Vagabond #05

Walka, walka i jeszcze raz walka

Autor: Ula 'akito' Kuczyńska

Vagabond #05
Nie ma co ukrywać: jeśli ktoś czytał poprzednie odcinki serii Vagabond, by podziwiać Takuana oraz śledzić uczuciowe perypetie Musashiego, zapewne z przykrością odkryje, że w piątym tomie czeka go post. Albowiem treścią tego woluminu jest walka, walka i jeszcze raz walka. A gdyby ktoś miał wątpliwości, można uściślić, że chodzi o WALKĘ. Rysunek wyjątkowo nie wymaga w tym przypadku komentarza, gdyż jest utrzymany na bardzo wysokim poziomie - może nawet wyższym niż we wcześniejszych tomach.

Uważny czytelnik wytknie: "A co poszukiwaniem własnej siły przez Musashiego?" Albo: "A gdzie podziały się jego zmagania ze strachem?" I będzie miał rację. Jest to element walki, który w komiksach czysto przygodowych bywa albo pomijany, albo nadmiernie przerysowany. Taka konwencja objawia się najczęściej w postaci banalnych pytań o sens życia zadawanych w trakcie wyprowadzania ciosu. Tutaj problem jest wyważony, wprowadzany w odpowiednich momentach. Aby uniknąć monotonii, został mocno związany z fabułą serii i nie wikła się w nieudolne próby tworzenia egzystencjalnej filozofii. Widać, że bohater uczy się czegoś od każdego napotkanego przeciwnika. A czytelnik obserwuje kolejnych wojowników, ich niepowtarzalne style i różne drogi ku doskonałości.

Podobnie jak w poprzednim tomie, przeciwnik Miymaoto reprezentuje wysokiej klasy umiejętności techniczne oraz zamknięte środowisko, które niechętnie wpuszcza między swoich wieśniaka opierającego się wyłącznie na brutalnej sile. Ponieważ młody wędrowiec ze wszystkimi szuka zwady, nużyć może powtórzenie znanego z wcześniejszych części układu postaci, w którego skład wchodzi dwóch przeciwników oraz wianuszek obserwatorów oburzonych brakiem ogłady jednego z nich. Pojawienie się Jotaro, ucznia Miyamoto, niewiele zmienia. Warto jednak nie dać się zniechęcić powtrzalnością konstrukcji i wczytać w niuanse, obecne zwłaszcza w relacji mnicha Inshuna i wagabundy.

Krótki fragment życiorysu twórcy Legendy Pięciu Kręgów, który można by zawrzeć w paru kadrach, został przedstawiony bardzo szczegółowo. Vagabond jest jednak czymś więcej niż suchą biografią Musashiego - jest opowieścią o woli walki. Nie poznamy dzięki niej głębszych motywacji historycznych przeciwników słynnego mistrza miecza, ale zobaczymy dobrze skonstruowaną, dynamiczną grę przeciwstawnych osobowości. Ukazanie tego konfliktu musi wystarczyć za motywację do lektury.