Vlad Dracula - Dariusz Domagalski

Wampir bez zębów?

Autor: Maja 'Vanth' Białkowska

Vlad Dracula - Dariusz Domagalski
Gdy pada imię "Dracula", pierwszym skojarzeniem jest postać mrocznego krwiopijcy odzianego w czarny płaszcz, nadający sylwetce złowieszczy kształt (pierwszy krok ku transformacji w nietoperza) – istoty potężnej i okrutnej, jaka dla zaspokojenia własnych żądz nie zawaha się przed niczym. Wampira o hipnotyzującym głosie, uwodziciela dziewic i deprawatora słabych na umyśle, władcy dusz i pana wilków, który po zapadnięciu nocy rozsnuwa swą sieć i wyrusza na łowy, by nasycić swe pragnienie krwią niewinnych. Bestii, z jaką walczyć należy wszelkimi możliwymi sposobami, a najlepiej za pomocą czosnku, wody święconej, krucyfiksu i broni ostatecznej, czyli kołka.

Obraz ten – zapoczątkowany przez powieść Brama Stokera i umacniany przez książki jego epigonów, filmy, a ostatnio też seriale – wrył się w naszą podświadomość tak głęboko, że trudno jest oddzielić popkulturowy schemat od historycznej prawdy. Często zapominamy o tym, że Dracula rzeczywiście egzystował kilkaset lat temu, a nie jest tylko wymysłem bujnej wyobraźni pisarzy. Jego sylwetkę – tę prawdziwą, a nie zniekształconą i wyolbrzymioną – próbuje przedstawić w swojej najnowszej powieści Dariusz Domagalski. Autor, znany przede wszystkim z wyśmienitego cyklu rozgrywającego się w realiach wojny polsko-krzyżackiej toczonej za panowania Władysława Jagiełły, po raz kolejny udowadnia, że znakomicie czuje średniowiecze i posiada na jego temat ogromną wiedzę, którą potrafi ubrać w słowa.

Prologiem swej książki Domagalski czyni opis bitwy pod Warną, podczas której padł kwiat rycerstwa europejskiego, zaś wizja tureckiej nawały wlewającej się niepowstrzymanie na ziemie zamieszkałe przez chrześcijan stała się aż nazbyt realna. To, dramatyczne wydarzenie jest tak wyraziście przedstawione, że niemalże czuje się żar bitewny, słyszy kwik koni i jęki ginących – gwałtowne staccato pisane na jednym oddechu. Potem akcja zwalnia. Przeskakujemy w czasie do roku 1462, kiedy to król Węgier Maciej Korwin powierza kapitanowi Czarnych Legionów (zawodowej gwardii powołanej do życia przez węgierskiego monarchę, w której szeregach służyli najemnicy Polski, Czech, Niemiec i Serbii) Janosowi Lechoczkyemu zadanie, od którego wykonania zależeć będą losy kraju – i całej Europy. Rycerz zostaje wysłany na Wołoszczyznę, by tam obserwować poczynania hospodara Vlada Draculi. Lechoczky ma bacznie obserwować władykę, aby ocenić, czy jest to człowiek zdolny nie tylko zatrzymać Turków, lecz i stanąć na czele krucjaty przeciwko nim i powieść rycerstwo do zwycięstwa.

Młodzieniec wyrusza i po pełnej przygód podróży trafia na dwór wołoskiego hospodara. Tam przyjdzie mu poznać zarówno samego Draculę, jak i jego popleczników, a także przekonać się, czy plotki o mrocznej proweniencji pana Wołochów są prawdziwe i w jakiej mierze wyprzedzająca go zła sława przekłada się na rzeczywistość. Janos towarzyszy mu i na dworze, i w bitwie, podczas szpiegowskich wypadów (gdy przyjdzie im wspólnie infiltrować szeregi armii tureckiej) oraz później (kiedy prowadzić będą partyzancką wojnę). I z każdym dniem coraz bardziej ulega jego magnetyzującej osobowości.

Trudno się dziwić tej fascynacji, gdyż portret Draculi, jaki kreśli Domagalski, jest tak barwny i wielowymiarowy, że nie sposób pozostać obojętnym wobec tego bohatera. Jednak bardzo ciężko ocenić, czy jest to wizerunek pozytywny, czy też negatywny. Obraz zmienia się w zależności od tego, czyimi oczyma spoglądamy na Vlada, a także ewoluuje w postrzeganiu samego Lechoczkyego. Początkowo jest on Draculi niechętny, spodziewa się spotkać okrutnego barbarzyńcę – prymitywnego i niezbyt umysłowo lotnego. Jakże więc zaskakuje rycerza to, iż dziki Wołoch okazuje się człowiekiem, owszem, brutalnym, z pewnością żądnym krwi, lecz równocześnie niezwykle inteligentnym, a także świetnym strategiem i taktykiem. Kiedy jednak Węgier poznaje mroczniejsze strony osobowości Draculi, młodzieńczy podziw zamienia się w grozę. W starciu z zimnym, wyrachowanym okrucieństwem Draculi wojenne wyczyny młodzieńca przedstawiają się niczym dziecinna igraszka.

