Trupojad. Nie ma ocalenia - antologia
Niedawno ukazały się dwie Księgi Strachu, które mimo iż (jak sama nazwa wskazuje) traktowały o strachu, zapewne nie trafiły do tych najbardziej zagorzałych fanów horrorów. Jednak tym razem pojawia się coś, na co stęsknieni fani grozy w polskim wydaniu czekali od mileniów – Trupojad, czyli zbiór pełnokrwistych horrorów.
Honorowy patronat nad tą pozycją objął Jarosław Grzędowicz. Opatrzenie okładki nazwiskiem tego znanego autora to świetny zabieg wydawnictwa – wątpię, aby ktoś skusił się na kupno książki po przeczytaniu nazwisk autorów – jest tutaj wielu debiutantów, kilka osób dotąd publikowało tylko w internecie. Trupojad nie może pochwalić się takimi "molochami" polskiej fantastyki, jak wspomniane już Księgi Strachu.
Sygnowanie lektury swoim nazwiskiem do czegoś zobowiązuje, więc autor Pana Lodowego Ogrodu musiał napisać wstęp. Na tych kilku stronach pojawiają się narzekania (przede wszystkim na to, iż nikt tego nie przeczyta), trochę reklamy dalszych tekstów i szczypta przemyśleń na temat horroru – wszystko tradycyjnie, jak Bóg przykazał.
Część fabularną otwiera Piotr Połubiński i jego Trupojad. Na uwagę zasługują przede wszystkim świetnie wykreowani bohaterowie i wisielczy humor. Autor świetnie wyczuł granicę między zabawą a obrzydzeniem, dzięki czemu tekst zapewnia ciekawą rozrywkę. Utwór wieńczy zabawne oraz zaskakujące zakończenie. Panie Połubiński, chcę więcej Pamiętników Grabarza!
Następne opowiadanie to Cyklon Alicji Getek. Tekst krótki, ale brak tu cech, które cenię w nowelkach; bohaterowie odrzucają, a zakończenie nie pasuje ni w pięć, nie w dziesięć. Poza tym odebrałem tekst jako nachalny manifest przeciwko paleniu. Może jestem przewrażliwiony (chociaż nie palę), ale namolne moralizatorstwo całkowicie mi nie odpowiada.
Sam nie wiem, co przeraża w Pokoju. Fabuła utworu jest prosta jak budowa cepa - młody facet wynajmuje dwupokojowe mieszkanie. Można się spodziewać, że coś będzie nie tak. I rzeczywiście, nagle wszystko zaczyna się psuć. To opowiadanie bardzo mocno mnie uderzyło. Dziwne, tym bardziej, iż jest to historia tak banalna. Może zadecydował o tym warsztat Daniela Grepsa? W każdym razie jestem pewny, że tajemniczy pokój na długo pozostanie w mojej pamięci.
O Cierpliwości, poza tym, że mi jej brak, powiedzieć mogę tylko jedno: Robert Cichowlas stworzył najbardziej fascynujące miejsce w całej antologii. Ukryta w półmroku galeria przerażających masek jest szalenie intrygująca, więc trochę inwencji pozwoliłoby stworzyć tam olśniewającą historię. Niestety, autor zdecydował się na krótki tekst, który należy do grupy szczerze przeze mnie nienawidzonej – jest tylko nośnikiem pewnej myśli. Szkoda. Mam nadzieję, że owa galeria kiedyś powróci, aby przerazić mnie jeszcze mocniej.
Gdybym miał wybierać najlepszy tekst tej antologii, z pewnością wśród typowanych znalazłaby się Opowieść oszusta. Przyznaję, iż może być to efekt moich własnych upodobań; zawsze uwielbiałem historie o sfrustrowanych urzędnikach, którzy w końcu postanawiają coś zmienić. Taką właśnie opowieść snuje dla nas Jakub Małecki. Świetnie dopasował styl do opowiadanej historii, dzięki czemu czułem się, jakbym słuchał opowieści osoby siedzącej obok. Po tym tekście z pewnością będę czytał wszystkie umowy.
Melodie naszych sąsiadów oceniam średnio. Robert Wieczorek świetnie oddał mechanizm wpadania w paranoję, ale skupił się na tym chyba trochę zbyt mocno. Przez to fabułę opowiadania da się streścić w jednym zdaniu, a akcja została całkowicie przysłonięta przez opisy przeżyć. Jednak ogólnie tekst nie jest zły i warto się z nim zapoznać.
