» Pamiętniki graczy » W matni intryg » W matni intryg #2

W matni intryg #2


wersja do druku

Rokmowo

Redakcja: Joseppe

MG: wtorek, 15 sierpnia 1575r.

- Jaśniepani... – Katarzyna usłyszała za sobą dudnienie kroków gospodarza, gdy już uchylała drzwi pokoju. – Przepraszam najmocniej, byłbym zapomniał...

- Będzie szanowna pani gdzieś ze trzy tygodnie, jak zajechali – młynarz był niezmiernie zmieszany tą bezpośrednią rozmową z baronessą. – Zostawili ino te pismo z przykazem, że do Jaśniepani rączek, a że sprawa gardłową jest i jeśli mi życie miłym jest...

Nie musiał nic więcej mówić. Załamujący się głos dopowiedział Karolinie resztę historii.

- Dziękuję – odebrała zalakowaną, starannie złożoną kopertę. – Nie przejmujcie się już, nic wam nie grozi.

Na laku odciśnięty był liść klonu. Schowała przesyłkę w wewnętrznej kieszeni płaszcza i udała się do pokoju, aby zapoznać się z treścią na osobności.

Przy świetle lampy naftowej złamała pieczęć. W środku znalazła dwa pisma.
Do rąk własnych szanownej pani Karoliny de Vega.

Na wstępie wybaczy Pani formę, w jakiej nawiązuję kontakt. Sprawa jest jednak delikatną i dyskrecyji wielkiej wymaga, o co też i szanowną Panią proszę. Jeśli Pani życie miłe, zaklinam w imię Jedynego, nie rozpowiadaj o tym piśmie ani o niczym, czego się z niego Pani dowiesz.

Mamy powody podejrzewać, że macki Kusiciela sięgnęły głębiej niżby się tego ktokolwiek spodziewał.

Umiejętności i szanownej Pani doświadczenie bardzo przysłużyłoby się dobrej sprawie. Jeśli nie pozostaje Pani obojętna na nasz apel, proszę przygotować się na długą i niebezpieczną misję i udać się z wekslem pod adres na nim wskazany, ten zaś list spalić niezależnie od podjętej decyzji.

Z poważaniem,
oddany sługa Jedynego T.S.



Po chwili zajrzała też do wystawionego na jej nazwisko zobowiązania.
Faktoria handlowa Rufus
ulica Kupcza 13
Armon, Agaria.

Weksel

Weksel wystawiony na baronessę Karolinę de Vega upoważnia ww. do podjęcia przesyłki nr #3857.
Rufus Goldbrun

---
Gracz1 [Karolina de Vega]: Karolina posłała po swój kufer. Kazała zamknąć okiennice. Po chwili zastanowienia oderwała lak z pieczęcią od listu, a ten spaliła w miseczce do chwytania ektoplazmy.

Potem wrzuciła lak i weksel do sakiewki, którą schowała do kufra. Zdjęła płaszcz, zsunęła rękawiczki, odświeżyła się w stojącej na łaziebnym stoliku misie z wodą, uczesała włosy i zawołała Magdę, aby oczyściła miseczkę. Po tych zabiegach wyszła z pokoju, aby spożyć kolację.


---
MG: środa, 16 sierpnia 1575r.

Niebo nad szczytami gór miało właśnie zacząć szarzeć, gdy ciche zwykle o tej porze Rokmowo zawrzało od jazgotem psów. Ogromne bestie o grubych karkach i szerokich pyskach uzbrojonych w ostre kły wpadły do wsi i rozbiegły się po podwórzu czyniąc wielkie larmo. Nie spotkasz takich poza Karą. Tuż za hałaśliwą zgrają na wiejski podwórzec wjechało dwóch konnych.
Pierwszy z nich, szlachcic sądząc z ubioru, skromnego lecz szykownego, podjechał wprost pod drzwi młyna i zeskoczył z siodła rzucając cugle podążającemu za nim. Ten w lot je złapał i oba wierzchowce w miejscu usadziwszy zatrzymał się tuż za panem.
Z chałupy wyszedł im na spotkanie Micho, pasa z rapierem dopinając do boku.

