» Blog » Tytus biologiem molekularnym
02-11-2009 20:37

Tytus biologiem molekularnym

W działach: varia, mrok | Odsłony: 6

Tytus de Zoo w ramach uczłowieczania zostaje wysłany do instytutu kolegi profesora T’Alenta, który chce rozwikłać zagadkę gadającego szympansa poprzez testy behawioralne i rezonans magnetyczny. Tymczasem Tytus, któremu wcale się nie uśmiecha rola zwierzątka doświadczalnego, gubi się w korytarzach i podczas oglądania pracowni zostaje wzięty za nowego doktoranta.

Robiąc dobrą minę do złej gry, idzie wylewać żele agarozowe pod kierunkiem jednego z doktorów - „Bo zakończył ten neolit, kto wynalazł elektrolit.” Supervisor nie jest zachwycony poziomem Tytusa, ale jak mówi „Nawet małpę można nauczyć pipetować”. Poza tym nikt nie zauważa różnicy.

Zostawiony sam sobie Tytus pipetuje beta-merkaptoetanol, nie używając wyciągu chemicznego, co owocuje wielkim smrodem w pracowni - „Cosik śmierdzi, co dowodzi, że doktorant tu nasmrodził” „Spadaj pod wyciąg, durna pało…!”

Targnięty ambicją i podbechtany przez Romka „Nie znasz się! A może dostanę Nobla?” „Hie, hie, chyba Nagrodę Darwina…!” Tytus decyduje się na jakiś czas zostać w pracowni. Odwiedza amerykańską konferencję Frustrolotem (pojazd napędzany frustracją doktoranta) i cichaczem skłania szympansy doświadczalne do strajku, aby zapewniły sobie prawa człekokształtnego.

W podróżach dzielnie sekundują mu chłopcy, którzy postanowili nie być gorsi i zaliczyć praktyki w labie, a także załapać się na atrakcje, o których wcześniej Tytus naopowiadał, np. darmowe żarcie, sławę itp. (oczywiście, wyolbrzymiając fakty, żeby mu zazdrościli). W międzyczasie Tytusowi śnią się koszmary, gdzie A’Tomek jest profesorem, Romek postdokiem, a Tytus doktorantem „Doktorant jest od roboty, postdok od myślenia, a profesor musi wiedzieć, gdzie jest postdok”.

Po miesiącu Tytus dostaje na rękę tysiąc pięćset złotych i postanawia, że już woli zostać bezrobotnym i dorabiać na czarno. Panowie zaliczają praktyki. Kilka miesięcy później Tytus dowiaduje się, że „Musieliśmy skrócić publikację i żaden z twoich wyników nie znalazł się w druku. Ale umieściliśmy twoje nazwisko, bo się napracowałeś.” Lista nazwisk liczy sobie kilkanaście pozycji, a Tytus jest gdzieś na dalekim (lecz nie ostatnim, łudzi się, nie wiedząc że ostatnie nazwisko zawsze należy do kierownika) miejscu.

Ostatecznie jako prawdziwy naukowiec Tytus de Zoo czuje się całkowicie usatysfikcakacjowany.

Komentarze


Zuhar
   
Ocena:
0
Nawet Tytus zszedł na psy i teraz wiernie oddaje rzeczywistość... ;)
02-11-2009 21:35
~hallucyon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jeśli ta przypowiastka odzwierciedla to, co Ci się przydarzyło, serdecznie współczuję. Niestety, w zbyt wielu instytutach, katedrach i zakładach wciąż panuje feudalizm.
02-11-2009 21:45
inatheblue
   
Ocena:
0
Moja obecna pracownia jest wporzo. Poza tym czarny humor i fatalizm tej notki jest po prostu typowy dla doktorantów. ---> www.phdcomics.com
02-11-2009 21:53
Ezechiel
   
Ocena:
0
Nie wiem jak Ci ludzie wymyślili koło bez codziennej porcji PHD / XKCD

Hmm - może właśnie dlatego im się udało?

Pozdrawiam z oparów czterotlenku osmu (po co Ci maska z filtrem, pyłówka nie wystarczy?)
02-11-2009 23:01
lucek
   
Ocena:
0
Miszczostwo! :-)
03-11-2009 01:04
Scobin
   
Ocena:
0
Boskie. A Frustrolot zrzuca z krzeseł.
03-11-2009 07:30
teaver
   
Ocena:
+1
I tak oto Tytus został pełnoprawnym członkiem świata nauki. Cudo! :D
03-11-2009 14:52
~Adler

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Genialne, choć w notce odnajduję mało odwołań do biologii molekularnej, a szkoda.
03-11-2009 16:30
7254

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jak to mawia się na korytarzach UJ: życie doktoranta jest podłe.
04-11-2009 08:21
Scobin
   
Ocena:
0
A dla kontrastu podrzucę to. [Nie twierdzę, że się zgadzam albo nie, ale rzecz jest ciekawa].
04-11-2009 09:34

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.