01-02-2007 22:26
W ksywce Craven nie ma "P"
Odsłony: 0
Na Valkirii ponoć były ekspresowe kariery "od zera do komandora", tymczasem przedrepciłem na niej od szeregowego aż po admirała, kroczek po kroczku. Spokojnie i w pełni zasłużenie. Ale się Valkiria troszkę popsuła, więc się pożegnaliśmy.
Potem był okres błogiej bezczynności, wpierw odczułem nadmiar czasu, który jakoś szybko rozszedł się po kościach. Więc czasu na wszystko zawsze za mało, nawet bez miło wspominanej Valkirii. Był też krótko Paradoks - krótko i sympatycznie, ale nie o to chodziło.
Wreszcie pojawił się Polter na którym valkiriowo-ekspresowo "od zera do redaktora/procesora" wróciłem do obiegu. Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy jak mi brakowało pisania o filmach. Znów w swoim żywiole, ale przy okazji na wygodnej pozycji - pomagałem szefującemu Nasstarowi, więc nie rządziłem nie byłem głównym odpowiedzialnym. Po prostu robiłem tylko to co lubiłem.
Minęły dwa miesiące i na forum przybył mi jeszcze jeden kwadracik, zastanawiam się kim teraz jestem... Poza szefem działu filmowego oczywiście. Magistralą? CPU? Nadprocesorem? Respiratorem? Tak czy inaczej czuję pewien dyskomfort i obawę. Dział filmowy działał pięknie i tracąc Nasstara nie jest pozbawiony jedynie dotychczasowego szefa, ale i jednego z najaktywniejszych działaczy. Mam nadzieję, że poradzę sobie z wysoko ustawioną poprzeczką.
Potem był okres błogiej bezczynności, wpierw odczułem nadmiar czasu, który jakoś szybko rozszedł się po kościach. Więc czasu na wszystko zawsze za mało, nawet bez miło wspominanej Valkirii. Był też krótko Paradoks - krótko i sympatycznie, ale nie o to chodziło.
Wreszcie pojawił się Polter na którym valkiriowo-ekspresowo "od zera do redaktora/procesora" wróciłem do obiegu. Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy jak mi brakowało pisania o filmach. Znów w swoim żywiole, ale przy okazji na wygodnej pozycji - pomagałem szefującemu Nasstarowi, więc nie rządziłem nie byłem głównym odpowiedzialnym. Po prostu robiłem tylko to co lubiłem.
Minęły dwa miesiące i na forum przybył mi jeszcze jeden kwadracik, zastanawiam się kim teraz jestem... Poza szefem działu filmowego oczywiście. Magistralą? CPU? Nadprocesorem? Respiratorem? Tak czy inaczej czuję pewien dyskomfort i obawę. Dział filmowy działał pięknie i tracąc Nasstara nie jest pozbawiony jedynie dotychczasowego szefa, ale i jednego z najaktywniejszych działaczy. Mam nadzieję, że poradzę sobie z wysoko ustawioną poprzeczką.