- Waszmości – ukłonił się jak zwyczaj nakazuje, nie tracąc jednak przybyłych z oczu – cóż sprowadza kawalerów o tak wczesnej porze?

- Olo Milić z Wilczego Jaru do pani de Vega – rzucił szlachcic krótko niskim, chropowatym głosem.

Właściciel wsi Wilczy Jar był wysokim i postawnym mężczyzną, z ogoloną krótko głową i jednodniowym zarostem. Jego twarz poorana była siecią zmarszczek. Puste, nic nie wyrażające oczy wpatrywały się w stojącego na progu Olafa. W ręce trzymał bat. Na szyi zawieszony miał prosty krzyż drewniany.

- Zechce szanowny pan poczekać aż zapowiem. Proszę również, aby psy krótko trzymać – Olaf wycofał się w ukłonie zamykając za sobą drzwi.

Olo Milić – pomyślała Karolina. Aczkolwiek nigdy nie była w Wilczym Jarze, wsi leżącej nieopodal Rokmowa, to kilka lat temu nazwa ta stała się jej znana za sprawą procesu toczącego się przeciwko Olo Milićowi za sprzeniewierzenie się Jedynemu. Nie brała udziału w tym dochodzeniu i nie znała szczegółów, słyszała jednak, że w końcu sprawę zamknięto a Milića uniewinniono.

---
Gracz1 [Karolina de Vega]: - Olo Milić, powiadasz… - zmrużyła oczy, patrząc na Olafa. – Przyjmę go. Ale nie w pokoju. Tu, w jadalni młynarzy. Przy pracownikach - uprzedź ich, że na mój znak mają się oddalić. No i broń trzymaj w pogotowiu. Ale nie używaj. Chyba, że naprawdę będzie trzeba… - Karolina zamyśliła się. Zostaw mnie teraz samą.

Karolina wyjęła na wierzch sukni swój karyjski krzyż, tak, aby wdzięcznie spoczął na czarnych koronkach falujących na piersi. Poperfumowała się delikatnie – to jej zwykle dawało nieznaczną przewagę nad mężczyznami, po czym zaczęła żarliwie modlić się do Jedynego, klęknąwszy na środku pokoju. Gdy dusza jej poczuła kojący wpływ modlitwy, otworzyła oczy, poprawiła włosy, ugładziła suknię, wsunęła czarne rękawiczki i wyszła do pana Olo.

Nagle zmęczenie odeszło jak ręką odjął. Poczuła, jak wyostrzają się zmysły, jakby zaczynało się przesłuchanie. Jak zwykle zamierzała uważnie obserwować człowieka, który z nią rozmawiał, nauczona doświadczeniem, że oczy, gesty, drganie mięśni przy powiekach, układ nóg i całego ciała dużo jej o nim powiedzą. Czy kłamie, czy się boi, czy jest spięty, czy sprawa jest ważna… Jak zwykle też zamierzała milczeć, odzywając się dopiero, gdy ten skończy mówić. Z natury, a i dzięki naukom pobieranym w Czarnym Pałacu, choć również wyciągając wnioski z doświadczenia w czasie rozmów, była sztywna i opanowana. Małomówna. Ale nie spuszczała z rozmówców wzroku. Jej twarz, jak maska, nie zdradzała emocji. Na tym przecież polegał ten zawód…

Eleganckie, bez śladu choćby najmniejszego pyłu, buty zastukały cicho, gdy weszła do jadalni. Czuła, jak przebrzmiała modlitwa do Jedynego rozpalała ją wewnętrznym żarem, nie większym niż wspomnienie dotyku Frantika. Szybko odrzuciła powracające w zaskakujących momentach wspomnienie. Spojrzała w twarze oczekujących.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


~Czarodziej.goblin

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Po ostatnich nieprzyjemnościach nie chcę wypowiadać się jako pierwszy. Z tego też powodu zapraszam Was, drodzy Czytelnicy, abyście wyrazili publicznie swoją opinię na temat tekstu. Napisanie komentarza zajmuje jedną chwilę więc bądźcie łaskawi uraczyć autora małym komentarzem.
11-11-2006 21:14
    jednak...
Ocena:
0
Miło mi widzieć Waszmości ponownie. Mam nadzieję, że Pan Czarodziej do mnie urazy nie żywi. Rad byłbym jednak Waszej opini usłyszeć. Wszak wróciłeś. Czy też z ciekawości, czy też licząc na poprawę autorów...

