» Recenzje » W.E.S.T. #1: Upadek Babilonu

W.E.S.T. #1: Upadek Babilonu


wersja do druku

GO WEST

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

W.E.S.T. #1: Upadek Babilonu
Amerykanie uwielbiają teorie spiskowe, zwłaszcza w przedstawieniach popkulturowych. Znakomity serial Z Archiwum X posądzał wysoko postawionych przedstawicieli tajnych agencji o świadome konszachty z kosmitami. Raport mniejszości pokazywał, że z pozoru paranoiczne zachowanie głównego bohatera jest jednak uzasadnione. W 100 nabojach Trust pociągał za sznurki do czasu pojawienia się pewnych walizek. Choć W.E.S.T jest komiksem rodem z Francji, to doskonale wpisuje się w konspiracyjny kontekst poprzez odwołania do walizkowego rekwizytu o nieznanej zawartości, miejsce akcji (Stany Zjednoczone na początku XX wieku) oraz istnienie tajnej organizacji. Nosi ona wszelkie znamiona wpływowej masonerii, z którą przyjdzie się zmierzyć grupie W.E.S.T - Weird Enforcement Special Team.

W.E.S.T tworzy czwórka doskonale zgranych indywidualności – Morton Chapel, Angel Salvaje, Bishop i Bart. Wspomagają ich Coursier i Richard Clayton, który zwolniony ze służby prezydenckiej postanawia zebrać ten wyjątkowy zespół, aby rozszyfrować zagadkę zgonów wśród amerykańskiej elity polityczno-ekonomicznej. Śledztwo zaprowadzi naszych bohaterów do członków tajemniczego klubu Century, o którym sądzono że został rozwiązany wieki temu, a w którym za sznurki pociągają tajemnicze siły.

Akcja komiksu rozpoczyna się we Francji, w 1895 roku, od katastrofy kolejowej. Pociąg, którym ze swoją walizeczką podróżuje pan Studwater, przebija się przez ścianę dworca i ląduje na ulicy. Z Francji przeskakujemy do USA, do roku 1901, kiedy to toczy się właściwa akcja komiksu, czyli śledztwo prowadzone przez W.E.S.T.

Komiks tercetu Xavier Dorison, Fabien Nury (scenariusz) i Christian Rossi (kolor i rysunek) sprawnie żongluje elementami konspiracyjnymi oraz typowymi schematami tego typu historii. Mamy tajemnicę, zamieszanych w "coś podejrzanego" ważnych ludzi, formowanie zespołu, który ma ten galimatias rozwikłać, a w samym zespole silne indywidualności, które potrafią jednak znakomicie współpracować. Z drugiej strony, autorzy dodają do tego wszystkiego jeszcze element nadprzyrodzony. Chociaż w pierwszym tomie sporo jest "gadania", to równoważy je przyspieszenie wydarzeń w finale, a całość kończy się dramatycznym zawieszeniem akcji. Również obecność pierwiastka nadnaturalnego - niewyjaśnione znaki, kuloodporny kosiarz i wpływowy pan o długich paznokciach - dodają temu komiksowi ciekawego rysu.

W.E.S.T jest całkiem intrygującą serią. Póki co ciężko wyrokować, która z zaprezentowanych stron (ludzie prezydenta, W.E.S.T czy może Century) będzie miała rację i kto będzie śmiał się ostatni. Po lekturze pierwszego tomu można zaryzykować stwierdzenie, że autorzy nie uciekną w typowe rozwiązania fabularne. To przekonanie zostanie zweryfikowane dopiero w kolejnych odsłonach, które zapewne przyniosą więcej akcji i… niespodzianek.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
6.83
Ocena użytkowników
Średnia z 9 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 6
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: W.E.S.T #1: Upadek Babilonu
Scenariusz: Xavier Dorison
Rysunki: Rossi
Wydawca: Taurus Media
Data wydania: maj 2012
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Liczba stron: 56
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 37 zł
Wydawca oryginału: Dargaud



Czytaj również

W.E.S.T #4: 46 Stan
Krew ofiar, krew katów
- recenzja
W.E.S.T #3: El Santero
Przedwyborcza febra na Kubie
- recenzja
W.E.S.T. #2: Century Club
Bal u senatora 1901
- recenzja
Indianie!
Czarny cień białego człowieka
- recenzja
Go West, young man
O podboju Dzikiego Zachodu raz jeszcze
- recenzja

