» Recenzje » Tłumaczenia » W Górach Szaleństwa: Gra Paragrafowa

W Górach Szaleństwa: Gra Paragrafowa


wersja do druku

Bez szczęśliwych zakończeń

Redakcja: Michał 'Exar' Kozarzewski

W Górach Szaleństwa: Gra Paragrafowa
Ofensywa wydawnicza Black Monk Games na erpegowym froncie nie ustaje. Regularnie ukazują się kolejne podręczniki do kilku systemów, zapowiedzi mówią o dalszych premierach, zarówno pozycji do już opublikowanych gier, jak i zupełnie nowych systemów.

Oprócz nich w ofercie firmy znalazły się także gry paragrafowe, uzupełniające, czy raczej towarzyszące linii wydawniczej siódmej edycji Zewu Cthulhu. Tworzące serię Choose Cthulhu, pierwotnie były wydawane w języku hiszpańskim nakładem Celaeno Books. To tytuły o tyle ciekawe, że bezpośrednio adaptują konkretne utwory Lovecrafta, choć – siłą rzeczy – ich autorzy czynią to w sposób twórczy; pozostając wierni ogólnym założeniom danego opowiadania, wprowadzają do niego elementy z innych dzieł Samotnika z Providence, dając czytelnikom / graczom możliwość wpływu na przebieg fabuły, której finalny kształt może daleko odbiegać od tego, co znamy ze stronic opowiadania.

Pierwszym zaadaptowanym w ten sposób utworem był najbardziej znany tekst Lovecrafta, Zew Cthulhu, który na grę paragrafową przerobił Leandro Pinto, z bardzo dobrym rezultatem włączając doń także nawiązania między innymi do Dagona, Widma nad Innsmouth i cyklu opowiadań o przygodach Randolpha Cartera. Nie tylko dlatego, ale również choćby z uwagi na plastyczny język, jakim były pisane niezbyt długie paragrafy składające się na tę pozycję, pozytywnie nastawiła mnie ona do całej serii i sprawiła, że z zainteresowaniem sięgnąłem po kolejny tom cyklu.

Napisany przez Edwarda T. Rikera, nosi tytuł W Górach Szaleństwa i opiera się na jednym z dłuższych utworów Lovecrafta. Choć tragiczna historia wyprawy na Antarktydę była już adaptowana na potrzeby erpegowego Zewu Cthulhu (kampanię Beyond the Mountains of Madness przed laty po polsku miał wydać MAG, skończyło się jednak na zapowiedziach), to i jako gra paragrafowa mogła ona sprawdzić się dobrze – a przynajmniej taką miałem nadzieję, sięgając po najnowszą pozycję sygnowaną logo Choose Cthulhu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Wydawniczo nie różni się ona zauważalnie od paragrafowego Zewu Cthulhu – identyczny format, okładka stylizowana na sfatygowany notatnik, gruby i przyjemny w dotyku papier, bardzo dobra oprawa graficzna, za którą odpowiadają ci sami autorzy, a na którą obok całostronicowych ilustracji składają się także drobniejsze elementy przedstawiające składniki polarnego wyposażenia czy środki transportu. Zbliżona jest także objętość – 130 stron przynosi około setki paragrafów, krótki bestiariusz przedstawiający zarówno ludzkie, jak i potworne dramatis personae, oraz reklamy kolejnych mackowatych paragrafówek, jakimi są trzecia pozycja z serii, Widmo nad Innsmouth oraz dwutomowe Widmo nad Arkham autorstwa Benjamina Muszyńskiego. Gra powinna starczyć na około 30-40 minut rozgrywki / lektury, jednak trzeba nastawić się na przynajmniej kilkukrotne jej rozpoczęcie, podobnie jak odległa Antarktyda, także autor gry nie ma litości dla naszego bohatera, a jedna błędna decyzja można oznaczać koniec jego egzystencji.

Co dla niektórych odbiorców może być wadą, a dla innych plusem (choćby przez danie większej różnorodności), Riker odchodzi od najmocniej kojarzonego z fabularnym Zewem Cthulhu schematu śledztwa (który był także wyraźnie obecny w poprzedniej grze z cyklu) i choć na początkowym etapie rozgrywki / lektury znajdziemy elementy dochodzenia, to są one wyłącznie opcjonalne i można kompletnie je ominąć. Dalej czeka nas odludny ląd wokół południowego bieguna i skrywane przezeń tajemnice starsze niż ludzkość. Przed naszym bohaterem, profesorem geologii kierującym wyprawą, będą stawać trudne decyzje i nieoczywiste wybory, a przed graczem / czytelnikiem – gorycz porażki, ekscytacja towarzysząca poznawaniu kolejnych możliwych opcji rozwoju fabuły i finalnie, być może, konkluzja, iż niektórych sekretów lepiej nie zgłębiać, a ignorancja rzeczywiście może być błogosławieństwem.