Proszę o komentarze, szczególnie konstruktywne.

Chętnie usłyszałbym Wasze sugestie dotyczące kampanii, typu:
- chciałbym zobaczyć jak...
- ciekawie byłoby gdyby...

Jak myślicie, jak dalej potoczy się akcja? Czy postąpilibyście inaczej niż Karolina de Vega?

Dla zainteresowanych tą formą rozgrywki, ciągle szukam drugiego bohatera do tej kampanii.
11-11-2006 22:06
~Ned-Yoshi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
GreK... poczekaj na mnie :) Jestem na etapie zaznajamiania sie z systemem, wiec jak juz skoncze i nadal bedziesz mial miejsce to chetnie bede kandydowal na gracza ;)
12-11-2006 00:00
~Czarodziej.goblin

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Hmm... Hmm... Odnoszę wrażenie, iż ta część jest o niebo lepiej napisana niż poprzednia. Nie wiem czy zasugerowałeś się Autorze moim ostatnim pojękiwaniem i przejrzałeś kilkakrotnie tekst przed publikacją. Nie wiem czy ta część była pisana osobno, czy może jednocześnie z poprzednim artykułem. W każdym razie czytało mi się znacznie lepiej.

Jest kilka potworków, które mogą razić (ale nie muszą :) ) i oczywiście je wymienię, aby pomóc Autorowi

"Nie przejmujcie się już, nic wam nie grozi." Myślę, że tutaj można inaczej zastosować przecinek: "Nie przejmujcie się, już nic wam nie grozi." W tym momencie zdanie jest bardziej czytelne.

Fragment listu: "[...]proszę przygotować się na długą i niebezpieczną misję i udać się z wekslem pod adres na nim wskazany [...]" To zdanie można by rozczłonkować na dwa oddzielne. Aha, pamiętam o tym, że teksty tutaj lądują w wersji prawie niezmienionej. Jednak myślę, iż niewielką korektę w zaciszu własnego domu można zrobić zawsze. Czepiam się, czepiam, ale może komuś to pomoże.

"odświeżyła się stojącej na łaziebnym stoliku misie z wodą, uczesała włosy i zawołała Magdę, aby oczyściła miseczkę." W zdaniu jest literówka (brakuje 'w' po się). A co mnie tutaj drażni. Odnoszę wrażenie, iż de Vega zawołała Magdę, aby ta oczyściła miskę z wodą. (Wiem, że naprawdę chodzi o miseczkę, w której łapie się ektoplazmę.)

"Gdy dusza jej poczuła kojący wpływ modlitwy, otworzyła oczy, poprawiła włosy, ugładziła suknię, wsunęła czarne rękawiczki i wyszła do pana Olo." Jak karabin maszynowy. Można by trochę poskracać te czynności.

"Ten w lot je złapał i oba wierzchowce w miejscu usadziwszy zatrzymał się tuż za panem.
Z chałupy wyszedł im na spotkanie Micho, pasa z rapierem dopinając do boku." Dziwna składnia, która ma nadać klimat. Moim zdaniem zabieg zbędny. Lepiej pisać w normalny sposób.

Dlaczego komentuję część 2 jeżeli pierwsza mnie zniesmaczyła. Po prostu myślę, iż komentarz należy się autorowi jako pewna forma zapłaty za wykonaną pracę. Lubię czytać tutejsze artykuły. Cieszy mnie bardzo, iż ta cześć jest lepsza. Ciekawi mnie co stanie się z Karoliną, jak potoczą się jej losy.

Co rozumiesz przez konstruktywny komentarz. Rozwiń proszę myśl.

