Trochę sesji
W działach: RPG | Odsłony: 11Oczywiście znowu nie wiem, o czym napisać, bo mam tysiąc pomysłów, a każdy kolejny wydaje się być lepszy...
Ostatecznie postanowiłam przedstawić Wam Brawirkę. :)
Jest to moja pierwsza RPGowa postać (sesjowa) i zarazem coś, co zawsze będzie gdzieś tam we mnie siedzieć by wyłazić, gdy staram się wczuć w całkiem innego bohatera.
Brawirka była dość, powiedzmy, ekscentryczna. I wybuchowa. Dosłownie! Raz udało mi się rozwalić całe podziemia świątyni razem z nekromantami... :)
Trochę technicznej strony: była zaklinaczem, potem Głosem Natorosa- naszym odpowiednikiem potomka smoka, lecz nieco naciągniętym. System, oczywiście, D&D. Grałam nią 6 lat, dociągnęłam do 15lvl, gdy to mogła się przenosić gdzie chciała i robić co tylko jej się zamarzy. Poza tym, to była nasza pierwsza sesja i graliśmy nieco naiwnie. :)
Generalnie egzystencja Brawirki opierała się na chaotycznym zniszczeniu- radości z fwooshów i błyskawic, oraz zdobyciu sławy, byciem największym zaklinaczem na świecie.
Drużyna ogólnie składała się z różnych dziwolągów, wszyscy się zmieniali poza Brawirką i Camomilą (prowadzoną przez moją przyjaciółkę, która będzie teraz grała ze mną w TSoY z Mistrzem Khornem). Mieliśmy orka-barbarzyńcę, elfa-łotra, który, uwaga, uwaga, przeszedł operację przeszczepu oka, przez co zmienił płeć na kobietę (i już kto inny nim grał), elfa-torpiciela, krasnoluda-łotra, orka-barbarzyńcę, człowieka-psiona... i chyba tyle. Generalnie drużyna nam się przeplatała przez ten czas, ale Brawcia i Cama- kapłanka Pelora, się ostro razem trzymały.
Tutaj nasza drużyna gdzieś tak w połowie grania:
Przez te 6 lat udało nam się zaliczyć kilka kampanii mniejszych i większych. Mnie się udało zilustrować mały epizod, kawałeczek tego, co się działo między jedną, a drugą. Ale zawsze to coś. :)
Jeżeli kogoś zainteresowało to reszta tutaj: (bo nie chce mi się tego wszystkiego tu wstawiać, jakiś taki niebałdzo ten edytor...)
Poza tym byłam dzisiaj z Khornem na Lajconiku. Ja byłam tylko na jednej sesji (w Wolsunga) i pomimo, że nie lubię storytellingu to przyznam, że mi się podobało. :)