» Recenzje » Trupokupcy

Trupokupcy


wersja do druku

Gdy budzi się szaleństwo

Redakcja: Agata 'aninreh' Włodarczyk

Trupokupcy
Są powieści, które próbują porwać czytelnika fabułą i takie, które mają zdobyć jego serce dzięki kreacji postaci. Trupokupcy Magdaleny Świerczek-Gryboś nie należą do żadnej z tych kategorii – tu na pierwszy plan wysuwa się nietypowe, tajemnicze uniwersum.

Kiedy przebudzili się starzy bogowie, świat, jaki znamy, umarł. Jednak ludzie to uparty gatunek; niektórzy zdołali się dostosować, wkupić w łaski tego czy innego pradawnego – tak jak mieszkańcy Starych Olch, którzy oddali się pod opiekę zamieszkującego Czarny Las Króla. Oddają ciała martwych zwierząt i ludzi trupokupcowi – pośrednikowi między światami – w zamian nie chorują i mogą się żywić tym, co "wyjdzie z lasu".

Powyższe streszczenie bardzo niewiele mówi o tym, co w zasadzie dzieje się w książce – i nie bez przyczyny. Fabuła jest tutaj słabo rozwinięta, balansuje wręcz na granicy pretekstowości. Bohaterowie muszą się wprawdzie zmierzyć z zagrożeniem ze strony „juchochłepców” (bandytów, z niejasnych przyczyn zwanych też szmalcownikami), co stanowi klamrę luźno spinającą opisywane tu wydarzenia, jednak dzieje się to niejako w tle – zdecydowanie częściej narracja skupia się na tym, jak świat wygląda i działa, niż na tym, co się aktualnie w nim dzieje.

W sposób oczywisty odbija się to na akcji. Sama książka jest niedługa (210 stron sporą czcionką, co klasyfikuje ją raczej jako mikropowieść), a przez większość czasu obserwujemy bohaterów w zupełnie zwyczajnych sytuacjach – toczą rozmowy, idą do miasta po zapasy, wybierają się w podróż. Pojawia się kilka sytuacji, w których zmuszeni są oni walczyć o życie, jednak te pojedyncze, oderwane od reszty sceny nie zmieniają zbytnio obrazu całości – Trupokupcy to powieść powolna, która raczej nie wzbudzi u czytelnika żywszego bicia serca. Szczególnie że, nawet kiedy dochodzi już do konfrontacji, zwykle jest ona niezwykle oszczędnie (by nie powiedzieć ubogo) opisana, a czasem wręcz odbywa się „poza kadrem”.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Powyższe mogłoby sugerować, że autorka skupiła się na relacjach między postaciami – że czytelnik, obserwując ich w trakcie zwyczajnych, rutynowych czynności będzie mógł ich poznać od podszewki, zrozumieć ich cele i motywacje. Jednak nie tym razem. Choć nie można powiedzieć, by bohaterowie u Świerczek-Gryboś byli papierowi, mają bowiem wyraźnie zarysowane osobowości, nie są również szczególnie interesujący ani skomplikowani – każdy z bohaterów ma jeden czy dwa wyróżniki, definiujące całą jego osobę, nikt nie przechodzi jednak znaczącej ewolucji, a relacje między postaciami pozostają z grubsza statyczne.

Jednak ani fabuła, ani bohaterowie nie odgrywają w tej książce głównej roli. Ta bezdyskusyjnie przypada światu. Ten zaś jest nietypowy i intrygujący. Są tu elementy słowiańskich wierzeń i nawiązania do twórczości Lovecrafta, ale również trochę nowatorskich elementów – to uniwersum pełne dziwów, z których część jest piękna, część szpetna, a wszystkie niebezpieczne. Nie każdemu przypadnie do gustu sposób, w jaki autorka ukazuje nam obmyślone przez siebie realia. Poznajemy ten świat nie poprzez infodumpy, ale obserwację bohaterów, ich myśli i rozmowy. Wielu rzeczy trzeba się domyślać, inne czytelnik będzie musiał poskładać z oderwanych fragmentów. Jedynie od czasu do czasu natrafimy na bardziej szczegółowy opis, wyjaśniający działanie takiego czy innego elementu świata – ale nawet one zwykle rodzą tyle samo pytań, ile udzielają odpowiedzi. Taki sposób ekspozycji z całą pewnością sprzyja podtrzymaniu aury tajemnicy, niezwykłości świata, które tak łatwo zniszczyć, mówiąc zbyt dużo. Z drugiej strony czytelnicy, którzy lubią mieć wprost powiedziane co, jak i dlaczego, powinni nastawić się na niełatwą przeprawę.

Na pochwałę bezdyskusyjnie zasługuje też styl autorki, który bardzo pomaga czytelnikowi zanurzyć się w stworzonym przez nią uniwersum. Opisy, choć często niejasne, pozwalają wczuć się w nastrój – momentami niemal można poczuć smród rozkładu i szaleństwa unoszący się nad tym światem. Szkoda jedynie, że Świerczek-Gryboś tak nam tych opisów szczędzi – wiele istotnych dla fabuły elementów, jak choćby stworzony przez Króla To, strażnik Starych Olch, zostaje jedynie zdawkowo wspomnianych. Również dialogi stoją na przyzwoitym poziomie, należy jednak wspomnieć, ze niektóre postacie mówią gwarą śląską, co z jednej strony dodaje im nieco charakteru, z drugiej momentami utrudnia odbiór.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Trupokupcy to pozycja, która nie każdemu przypadnie do gustu. Miłośnicy dynamicznej akcji nie mają tu czego szukać. Historia i bohaterowie są głównie po to, by pokazać czytelnikowi wykreowany przez autorkę świat – jeżeli jednak ktoś lubi interesujące, nieszablonowe uniwersa, warto dać tej pozycji szansę, Świerczek-Gryboś stworzyła bowiem realia jednocześnie straszne i intrygujące.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Trupokupcy
Autor: Magdalena Świerczek-Gryboś
Wydawca: SQN
Data wydania: 1 lipca 2020
Liczba stron: 216
Oprawa: miękka
Format: 135 x 210 mm
ISBN-13: 978-83-8129-824-7



Czytaj również

Niezwyciężone. Antologia opowiadań science fiction
Celebracja twórczości Stanisława Lema
- recenzja
Openminder
Katastrofa zachodniego dobrobytu
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.