Ugryziona - Kelley Armstrong

Autor: Maja 'Vanth' Białkowska

Ugryziona - Kelley Armstrong
Nastała ostatnio moda na wplatanie w fabułę książek wątków nadnaturalnych. Momentami jest to wielce irytujące – zwłaszcza gdy sama akcja mogłaby się rozgrywać bez takowych wtrętów, których rolą jest jedynie zachęcenie czytelnika do lektury. Rezultatem takich zabiegów są hybrydy powieści grozy i literatury czy to sensacyjnej, czy kryminalnej, czy też wreszcie – klasycznego romansu. Karty powieści zaludniają istoty nie z tego świata – prym wiodą wampiry, eksploatowane na wszelkie możliwe sposoby. Także i inni przedstawiciele fantastycznego bestiariusza mają swoje "pięć minut". W Ugryzionej − debiutanckiej powieści Kelley Armstrong – głównymi bohaterami są wilkołaki.

Elena, główna bohaterka książki, wiedzie pozornie zwyczajną, a nawet nieco nudną egzystencję. Pracuje jako dziennikarka, powoli układa swe życie osobiste, zamieszkując z niedawno poznanym mężczyzną, zaczyna nawet snuć poważne plany na temat założenia rodziny i osiągnięcia "małej stabilizacji". Lecz ta sielanka jest pozorna. Podczas każdej pełni księżyca kobieta przeistacza się bowiem w wilka i pchana nieludzkimi pragnieniami wyrusza na nocne eskapady. Niestety, nazajutrz dręczona jest wyrzutami sumienia i poczuciem, iż jej odmienność sprawia, że nigdy nie zostanie zaakceptowana przez ukochanego. Dodatkowym brzemieniem są wspomnienia – traumatyczne doświadczenia związane z jej kolejnymi adopcjami i dramatyczna chwila, gdy została ugryziona przez wilkołaka, co diametralnie zmieniło jej życie. Po tym wydarzeniu została zmuszona do zaakceptowania całkiem nowej dla niej i obcej rzeczywistości – życia wśród członków Watahy.

Przeszłość, przed którą zawsze uciekała kobieta, opuszczając siedzibę stada i zrywając wszelkie kontakty ze swoją wilkołaczą rodziną, nagle do niej wraca. Dostaje bowiem alarmujące wezwanie od Jeremy'ego – przywódcy Watahy, który prosi o pomoc w rozprawieniu się z kundlami, jak zwie się grupa zbuntowanych, nienależących do zhierarchizowanej struktury wilkołaków. Początkowo niechętnie, planując tę wyprawę jako jedynie krótki pobyt, po którym wróci do swego uporządkowanego świata, potem coraz bardziej Elena angażuje się w wyznaczone jej zadanie. Odnawia stare znajomości, przypomina sobie czasy, gdy jej rolą w stadzie było ściganie renegatów, poznaje na nowo smak akceptacji przez istoty obarczone takim samym brzemieniem. A kiedy okaże się, że makiaweliczny plan buntowników może zagrozić istnieniu całego gatunku – będzie musiała przedsięwziąć, sprzymierzona z nieliczną garstką prawomyślnych wilkołaków, ostateczne kroki.

Postać wilkołaka uosabia jedną z najbardziej fascynujących cech – dwoistość. Jednoczesne współistnienie elementu racjonalnego, kiedy w ludzkiej formie ciało kontrolowane jest przez umysł, i zwierzęcej strony natury, gdy w wilczej postaci do głosu dochodzą najbardziej prymitywne żądze. Zmiana ta obrazowana jest nie tylko przez charakterologiczne przeciwieństwo, lecz wiąże się i z fizycznym przeistoczeniem, a wszystkim tym kierują siły przyrody: magnetyczne światło księżyca. Armstrong ukazuje wilkołaki – a przynajmniej te czyste rasowo – jako istoty nieomalże idealne. Piękne zarówno w ludzkiej, jak i zwierzęcej formie, dumne, szlachetne i prawe. Tak perfekcyjne, że chwilami aż przerysowane. Na ich tle ludzie wydają się bladym odbiciem, gorszą kopią. Zaś kundle – co charakterystyczne – albo wywodzą się z linii skażonej ludzką krwią, albo są wręcz ludźmi celowo "zarażonymi" wilkołactwem: wybranymi spośród kryminalistów. Zabrakło w tej wizji pogłębienia rysu psychologicznego, uwypuklenia różnicy pomiędzy ludzką a wilczą świadomością. Autorka skupia się na zmianie fizycznej formy, a próby przedstawienia zwierzęcego alter ego bohaterów wychodzą jej nieporadnie – jej wilki zamiast dzikich zwierząt przypominają rozbrykane szczeniaki.

