24-10-2006 14:18
Trochę sentymentalnie, trochę o konwentach, planszówkach i rpgach a trochę nie na temat.
W działach: Konwenty, Planszowki, Marudzenie, UK | Odsłony: 3W niedzielę zakończył się X Imladris, pierwszy odkąd pamiętam na którym nie byłam, pierwszy od 4?5? lat, którego nie organizowałam. Mam nadzieję, że Imladris miał się dobrze a szczególnie blok konkursowy i Larpowy. Troszkę smutno, troszkę melancholijnie mi się zrobiło nie powiem no i jeszcze Shir pojechała (odwiedziła mnie ). Próbowałam sobie przypomnieć kiedy ostatnio grałam w RPG i nie byłam w stanie. Ostatni Kon, na którym byłam to Krakon… w lutym, a pamiętam czasy gdy bywałam na 5 -7 konach w roku. Z planszówkami trochę lepiej – czasem grywałam ostatnimi czasy w Osadników czy Cytadelki. Przyszła refleksja dlaczego? No na Imlalu ciężko by mi się było pojawić w tym roku, ale reszta? Czy to brak czasu ostatnio, czy brak chęci, czy odpowiednich ludzi? Zdałam sobie sprawę, że moje hobby powoli umiera we mnie. Zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno i jeszcze bardziej melancholijnie. A w takich sytuacjach człowiek albo pogrąża się w swoim smutku i nie robi nic, albo zaczyna działać. Wybrałam opcję numer 2 i w niedziele po pracy (ok. 19) pojechałam do Machesteru do rpgowego sklepu i… tam już zostałam do północy pogrążając się totalnie w planszówki, których próbowano mnie tam uczyć. Poczułam się tak jak lata temu kiedy jeszcze jako nastolatka przyszłam do GGFF. Same nowe twarze, życzliwa atmosfera, dostałam nawet własne ID. Okazało się, że w owym sklepie zawsze w niedziele po zamknięciu ludzie grają w planszówki. Super pomyślałam sobie, wreszcie się zajmę czymś naprawdę przyjemnym. Grą wieczoru okazała się Antica (czy cos takiego). Nigdy wcześniej o tej grze nie słyszałam, szybko wytłumaczono zasady no i zaczęliśmy grać. O dziwo nawet całkiem nieźle zrozumiałam zasady tłumaczone po angielsku (boski północno-angielski akcent) i nawet byłam druga heh. Graliśmy ze 3 godziny. Jak jeszcze pogram w tę gre to może napiszę reckę, a na razie wydaje mi się , że gra jest całkiem przyjemna. Rzecz dzieje się w starożytności a gracze wcielają się w wodzów starożytnych miast, państw. Gra zawiera masę elementów. Celem są punkty zwycięstwa które można otrzymać na różne sposoby np. zdobywając miasta, poszerzając terytoria wodne, klepiąc przeciwników, produkując surowce, budując świątynie etc. Czyli klasyczna strategia, zero wydarzeń losowych i naprawdę świetna zabawa, chociaż nie wiem czy po kilku rozgrywkach gra się nie znudzi.
Tak więc chyba znalazłam zajęcie na niedzielne wieczory i aż mi się humor poprawił.
PS. Jak było na imlalu?