Następny w kolejce jest Prezent Krzysztofa Gonerskiego. Utwór, choć nie zawiera zbyt dużo opisów przemocy, jest dość drastyczny. Wzbudził we mnie bardzo duże emocje, a to w końcu najważniejsze. Opowiada tradycyjną historię o ojcu, który ma zbyt mało czasu dla rodziny. Prawda jak zwykle wychodzi na jaw przez przypadek. Utwór jest dość przewidywalny, ale warto wiedzieć, w jaki sposób autor podszedł do wielokrotnie wałkowanego tematu.
Znikniecie niezwykle przypadło mi do gustu. Malkontenci mogą wołać, że motyw z tajemniczymi zniknięciami na statku był już wykorzystywany tysiące razy, a główny bohater to schemat schematu. Ale co z tego, skoro ja poczułem tutaj zapach mojego kochanego Chandlera? Może Duszyński nie może równać się z mistrzem, jednakże każdą próbę odtworzenia czaru jego kryminałów będę chwalił.
Szczelina Pawła Pietrzaka to, według mnie, jeden z najsłabszych elementów Trupojada. Nie znalazłem w tekście niczego, co skutecznie przeraziłoby mnie. Postać głównego bohatera została wykreowana bardzo pobieżnie, a to ogromna wada, gdyż głębszą znajomość zawieramy tylko z nim. Zresztą, największą bolączką tekstu jest fakt, iż znajomość tę chcemy zakończyć jak najszybciej, mimo że opowiadanie nie jest zbyt długie.
Wspominałem już o świetnej lokacji, wykreowanej w Cierpliwości. W Renowatorze mamy z kolei do czynienia z wspaniale stworzonym bohaterem. Tytułowy renowator to najzwyklejszy bohater, którego zawód jest wyjątkowo interesujący. Wydaje mi się, iż Tim Borys perfekcyjnie dobrał postać do utworu. Dzięki temu tekst nabiera rumieńców, a czytelnik cierpliwie czeka na rozwiązanie misternej zagadki. Bardzo dobry utwór.
Wierna rzeka to jedna z tych opowieści, które niezbyt mi przypasowały. Tutaj mam co prawda tylko jeden zarzut, a mianowicie całkowicie zepsute zakończenie. Aleksandra Zielińska dość ciekawie przędła historię, jednak skutecznie odrzuciło mnie jej zwieńczenie.
Moja lewa ręka to najbardziej schematyczny tekst w tej antologii. Główny bohater jest pisarzem, który za sprawą pewnego artefaktu otrzymuje pewną moc. Oczywiście wpływa ona na niego bardzo mocno, co zmienia całe jego życie. Mimo iż przewidywalny, utwór potrafi dostarczyć całkiem przyzwoitej rozrywki. Warto przeczytać, ale jeśli ktoś spodziewa się fajerwerków, to się zawiedzie.
Anna Szczęsna pokusiła się o tekst zaledwie czterostronicowy. Miniaturka ta nie przeraża zbytnio, jednak potrafi skłonić do refleksji. Zresztą tytuł (Z miłości do ciała) oddaje dość dobrze ducha utworu. Mimo tak krótkiego tekstu, autorka potrafi wywołać zastanowienie nad granicą działań powodowanych egoizmem, co bardzo dobrze wróży jej na przyszłość.
Kolejnym z moich faworytów w drodze po tytuł o najlepszy tekst Trupojada jest Obowiązek szkolny Wiesława Karasińskiego. Opowiadanie jest dość krótkie, ale skutecznie potrafi przerazić. Taki tekst nazwałbym "typowym polskim horrorem" – autor świetnie oddał ducha domu, w którym źle się dzieje. Do tego zakończenie jest zadziwiająco plastyczne. Naprawdę polecam.
Ostatnim opowiadaniem jest Na południe od wtedy, na północ od teraz Pawła Palińskiego. Pisarz cudownie oddał ducha Ameryki i wykreował świetnych bohaterów. Do tego wątek fantastyczny ukrył gdzieś, gdzie nikt by się go nie spodziewał. Następny tekst z grupy bardzo dobrych – właściwie, to jeden z najlepszych.
