» Recenzje » Uczeń skrytobójcy

Uczeń skrytobójcy

Uczeń skrytobójcy
Uczeń skrytobójcy nie jest ani oryginalny, ani odkrywczy, ani stymulujący. Ale czy oznacza to, że powieść Robin Hobb czytelnik powinien omijać szerokim łukiem? W żadnym wypadku! Urok pierwszego tomu Trylogii skrytobójcy kryje się właśnie w tym, że jest raczej klasycznym, dobrze napisanym i wciągającym bez reszty fantasy, obok którego trudno przejść obojętnie.

Pewnego dnia przed wrota jednej z królewskich twierdz zostaje przyprowadzony mały chłopiec. Człowiek, który przyszedł wraz z nim, twierdzi, że nadeszła pora, aby jego ojciec zajął się dzieckiem. Maluch podobno jest bękartem prawowitego następcy tronu, księcia Rycerskiego. Bastard, bo takie imię otrzyma, szybko zostaje wciągnięty w dworskie intrygi, które dla nikogo nie skończą się dobrze.

Pierwszą rzeczą, która przyciąga do lektury, jest świetne nakreślony protagonista i narrator w jednym. Autorka postanowiła kompleksowo przedstawić odbiorcy młodość Bastarda: czytelnik przygląda się małemu chłopcu stającemu przed wrotami twierdzy należącej do szlachetnego rodu jego ojca, potem poszukującemu swojego miejsca na świecie dziecku, w końcu młodzieńcowi postawionemu przed problemem, który go przerasta. Dzięki temu czytelnik błyskawicznie zżywa się z bohaterem i naprawdę przeżywa jego dramaty. Warto dodać, że Hobb w ogóle dobrze poradziła sobie z kreacją postaci. Do najlepiej sportretowanych zaliczyć należy księcia Szczerego: sympatycznego i ciepłego mężczyznę, którego zdrowie niszczą obowiązki. Równie ciekawa jest nieco szalona księżna Cierpliwa. Jedyne błędy dotyczące portretów psychologicznych wiążą się z bohaterami negatywnymi: czytelnik od samego początku darzy jednowymiarowych księcia Władczego i Konsyliarza antypatią, a ich postępowanie jest zdecydowanie zbyt przewidywalne.

Podchodzący do Ucznia skrytobójcy czytelnik musi być świadomy tego, że jeden z zastosowanych przez pisarkę schematów (odnoszący się do Bastarda motyw "od zera do bohatera") ma olbrzymi wpływ na fabułę powieści. Podobnie jak było choćby w Imieniu wiatru Rothfussa, tak i u Hobb historia kręci się wokół pobieranych przez protagonistę lekcji, jego rozlicznych i rozpaczliwych prób nawiązania z kimkolwiek bliższych więzi – ogólnie rzecz biorąc: powolnego dorastania i dojrzewania. W związku z tym duża część powieści stanowi właściwie bardzo długi opis tła wydarzeń, do których dochodzi dopiero w finale Ucznia skrytobójcy (które potem staną się, jak można podejrzewać, kanwą kolejnych tomów cyklu). Ja sam pochłonąłem tę książkę bez zastanowienia, podczas jednego posiedzenia, ale nietrudno sobie wyobrazić, że czytelnik poczuje się tym obszernym wprowadzeniem znudzony i odrzuci lekturę – a byłby to naprawdę duży błąd.

Jedyną rzeczą, która przeszkadzała mi podczas czytania, był płaczliwy ton, w który Hobb wpadała zdecydowanie zbyt często. Sytuacja Bastarda oczywiście nie jest godna pozazdroszczenia, a lekcje skrytobójstwa dodatkowo wzmagają alienację, ale autorka natrętnie podkreśla jego samotność. Efektem tego powracającego refrenu o braku przyjaciół nie jest niestety czytelnicze współczucie dla bohatera, lecz narastająca irytacja. Na szczęście kiedy akcja przyspiesza, protagonista zapomina o swoim ciężkim losie i bierze się do działania.

Uczeń skrytobójcy to lektura stworzona wręcz do tego, aby spędzić z nią kilka jesiennych wieczorów. Kiedy tylko da się jej szansę, wciąga bez reszty. Jeżeli jesteście miłośnikami fantasy, nie możecie przejść obok tej książki obojętnie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
9.33
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Uczeń skrytobójcy (Assassin’s Apprentice)
Cykl: Trylogia skrytobójcy
Tom: 1
Autor: Robin Hobb
Tłumaczenie: Agnieszka Kwiatkowska
Wydawca: MAG
Data wydania: 26 września 2014
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7480-447-9
Cena: 39 zł



Czytaj również

Wywiad z Robin Hobb
Każdy jest bohaterem swej własnej historii
Wyprawa skrytobójcy
Ostatni powrót Bastarda
- recenzja
Uczeń skrytobójcy
- fragment
Uczeń skrytobójcy – Robin Hobb
Od zera do antybohatera?
- recenzja
Wyprawa Błazna
U Bastarda nic nowego
- recenzja

Komentarze


Asthariel
   
Ocena:
0

Zgadzam się z oceną. Powieść to bardzo dobre Coming of Age Story. Szkoda, że każdy kolejny tom jest już niestety słabszy.

04-11-2014 16:40
dzemeuksis
   
Ocena:
+2

Nie żebym był jakoś nadzwyczajnie oczytany, ale dla mnie twórczość Robin Hobb jest poza skalą dla tego typu fantasy. Znaczy na upartego można skończyć skalę na niej, ale w takim przypadku ocen 8-9 nie miałoby nic innego i dopiero od 7 w dół zaczynałyby się oceny książek innych autorów. ;)

04-11-2014 17:00
Agrafka
   
Ocena:
+2

Jedna z moich ulubionych książek.

04-11-2014 17:26
Rafał_Kruczek
   
Ocena:
0
Poziom ksiazek Hobb rzeczywiście jest nierówny. Pierwsza trylogia jest na bardzo wysokim poziomie. Kolejna trylogia prawie kompletnie niezwiązana nie podobała mi się aż tak bardzo, ale w dalszym ciągu poziom był wysoki. Przestałem jednak kupować - było za duże zamieszanie: podzielone tomy i jeden tom był niedostepny zmian wydawcy. Kolejna trylogia to był powrót do starych postaci - ale to już nie było to, akcja była przeciągnięta i problemy trochę sztuczne.
Czy ktoś jest w stanie powiedzieć jak wypada tłumaczenie w porównaniu z tłumaczeniem z wydania od Prószyńskiego?
05-11-2014 09:44
Zireael
   
Ocena:
0

Ja tylko dodam, że jest to któreś kolejne polskie wydanie, pierwszy raz czytałam tę książkę tak z 8 lat temu.

05-11-2014 21:01

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.