W odróżnieniu od pełnokrwistej sylwetki Draculi, Janos jawi się niczym wyblakły szkic. Mimo że Domagalski za wszelką cenę stara się udowodnić czytelnikowi, że młodzieniec jest walecznym rycerzem, który potrafi logicznie myśleć i któremu nieobce są intrygi – pisarz przedstawia długą listę zalet protagonisty, która powtarza się w książce wielokrotnie – trudno w to momentami uwierzyć. Jest łatwowierny, poddaje się manipulacjom, wierzy w świat, który nie istnieje, wsłuchuje się w pieśni bardów wychwalających szlachetność, prawość, przedstawiających rycerzy jako nieskalanych Bożych wojowników. Co prawda kiedy Dracula cynicznie rozwiewa jego mrzonki, młodzieniec zmuszony zostaje do dramatycznej zmiany swych poglądów, ale nadal nie sposób zapomnieć o jego wcześniejszej naiwności.

Znacznie ciekawiej ukazani są bohaterowie drugo-, a nawet trzecioplanowi. Król Maciej Korwin, mimo młodego wieku, jest wytrawnym politykiem – przebiegły niczym lis i bezwzględny, potrafi składać obietnice, już zawczasu wiedząc, że nie zamierza ich dotrzymać. Manipuluje wszystkimi, zarówno swymi rycerzami i dyplomatami, jak i papieskim wysłannikiem. I tylko w zaciszu łożnicy mówi o tym, co naprawdę myśli. Mehmed Zdobywca przedstawia niemalże karykaturalny wizerunek wschodniego monarchy – zniewieściały, tchórzliwy, przywykły do życia pełnego rozkoszy i sług, którzy na każde skinienie spełnią najbardziej wyrafinowane życzenia. Lecz potrafi on zdobyć się na stanowcze postępowanie, udowadniając, że przydomek swój zyskał słusznie.

Wartko biegnąca fabuła, następujące po sobie starcia, bitwy, pojedynki, pościgi i zasadzki, jedynie na chwilę przerywane spokojniejszym tokiem narracji – Domagalski potrafi przyciągnąć uwagę czytelnika, choć ten w pewnym momencie może odnieść wrażenie, że pisarz posługuje się paroma jedynie schematami, które minimalnie modyfikuje na potrzeby kolejnych scen. Autor czyni to jednak na tyle umiejętnie – w iście malarski sposób przedstawiając opisywane przez siebie wydarzenia, a jednocześnie cały czas trzymając czytelnika w napięciu – że nie jest to rażące. Uśmiech zaś budzą wplecione w tekst cytaty, szczególnie te będące zapożyczeniami z filmów, z 300 i Nieśmiertelnym na czele. Mimo tego z całkowitą powagą przyjąć można filozoficzne rozważania pisarza, kiedy stawia on pytania o naturę zła, o to, jak daleko można się posunąć w imię patriotyzmu, o to, czy w obronie swych wartości można popełniać zbrodnicze czyny, i o istnienie granic, których nie powinno się nigdy przekraczać. W tych chwilach książka staje się niemalże moralitetem.

Pisząc Vlada Draculę, autor starał się jak najdokładniej oddać realia epoki, w jakiej rozgrywa się powieść– stąd naszpikowanie obco brzmiącymi pojęciami i nie wszystkim znanymi postaciami historycznymi. Aby jednak czytelnik nie poczuł się w tym gąszczu określeń, miejsc i bohaterów zagubiony, Domagalski umieszcza na końcu obszerne przypisy, będące istną skarbnicą wiedzy.

Mimo że historia ta adresowana jest przede wszystkim do płci brzydkiej – to proza bardzo męska, brutalna (momentami aż do przesady), rozgrywająca się w świecie zdominowanym przez rycerzy, gdzie kobiety pełnią jedynie marginalną funkcję, głównie jako "odpoczynek wojownika" – to i panie nie rozczarują się, sięgając po tę książkę. Zapewni ona kilka godzin przedniej rozrywki jako jedna z lepszych odsłon powieści spod znaku przyłbicy i miecza. Skłoni również do rozważań, kim rzeczywiście był Dracula – człowiekiem czy też demonem (interpretację faktów Domagalski pozostawia czytelnikowi) – i na ile prawdziwe jest stwierdzenie autora, że historię kreują nie zwycięzcy, ale pisarze.