Podsumowując, Trupojad to bardzo ciekawa inicjatywa Red Horse’a. Mam nadzieję, że będzie takich więcej, dzięki czemu poznamy wielu młodych autorów, którzy póki co piszą tylko do szuflady.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Honorowy patronat nad tą pozycją objął Jarosław Grzędowicz. Opatrzenie okładki nazwiskiem tego znanego autora to świetny zabieg wydawnictwa – wątpię, aby ktoś skusił się na kupno książki po przeczytaniu nazwisk autorów – jest tutaj wielu debiutantów, kilka osób dotąd publikowało tylko w internecie. Trupojad nie może pochwalić się takimi "molochami" polskiej fantastyki, jak wspomniane już Księgi Strachu.
Sygnowanie lektury swoim nazwiskiem do czegoś zobowiązuje, więc autor Pana Lodowego Ogrodu musiał napisać wstęp. Na tych kilku stronach pojawiają się narzekania (przede wszystkim na to, iż nikt tego nie przeczyta), trochę reklamy dalszych tekstów i szczypta przemyśleń na temat horroru – wszystko tradycyjnie, jak Bóg przykazał.
Część fabularną otwiera Piotr Połubiński i jego Trupojad. Na uwagę zasługują przede wszystkim świetnie wykreowani bohaterowie i wisielczy humor. Autor świetnie wyczuł granicę między zabawą a obrzydzeniem, dzięki czemu tekst zapewnia ciekawą rozrywkę. Utwór wieńczy zabawne oraz zaskakujące zakończenie. Panie Połubiński, chcę więcej Pamiętników Grabarza!
Następne opowiadanie to Cyklon Alicji Getek. Tekst krótki, ale brak tu cech, które cenię w nowelkach; bohaterowie odrzucają, a zakończenie nie pasuje ni w pięć, nie w dziesięć. Poza tym odebrałem tekst jako nachalny manifest przeciwko paleniu. Może jestem przewrażliwiony (chociaż nie palę), ale namolne moralizatorstwo całkowicie mi nie odpowiada.
Sam nie wiem, co przeraża w Pokoju. Fabuła utworu jest prosta jak budowa cepa - młody facet wynajmuje dwupokojowe mieszkanie. Można się spodziewać, że coś będzie nie tak. I rzeczywiście, nagle wszystko zaczyna się psuć. To opowiadanie bardzo mocno mnie uderzyło. Dziwne, tym bardziej, iż jest to historia tak banalna. Może zadecydował o tym warsztat Daniela Grepsa? W każdym razie jestem pewny, że tajemniczy pokój na długo pozostanie w mojej pamięci.
O Cierpliwości, poza tym, że mi jej brak, powiedzieć mogę tylko jedno: Robert Cichowlas stworzył najbardziej fascynujące miejsce w całej antologii. Ukryta w półmroku galeria przerażających masek jest szalenie intrygująca, więc trochę inwencji pozwoliłoby stworzyć tam olśniewającą historię. Niestety, autor zdecydował się na krótki tekst, który należy do grupy szczerze przeze mnie nienawidzonej – jest tylko nośnikiem pewnej myśli. Szkoda. Mam nadzieję, że owa galeria kiedyś powróci, aby przerazić mnie jeszcze mocniej.
Gdybym miał wybierać najlepszy tekst tej antologii, z pewnością wśród typowanych znalazłaby się Opowieść oszusta. Przyznaję, iż może być to efekt moich własnych upodobań; zawsze uwielbiałem historie o sfrustrowanych urzędnikach, którzy w końcu postanawiają coś zmienić. Taką właśnie opowieść snuje dla nas Jakub Małecki. Świetnie dopasował styl do opowiadanej historii, dzięki czemu czułem się, jakbym słuchał opowieści osoby siedzącej obok. Po tym tekście z pewnością będę czytał wszystkie umowy.
Melodie naszych sąsiadów oceniam średnio. Robert Wieczorek świetnie oddał mechanizm wpadania w paranoję, ale skupił się na tym chyba trochę zbyt mocno. Przez to fabułę opowiadania da się streścić w jednym zdaniu, a akcja została całkowicie przysłonięta przez opisy przeżyć. Jednak ogólnie tekst nie jest zły i warto się z nim zapoznać.
Następny w kolejce jest Prezent Krzysztofa Gonerskiego. Utwór, choć nie zawiera zbyt dużo opisów przemocy, jest dość drastyczny. Wzbudził we mnie bardzo duże emocje, a to w końcu najważniejsze. Opowiada tradycyjną historię o ojcu, który ma zbyt mało czasu dla rodziny. Prawda jak zwykle wychodzi na jaw przez przypadek. Utwór jest dość przewidywalny, ale warto wiedzieć, w jaki sposób autor podszedł do wielokrotnie wałkowanego tematu.