Dobrze wpisuje się to w lovecraftowską wizję świata i współgra z przesłaniem literackiego pierwowzoru, ale równocześnie momentami trudno nie odnieść wrażenia, że niektóre rezultaty działań bohatera są nazbyt arbitralne, a odbiorca ma pełne prawo czuć zrozumiałą frustrację, gdy podejmuje uzasadnione i racjonalne decyzje, a jego postać bez żadnego ostrzeżenia spotyka tragiczny koniec. Na szczęście zawsze można spróbować jeszcze raz i liczyć, że wybór innej opcji doprowadzi nas do bardziej fortunnego zwieńczenia historii opowiadanej na kartach W Górach Szaleństwa.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

To jedna kwestia, która może przeszkadzać w odbiorze drugiej pozycji z cyklu Choose Cthulhu, dla mnie pewnym minusem były też nawiązania do innych utworów Lovecrafta, które odbieram jako sztuczne i wymuszone. Zupełnie jakby wydawca wymagał od autora, by w tworzonej grze koniecznie zamieścić odniesienia do innych opowiadań HPL, a te zostały w efekcie dodane na siłę – na przykład zamiast zawalającego się korytarza jaskini wrzucimy spotkanie z członkiem jakiejś Mitycznej rasy, bohater i tak zginie, a wszyscy będą zadowoleni.

Dlatego też W Górach Szaleństwa oceniam nieco niżej niż Zew Cthulhu, nadal jednak pozycja ta pozostaje godną polecenia, nie tylko fanom erpegowej adaptacji prozy Lovecrafta, jego przyjaciół i epigonów. Mam nadzieję, że kolejne części serii, z których dwie następne, Widmo nad Innsmouth oraz Bezimienne miasto, zostały już zapowiedziane, okażą się jeszcze lepsze.

W Górach Szaleństwa okiem erpegowcaArktyczna ekspedycja to znakomity i dobrze sprawdzony pomysł na erpegową przygodę lub wręcz całą kampanię. Oprócz wspomnianego Beyond the Mountains of Madness warto przypomnieć Samotnie przeciwko ciemności, ale nawet abstrahując od oficjalnych scenariuszy wydawnictwa Chaosium, łatwo można przystosować fabułę paragrafowego W Górach Szaleństwa na potrzeby tradycyjnej erpegowej sesji. Liczni członkowie badawczej ekspedycji zapewnią źródło zarówno postaci graczy jak i Bohaterów Niezależnych, przebieg wydarzeń można pozostawić w zasadzie bez zmian; jedynymi trudnościami przy adaptacji może być uwzględnienie liczebniejszej grupy niż pojedynczy Badacz, co może rodzić w pewnych miejscach problemy, oraz arbitralność efektów działań bohatera przyjmowanych przez Edwarda T. Rikera – to już jednak wynika ściśle ze specyfiki medium. Nawet jeśli nie silić się na próby dosłownego przełożenia paragrafowej intrygi na erpegowy język, z powodzeniem można przenieść na sesje pojedyncze wątki, a nawet indywidualne motywy i elementy zaadaptować do prowadzonych przygód rozgrywających się za kołem podbiegunowym.

 

Dziękujemy wydawnictwu Black Monk Games za udostępnienie gry do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
Tytuł: W Górach Szaleństwa: Gra Paragrafowa (Choose Cthulhu: En Las Montanas de la Locura)
Linia wydawnicza: Choose Cthulhu, Zew Cthulhu
Autor: Edward T. Riker
Tłumaczenie: Małgorzata Kafel
Okładka: twarda
Ilustracja na okładce: Juapi Coffee Artist
Ilustracje: Adrian Lucas Hernandez, Eliezer Mayor, Martyna Starczerwska
Wydawca oryginału: Celaeno Books
Data wydania oryginału: 2020
Miejsce wydania oryginału: Hiszpania
Wydawca polski: Black Monk Games
Data wydania polskiego: 31 sierpnia 2021
Miejsce wydania polskiego: Poznań
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda
Format: A5
ISBN-13: 9788364198632
Numer katalogowy: BMG004
Cena: 29,99 PLN



Czytaj również

Nawiedziciel mroku: Gra paragrafowa
Nawiedzając Providence
- recenzja
Szepczący w ciemności: Gra paragrafowa
Nieludzkie szepty
- recenzja
Święto: Gra paragrafowa
Prawdziwie Boże Narodzenie
- recenzja
Kolor z innego wszechświata: Gra Paragrafowa
Kolor szaleństwa
- recenzja
Sny w domu wiedźmy: Gra Paragrafowa
Koszmarne paragrafy
- recenzja
Zgroza w Dunwich: Gra paragrafowa
Wsi spokojna, wsi szalona
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.