Myślę, iż Karolina wyląduję w łóżku z Miliciem (tak jest w amerykanskich filmach). Później będzie musiała go skazać za popełnione grzechy. Napewno będzie jakiś proces. Karolina będzie musiała wybierać pomiędzy przyjaźnią, a obowiązkami. Możliwości jest milion. Zobaczymy jak to będzie wyglądać w 3 cześci
12-11-2006 09:22
   
Ocena:
0
Doceniam sobie Czarodzieju taka szczegolowa analize. Wiem, ze kosztuje troche czasu.
Czytam takie zawsze z uwaga.
Dziekuje bardzo.

Gdy komentowales ruch #1 ten juz byl napisany (zdradze Wam w tajemnicy, ze jestesmy juz blisko #10).

Moze tego jeszcze nie napisalem ale nie jestem humanista lecz scislowcem i rozne zasady ortografii czy tez interpunkcji sie mnie nie trzymaja, wiec szanse na poprawe sa marne ;O)
Z ortografii mialem zawsze marne noty.

Konstruktywny komentarz to IMHO taki, ktory nie tylko wskazuje bledy ale i sposob ich naprawienia, co wlasnie tym razem uczyniles.

Karolina w łóżku z Milićem, ciekawe ;O)

Czarodzieju, mam nadzieje, ze zostaniesz stalym czytelnikiem.

Ned-Yoshi - kazdy ma rowne szanse. Gdy tylko otrzymam ciekawa postac.
Przy okazji, inkwizytorzy maja marne szanse (bo juz takiego mam), podobnie karyjczycy.
12-11-2006 10:12
oddtail
   
Ocena:
0
"Moze tego jeszcze nie napisalem ale nie jestem humanista lecz scislowcem i rozne zasady ortografii czy tez interpunkcji sie mnie nie trzymaja, wiec szanse na poprawe sa marne ;O)"

Przez chwilę myślałem, że to żart.
Bardzo stary żart, najwyraźniej, bo dość popularny.
"Jestem ścisłowcem, więc robię błędy".
Zasady ortografii są w pewnej (dużej) części, a zasady interpunkcji w całości, bardzo ścisłymi, logicznymi systemami. Człowiek o umyśle ścisłym nie ma więc wymówki odnośnie robienia błędów - zwłaszcza interpunkcyjnych.

Dodatkowo odnoszę wrażenie, że ktoś tu myli "potrafię dobrze rachować" z "mam ścisły umysł". Umysł ścisły, inaczej analityczny, powinien być zdokny do sprawnej logicznej analizy, a co za tym idzie: do poradzenia sobie z dowolnym zadaniem wymagającym technicznej sprawności lub wiedzy. W tym z pisownią.

Innymi słowy: człowiek o umyśle ścisłym powinien być zdolny do przyswojenia i analizy dowolnej ludzkiej wiedzy, bo cały system ludzkiej wiedzy (w tym tak zwany "humanizm", który z tradycyjnie rozumianym humanizmem nie ma nic wspólnego (*) ) oparty jest o myślenie analityczne.

Co do samego tekstu: nie jest tragiczny. Tylko nie mogę powstrzymać pytania: po co to? Mało w tym treści (nie jest to szkic przygody), mało dostarcza toto doznań estetycznych (literaturą to na pewno nie jest). Akcji też za bardzo nie ma. Nie jest to również bynajmniej modelowa ilustracja żadnych charakterystycznych dla Monastyru elementów.

Jasne, relacja z sesji jak relacja z sesji. Tylko po co to zamieszczać? Nie widzę ani potencjalnego targetu, ani celowości. A po co zamieszczać tekst, który niczemu nie służy.

Ale może to ja jestem dziwny i nie rozumiem idei.


(*) "człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce". Nic co ludzkie - do tego należą również ścisłe dziedziny wiedzy. Prawdziwy humanista powinien mieć pojęcie o różnych dziedzinach wiedzy, nie tylko literacko-kulturowych. Ale to taka mała dygresja.
12-11-2006 12:54
~Czarodziej.goblin

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Musze sie zgodzic z Oddtailem, iż narazie teksty są troszke nudne. Akcja jeszcze nie ruszyla z kopyta.