Znikniecie niezwykle przypadło mi do gustu. Malkontenci mogą wołać, że motyw z tajemniczymi zniknięciami na statku był już wykorzystywany tysiące razy, a główny bohater to schemat schematu. Ale co z tego, skoro ja poczułem tutaj zapach mojego kochanego Chandlera? Może Duszyński nie może równać się z mistrzem, jednakże każdą próbę odtworzenia czaru jego kryminałów będę chwalił.
Szczelina Pawła Pietrzaka to, według mnie, jeden z najsłabszych elementów Trupojada. Nie znalazłem w tekście niczego, co skutecznie przeraziłoby mnie. Postać głównego bohatera została wykreowana bardzo pobieżnie, a to ogromna wada, gdyż głębszą znajomość zawieramy tylko z nim. Zresztą, największą bolączką tekstu jest fakt, iż znajomość tę chcemy zakończyć jak najszybciej, mimo że opowiadanie nie jest zbyt długie.
Wspominałem już o świetnej lokacji, wykreowanej w Cierpliwości. W Renowatorze mamy z kolei do czynienia z wspaniale stworzonym bohaterem. Tytułowy renowator to najzwyklejszy bohater, którego zawód jest wyjątkowo interesujący. Wydaje mi się, iż Tim Borys perfekcyjnie dobrał postać do utworu. Dzięki temu tekst nabiera rumieńców, a czytelnik cierpliwie czeka na rozwiązanie misternej zagadki. Bardzo dobry utwór.
Wierna rzeka to jedna z tych opowieści, które niezbyt mi przypasowały. Tutaj mam co prawda tylko jeden zarzut, a mianowicie całkowicie zepsute zakończenie. Aleksandra Zielińska dość ciekawie przędła historię, jednak skutecznie odrzuciło mnie jej zwieńczenie.
Moja lewa ręka to najbardziej schematyczny tekst w tej antologii. Główny bohater jest pisarzem, który za sprawą pewnego artefaktu otrzymuje pewną moc. Oczywiście wpływa ona na niego bardzo mocno, co zmienia całe jego życie. Mimo iż przewidywalny, utwór potrafi dostarczyć całkiem przyzwoitej rozrywki. Warto przeczytać, ale jeśli ktoś spodziewa się fajerwerków, to się zawiedzie.
Anna Szczęsna pokusiła się o tekst zaledwie czterostronicowy. Miniaturka ta nie przeraża zbytnio, jednak potrafi skłonić do refleksji. Zresztą tytuł (Z miłości do ciała) oddaje dość dobrze ducha utworu. Mimo tak krótkiego tekstu, autorka potrafi wywołać zastanowienie nad granicą działań powodowanych egoizmem, co bardzo dobrze wróży jej na przyszłość.
Kolejnym z moich faworytów w drodze po tytuł o najlepszy tekst Trupojada jest Obowiązek szkolny Wiesława Karasińskiego. Opowiadanie jest dość krótkie, ale skutecznie potrafi przerazić. Taki tekst nazwałbym "typowym polskim horrorem" – autor świetnie oddał ducha domu, w którym źle się dzieje. Do tego zakończenie jest zadziwiająco plastyczne. Naprawdę polecam.
Ostatnim opowiadaniem jest Na południe od wtedy, na północ od teraz Pawła Palińskiego. Pisarz cudownie oddał ducha Ameryki i wykreował świetnych bohaterów. Do tego wątek fantastyczny ukrył gdzieś, gdzie nikt by się go nie spodziewał. Następny tekst z grupy bardzo dobrych – właściwie, to jeden z najlepszych.
Podsumowując, Trupojad to bardzo ciekawa inicjatywa Red Horse’a. Mam nadzieję, że będzie takich więcej, dzięki czemu poznamy wielu młodych autorów, którzy póki co piszą tylko do szuflady.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 4
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 4
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Trupojad. Nie ma ocalenia
Autor: antologia
Wydawca: Red Horse
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 30 listopada 2007
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-13: 978-83-60504-93-2
Cena: 24,99 zł
Autor: antologia
Wydawca: Red Horse
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 30 listopada 2007
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-13: 978-83-60504-93-2
Cena: 24,99 zł