą przynieść. W jedną z tych upragnionych misji Juan zostaje w końcu wysłany. A trzeba przyznać, że jest to nie lada zadanie, bo polecenie wydał sam król Henryk IV. Dzielny młodzieniec ma wyruszyć na poszukiwanie mitycznego konia z jednym rogiem, a ten, jak się okazuje, zamieszkuje odległe kraje Afryki. Jednorożec, a raczej jego róg o magicznych właściwościach, ma pomóc na wyjątkowo przykrą dolegliwość władcy... I tak Juan z Olid zabiera w podróż sporą „obstawę”: po pierwsze – dziewicę, bez której schwytanie zwierza nie miałoby powodzenia; po drugie – zacny oddzialik kuszników; po trzecie – lubującego się w kolekcjonowaniu ziół, mądrego mnicha, który mieszankami znalezionego po drodze ziela potrafi nie tylko leczyć, ale też przyprawić pieczyste.

Jednak czy powierzona misja powiedzie się? Czy kaprys króla zostanie zaspokojony? Młody Juan zdaje się tym pytaniem nie zaprzątać sobie głowy, woli łypać z bezpiecznej odległości na piękną dziewicę...

Bohaterowie są zarysowani grubą kreską. Pomijając postać Juana, który od razu budzi sympatię, na szczególną uwagę zasługuje mnich. Pomimo swej drugoplanowej roli jest na tyle wyrazisty, że zaprzyjaźniamy się z nim od momentu jego pojawienia się na kartach powieści. Natomiast dzielny rycerz z Olid, cóż... To chyba pra, pra, prawnuk Don Kichota z Manczy, tylko w momencie wyruszenia w świat, o kilkanaście lat młodszy od swojego przodka. Zapiski Juana obfitują w peany na cześć swej skromnej postaci, ale też urzekają opisem otaczającej go rzeczywistości. Jedni mogą uznać to za wadę, ale dla mnie to kolejny atut powieści Galána. Każdy detal świata został pieczołowicie oddany i zmienia się wraz z przebytą drogą. Krajobraz nie jest monotonny, mimo, że poszukiwacze jednorożca nie przemieszczają się zbyt szybko. Bohaterowie poruszają się po bogatych i interesujących obszarach nieznanej im kultury, a Galán nie mógł sobie zapewne odmówić dokładnego jej opisania, co wyszło powieści in plus. Myślę, że Cervantes byłby mile zaskoczony, gdyby miał okazję przeczytać W poszukiwaniu jednorożca, a i z samym autorem owej powieści, świetnie by się porozumiał.

Niektórzy zarzucają tej książce nudę, pozwolę sobie w tym miejscu przytoczyć zdanie z recenzji Eryka Remiezowicza:
Fabuła W poszukiwaniu jednorożca jest liniowa do bólu, bez zaskoczeń. To powieść drogi posunięta do absurdu. Nic tylko idą, staną na roczek, dwa, znowu idą, staną na roczek dwa, ktoś zginie, podupczą co nieco i znowu idą. Pobiją się, znów ktoś zginie, pochorują się, pojedzą – i idą, idą, a czytelnik ziewa.
Nie mogę się zgodzić z taką opinią, bo przecież recenzując tę powieść nie można zapomnieć o konwencji, w jakiej została napisana. Naprawdę, ostatnią rzeczą, jaką mogę zarzucić powieści jest nuda. Przecież W poszukiwaniu jednorożca ma swój pierwowzór w Don Kichocie Cervantesa – to dopiero musi być „nudna książka”... Przecież liczy sobie dużo więcej stron niż wystukał Galán... Powieści nie można czytać w oderwaniu od konwencji w jakiej zostały napisane. Niby wiele się nie dzieje, ale cóż ma się dziać, kiedy idzie się przez pustynię i szuka jednorożca? Ten, kto liczy na wyskakujące zza wydm potwory, czy nieokrzesanych tubylców może sobie tę pozycję śmiało podarować. To specyficzna lektura i zjadacze taniej rozrywki zapewne poczują lekką niestrawność na samą wzmiankę o książce tego hiszpańskiego twórcy. Dla mnie to przede wszystkim powieść drogi, jakkolwiek banalnie to nie brzmi, przyprawiona świetnym dowcipem i realistyczną narracją. To także powieść o starzeniu się... Z zapisków bohatera wiemy, że wyrusza jako młodzieniec, pełen radości życia, przeświadczony o własnych możliwościach. W trakcie podróży jednak mężnieje, a jego pamiętnik uwiecznia tę przemianę. Pojawia się styl wyważony, pozbawiony gorących emocji burzących krew w żyłach młodego Juana. Pod koniec książki mamy już ton przyprawiony sporą dawką cierpkich refleksji o życiu przepędzonym w poszukiwani czegoś, co było jedynie cudzym złudzeniem...

Polecam.