Komentarze


Gonz
   
Ocena:
+1
Dobre rysunki, fajny pomysł, słaba kosntrukcja. Początek to bełkot i przerzucanie sie nazwiskami postaci które nawet sie nie pojawiają, oraz namnożenie wątków na wejściu, więc miałem problem z połapaniem się. Zawiodłem się ale wrazenia na plus. mimo wszystko nie rozumiem co tu motywuje aż 8/10.
25-05-2012 12:13
Kuba Jankowski
   
Ocena:
0
ad "namnożenie wątków" - primo, czego się spodziewać innego po wprowadzeniu do serii? Najpierw wprowadzasz listę postaci, które mają związek z głównym tematem, a że to seria to spokojnie możesz czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Można się czepnąć tego, gdyby to był one shot, ale przy serii to jest całkowicie bezpodstawny zarzut.

ad "bełkot" - być może sprawia to takie wrażenie przez skoki i fragmentaryczność, ale skoro to taki "konspiracyjny" komiks, w którym sam czytelnik ma się domyślać pewnych rzeczy, to raczej nie bełkot, a zamierzona konstrukcja.

ad "problem z połapaniem się" - przypomina mi to głosy, że Jednorożec jest trudny z podobnych względów... bo za dużo frakcji, ludzi i zawrót głowy. A mi się wydaje, że wystarczy uważnie czytać.

Może nie powinienem wyjaśniać oceny, ale co tam: lubię konspiracyjne rzeczy, zastosowane triki i poruszone wątki wg mnie zapowiadają ciekawy rozwój historii, pionki zostały na planszy rozstawione w intrygujący sposób, wiadomości o jakimś szeroko zakrojonym spisku dawkuje nam się umiejętnie, wystarczy cierpliwie czekać, a będzie nam dane wyjaśnienie. Jeśli nie, to kolejne tomy dostaną po uszach, ale patrząc na rozwój np. Long Johna, pisanego przez tego samego scenarzystę (w pojedynkę), to raczej wątpię w zmarnowanie potencjału, które np. dotknęło świetny do pewnego momentu "Loveless", że tak z innej beczki zarzucę.

Wg mnie WEST #1 ma wszystkie cechy dobrego wprowadzenia do serii.

pozdrrr
25-05-2012 12:37
Gonz
   
Ocena:
0
o ile argumentację że spisek, wprowadzenie itd kupuję, o tyle nie uważam że autorzy z tego wybrneli.

za duże nawarstwienie na raz wszystkiego. zwykle czytam uważnie, ale tu zmuszono mnie do tego, żebym jednocześnie wchłaniając fabułe z tyłu głowy robił sobie wirtualną rozpiskę Kto-co-komu-związek z resztą wątków. za dużo klocków w ciągu zaledwie 20 stron, mega przegadanych zresztą. chcieli dobrze, ale i tak uważam że zabełkotali. i nie, w przypadku jednorożca nie mam takich zastrzeżeń, nie ubiłem się, uznałem niedopowiedzenia, inna sprawa że mi tamten komiks mniej podszedł.

W kwestii spiskowości, IMO psuje tu właśnie wplecenie tego wszystkiego już na wstepie, bo tajemnica zostaje na wejściu obnażona.

Chrobotało mi to przy czytaniu, ale jako wprowadzenie i tak wzbudziło ciekawość, i kontynuację łyknę. Co do Loveless no to cóż, pytanie kto tam zmarnował potencjał, Azarello, czy Vertigo, które serię zamknęło przed czasem, ale to inna baja.
25-05-2012 13:05
Kuba Jankowski
   
Ocena:
0
"zmuszono mnie do tego, żebym jednocześnie wchłaniając fabułe z tyłu głowy robił sobie wirtualną rozpiskę Kto-co-komu-związek z resztą wątków" - ale tak miało być wg mnie, żeby sobie w wirtualnej pamięci zachować kilka klocków.

Co do Jednorożca, to nie piłem do Ciebie, tylko do ogólnych opinii, które czytałem, słyszałem. Akurat co innego można zarzucić Jednorożcowi, niż zbyt zagmatwaną fabułę.

A co do Loveless - racja, postanowiło serię zamknąć wydawnictwo, ale przecież jakiś manewr i coś do powiedzenia autorzy mogli mieć. Ucięcie i zakończenie, które nam zaserwowali, jego poziom, wskazywał jasno na to, że całość była znacznie szerzej i bardziej skomplikowanie rozpisana.
25-05-2012 14:54

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.