Unexploded Cows

Wściekły tatar!

Autor: Szymon 'neishin' Szweda

Unexploded Cows
Gdy Portal zapowiedział wydanie Unexploded Cows w mojej głowie zaświtała myśl, że skądś znam ten tytuł. Po pewnej dozie przemyśleń przypomniałem sobie, że zakupiłem go dawno temu, w czasach, zanim nastąpił boom planszówek (i niekolekcjonerskich karcianek). Od razu wygrzebałem swoją kopię z szafki, by odkryć hit Cheapassów na nowo.

Fabuła gry jest mocno abstrakcyjna. Rok 1997. W Wielkiej Brytanii panuje BSE, wściekłe krowy okupują wyspy. Wcielamy się w rolę pomysłowego przedsiębiorcy, który kupuje te niezbyt normalne Krasule w Anglii i wypuszcza je na polach Francji, gdzie rozbrajają one niemieckie miny z czasów II Wojny Światowej, radośnie na nich wybuchając. Naszym celem jest uzbieranie jak największej ilości pieniędzy, zanim znajdzie nas Greenpeace.

Mechanika gry jest tak prosta, że nawet Cytadela wydaje się przy niej prawie nie do zrozumienia. W talii są dwa rodzaje kart – krowy i wydarzenia. Na kartach krów znajdziemy imię danego członka naszej trzody, koszt wystawienia, ilość pieniędzy jakie zarobimy, gdy ta Mućka znajdzie minę oraz zdolność specjalną (jeżeli ją posiada). Krasule wystawiamy zazwyczaj na swoim polu, ale niekiedy możemy zrobić to na polu przeciwnika – wtedy on za nie płaci, ale też czerpie z nich korzyści, gdy te wybuchną. Po co to robić? Dlatego, że są krowy, które wybuchają tak niefortunnie, iż trzeba pokryć powodowane przez nie straty. Nie dość, że przeciwnik płaci za ich wystawienie, to jeszcze dopłaca, gdy taka Mućka wyleci w powietrze.

Istnieje kilka typów krów. Oprócz Krasul zwykłych i "pechowych" w grze występują jeszcze inne kategorie, m.in. generał, który może przekazać swoją minę innej krowie na tym samym pastwisku czy szalona bomberkrowa, wysadzająca wszystkich na swojej łące.

Jak zmusić te biedne stworzenia do wejścia na minę? To proste – pod koniec swojej tury gracz rzuca sześciościenną kością. Następnie odlicza od krowy wysuniętej najbardziej na prawo na jego pastwisku. Jeżeli rzucił więcej oczek niż ma Krasul, to liczenie kontynuuje się na polu przeciwnika siedzącego po lewej. Gdy doliczy do wyrzuconej liczby, to dana krowa wybucha, zarabiając pieniądze (lub przynosząc straty).

Karty Wydarzeń zazwyczaj pomagają osobie je zagrywającej. Większość z nich pozwala wymienić swoje Krasule na Mućki przeciwnika lub przegrzebać stos kart odrzuconych i znaleźć tam coś dla siebie. W talii są także karty "przeszkadzajki" i choć jest ich niewiele, to potrafią wywołać sporo zamieszania.

Jak gra się sprawdza w działaniu? Muszę stwierdzić, że bardzo dobrze. Abstrakcyjny pomysł wywołuje uśmiech u wszystkich grających, a to, że każda krowa ma swoje własne, unikalne imię, jest miłym akcentem, dodającym frajdy. Tury są szybkie, więc nie trzeba długo czekać na swoją kolej. Co więcej – nawet w czasie tury przeciwnika należy uważnie obserwować stół, bo nasza krowa może wybuchnąć w każdej chwili, wystarczy tylko wysoki rzut. Dodatkowo bank z pieniędzmi ma dno – jest w nim tyle dolarów, ile wrzucili do niego gracze, płacąc za swoje Krasule czy karty wydarzeń. Istnieje więc możliwość, że wysadzanie swoich krów nie będzie opłacalne, co tylko dodaje grze taktycznego posmaku.

Problemem są wspomniane przed chwilą pieniądze. W angielskiej wersji nie są one dołączane do gry, a jednak trochę ich potrzeba – każdy z graczy powinien otrzymać 2000$, najlepiej by większość była w 50-siątkach – koszty krów i wydarzeń często wymagają płacenia w tym nominale. Jak widać – kupa kasy. Portal w polskiej wersji ma to niedopatrzenie naprawić.

Ogólnie rzecz biorąc – jeżeli nie bulwersuje Cię gra, w której wysadza się Bogu ducha winne stworzenia dla pieniędzy i lubisz nieskomplikowane gry towarzyskie, to nie ma się co wahać. Unexploded Cows przeznaczone jest dla ludzi, którzy lubią szybkie rozgrywki o dużej dozie losowości.