Piszesz Autorze, iz juz jestescie przy 10 czesci. Sugeruje skomasowanie tekstow i podczas nastepnej publikacji w jednym odcinku zawrzec 3 czesci sesji. Bedzie wiecej do poczytania i akcja troche posunie sie do przodu. Dzieki polaczeniu tego w wieksze odcinki serwis bedzie bardziej przejrzysty i mniej "zawalony" małymi tekstami.
12-11-2006 17:53
Joseppe
    PBEM
Ocena:
0
To, czy ta forma się sprawdzi czy nie na razie nie chciałbym rozstrzygać. Wedle mojej najlepszej wiedzy taki odcinkowy sposób, nawet jeżeli spotyka się z krytyką jest po prostu dobrze odbierany (vide wszystkie opery mydlane, o ktorych wszyscy zle mowia, ale oglada je 70% Polakow).

Dlatego na razie postanowie zostac przy obecnym ksztalcie i wrzucac po "jednym" odcinku na raz, zwlaszcza, ze zostal na to wydzielony osobny dzial, wiec nie zasmieca strony.
12-11-2006 20:01
~Michap

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja to bym niechciał, aby monopol czerpał jakiekolwiek wzorce z tasiemców, ale na marketingu i takich tam się nie znam:) A "oglądalność" ważna rzecz...
13-11-2006 16:23
Joseppe
    Michap
Ocena:
0
Mysle, ze wciaz jestemy na tyle jakosciowo dobrzy, zeby moc uzywac marketingowych sztuczek do przyciagniecia czytajcych i pozostac z czystym sumieniem :)
13-11-2006 16:47
    Joseppe
Ocena:
0
Opera Mydlana... dzieki Joseppe ;O)
tylko jeszcze tyle nie zarabiam co teksciarze oper mydlanych ale kto wie... moze to jest ten wlasciwy kierunek?
13-11-2006 19:56
Joseppe
    GreK
Ocena:
0
to bylo tylko porownanie do sposobu przedstawiania tresci, nie ocena jakosci :)
13-11-2006 22:57
    Joseppe
Ocena:
0
Dobra, dobra... ;O)
14-11-2006 19:37
    Czarodzieju...
Ocena:
0
Bardzo ciekawe spostrzeżenie, odnośnie palnów życiowych Karoliny...

A co Ty na to, że może Karolina swoje chore, inkwizytorskie emocje zaspakaja z Magdą? To byłoby naprawdę ciekawsze. Po co powielać amerykańskie wzorce.

Napisałeś jeszcze jedną rzecz, która mnie zafrapowała. Pozwól, że zacytuję:

"Czepiam się, czepiam, ale może komuś to pomoże."


Pytam z ciekawości:
- w czym?
- po co?

Liczę na odpowiedź, bo nie rozumiem idei czepiania.


Pozdrawiam,
Veida

22-11-2006 16:30
~Noel

Użytkownik niezarejestrowany
    Jak napisał Moderator
Ocena:
0
2. Proszę komentować tekst, a nie autorów komentarzy.

patrz tekst oddtail'a

Pozdrawiam
22-11-2006 22:52
Słowik
   
Ocena:
0
Co do dalszych losów pani Karoliny: Nie wierzę w żaden z zaproponowanych sposobów uzewnętrzniania emocji (vide romans z Olo, romans z Magdą), ale mogę się mylić.

Co do poprawności: znalazłem jeszcze kilka rzeczy do poprawienia (nie chcę, żeby mi potem ktoś wytknął, że czytałem nieuważnie ;P)

Rokmowo zawrzało od jazgotem psów

Zawrzało od jazgotu

wielkie larmo

Nie znam takiego słowa (w Wikipedii znalazłem, że to regionalizm śląski) proponuję zamienić na larum, który znaczy bodaj to samo.


07-03-2007 01:23
    Przyznaje bez bicia...
Ocena:
0
Nie da sie ukryć, że jestem ze śląska... Nawet nie wiedziałem, że to regionalizm :O)
07-03-2007 21:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.