Protagonistka, której oczyma obserwujemy toczące się wydarzenia, jest istotą wyjątkową – jedyną na świecie kobietą-wilkołakiem. Owa unikalność jest niezbyt przekonująco wytłumaczona i stanowi raczej element wywołujący erotyczne napięcie: niewiasta otoczona grupą przystojnych mężczyzn. Fakt ten jest w fabule nader często wykorzystywany – począwszy od licznych momentów wymagających obnażenia się (co bohaterom przychodzi niezmiernie łatwo), na śmiałych scenach erotycznych kończąc (dobrze, że choć w ludzkiej, a nie zwierzęcej formie). A dylematy moralne kobiety tak naprawdę sprowadzają się do bardzo konkretnego problemu: którego z partnerów wybrać? Czy Philipa, człowieka, z którym mieszkała przez ostatni rok, mającego jej zapewnić poczucie bezpieczeństwa, którego obraz rysuje się jednak w niezbyt pochlebnym świetle, jako egoistycznego nudziarza – czy też wilkołaka Claya. Ten z kolei jest wariacją na temat homme fatale – mężczyzną o zwierzęcym (sic!) magnetyzmie, mrocznym spojrzeniu i ciele godnym dłuta Praksytelesa (nader często ukazywanym w pełnej krasie); to z nim Elena związana była w przeszłości. O tym, że stara miłość nie rdzewieje, przekonujemy się niemalże od pierwszej karty książki. Nieco ciekawiej nakreślona jest wewnętrzna przemiana głównej bohaterki – stopniowa akceptacja zwierzęcej strony osobowości. O tym, jak trudny jest to proces, przekonują wplecione w fabułę retrospektywne sceny z okresu tuż po przemianie w wilkołaka, kiedy kobieta zmagała się z istną eksplozją negatywnych uczuć – zarówno autodestrukcyjnych, jak i skierowanej wobec Watahy niechęci, graniczącej momentami z nienawiścią.

Gdyby nie ponadnaturalni bohaterowie, Ugryziona mogłaby być klasycznym kryminałem z silnie zarysowanym wątkiem romantycznym. Wystarczyłoby zamienić Watahę i kundli na dwa konkurujące ze sobą gangi. Zresztą struktura wilkołaczego stada kojarzy się z mafią – począwszy od samca alfa, Jeremy'ego, który jest idealnym odzwierciedleniem capo di tutti capi, na wzajemnych relacjach członków grupy kończąc. Oprócz przywódczych zdolności lidera Watahy cechują zadziwiająca wręcz erudycja i wrodzona elegancja połączone z siłą fizyczną i zwinnością – właściwość charakteryzująca zresztą i pozostałe pierwszoplanowe postaci. Zaś źli są prawie że karykaturalni: zdegenerowani zarówno fizycznie, jak i psychicznie, potraktowani masowo, bardziej jako siła zagrażająca bezpiecznemu do tej pory bytowaniu Watahy, niż konkretnie sportretowani bohaterowie.

Ugryziona porównywana jest do Wywiadu z Wampirem Anne Rice. Według mnie trafniejsze byłoby szukanie analogii z sagą Zmierzch. Co prawda bohaterowie to nie nastolatki, ale zarówno sposób przedstawienia postaci, jak i fabuła bliższe są historii stworzonej przez Stephanie Meyer, niż dopracowanej w najdrobniejszych szczegółach, zachwycającej barokowym bogactwem opisów i fascynująco przedstawionymi charakterami wampirów, wizji Rice. I o ile fani (czy też raczej fanki) Belli i Edwarda Cullena powinni być tą książką usatysfakcjonowani, to czytelnicy oczekujący opowieści o ponadczasowych emocjach i zapadającej głęboko w pamięć fabule mogą poczuć się zawiedzeni. Ja po tej lekturze miałam odczucie zaprzepaszczenia interesującego pomysłu poprzez nie najlepszą jego realizację. Szkoda, bo to mogła być całkiem dobra książka, a w takiej formie kwalifikuje się jedynie do miana niezbyt ambitnego czytadła.