» » Trine

Trine

Trine
Od czasu do czasu twórcy gier komputerowych decydują się na podjęcie próby wskrzeszenia starych, częściowo już zapomnianych produkcji. Tak powstają różnorakie „rimejki”, realizujące stare pomysły z użyciem najnowszych technologii. Rezultaty tego są, trzeba przyznać, efektowne, jednakże często mają one zbyt mało wspólnego ze swoim pierwowzorem (np. Turok – bardzo solidna gra, ale nie czuć powiewu „oldskulu”).

Ekipa z Frozenbyte chciała stworzyć dwuwymiarową, oldschoolową platformówkę z piękną grafiką i niezgorszą fizyką. Nie wzorowali się na żadnym konkretnym tytule. Próbowali przywrócić do życia dawno zapomniany przez developerów gatunek.


Za siódmą górą, za siódmą rzeką…


Gdzieś za siódmą górą i za siódmą rzeką było sobie baśniowe królestwo. Królestwo jak królestwo – piękne, kolorowe, spokojne, gdzie ludzie żyli dostatnio i nie musieli płacić podatków, smoki nie porywały dziewic, dni mijały w spokoju i harmonijnym ładzie. Pieczę nad tą krainą mlekiem i miodem płynącą sprawował dobry i sprawiedliwy Król.


Jednakże nastał ciężki czas dla mieszkańców królestwa, bowiem dobry Król umarł, nie zostawiwszy po sobie potomka. Walkę o tron toczyło wielu samozwańczych monarchów, podczas gdy kraina podupadała coraz bardziej i traciła dawną świetność. Jakby tego było mało, umarli odgrzebali się z grobów (chyba ziemia była im za lekką…) i zaczęli panoszyć się po świecie. Historia gry skupia się na trójce niespecjalnie pasujących do siebie, jednakże doskonale się uzupełniających herosów, których dusze, w wyniku niefortunnego zbiegu okoliczności, zostały uwięzione w magicznych artefakcie zwanym Trine.

Fabuła Trine nie jest może skomplikowaną, wielowątkową i oryginalną historią, ale ma jedną ogromną zaletę – jest opowiadana w taki sposób, że grając w Trine, miałem chwilami takie wrażenie, jakby ktoś opowiadał mi baśń. Wierzcie mi, że ta, wydawać by się mogło, cukierkowa gra, ma klimat.


Oprawa


Tym, co pierwsze rzuca się w oczy po odpaleniu Trine, jest właśnie strona techniczna gry. Grafika, co tu dużo mówić, jest po prostu świetna. Co prawda gra jest dwuwymiarowa, to w grafice mamy do czynienia z pełnym trzecim wymiarem. Wykonano ją naprawdę dokładnie, szczegółowo. Podoba mi się styl, w jakim została zaprojektowana wizualna strona gry – postacie, przedmioty i otoczenie wyglądają bardzo klimatycznie. Twórcy Trine zasługują na pochwałę za umiejętne rozmieszczenie świateł, które budują tajemniczy i nierealną baśniową atmosferę.

Grafikę idealnie dopełnia dźwięk. Muzyka, która przygrywa w tle, jest naprawdę ładna, tworzy przyjemny, senny nastrój. W budowaniu klimatu ważną rolę pełni lektor, który w przerwach między poziomami opowiada losy bohaterów tak, jakby opowiadał graczowi bajkę. Jego słowom towarzyszą obrazki stylizowane na ilustracje książki.


Co trzy głowy, to nie jedna!


Charakterystycznym dla Trine elementem jest trójka bohaterów. Każdy z nich prezentuje inne umiejętności..

Oto nasi herosi:

  • Poncjusz Waleczny – rycerz, określany przez twórców jako chłop silny jak wół, takoż bystry. Choć inteligencją nie grzeszy, nadrabia szlachetnością, walecznością i krzepą, co sprawia, że w grze świetnie radzi sobie z rozprawianiem się z rozprawianiem się z wrogami, a także niestraszne są mu ciężary, które dzielnie bierze na barki;
  • Amadeusz Wspaniały – czarodziej, choć przyznać trzeba, że nie najlepszy. Mimo że od wielu lat nie udaje mu się osiągnąć satysfakcjonującego go poziomu umiejętności, jego zdolności telekinezy i tworzenia przedmiotów bywają przydatne;
  • Zoya Bezszelestna – złodziejka, wyszkolona w używaniu łuku i liny. Postać ta sprawdza się świetnie w wielu momentach, kiedy trzeba dostać się w miejsca niedostępne dla zakutego w płytę Poncjusza czy Amadeusza.


Postać możemy wymienić na inną w dowolnym momencie gry. Wygląda to tak, że naciskając przycisk odpowiedzialny za wybór któregoś bohatera, wybrana postać momentalnie zastępuje dotychczas kierowanego herosa. Wystarczy wcisnąć jeden guzik, aby ciężkozbrojny wojak przeszedł błyskawiczną metamorfozę w zręczną łuczniczkę.


Umiejętne korzystanie z możliwości poszczególnych bohaterów jest kluczowym elementem gry. Trine, choć jest grą zręcznościową, a skakanie, bieganie i tłuczenie po czaszkach wrogów jest niewątpliwie bardzo ważne, ma pewne cechy gry logicznej. Elementy łamigłówkowe są z reguły proste i często pokrywają się z elementami zręcznościowymi. Umieszczenie w Trine nieskomplikowanych zagadek jest naturalne i niewymuszone.

Dodam, że tryb dla wielu osób w Trine to gra na jednym komputerze, w której trójka graczy steruje trzema postaciami (po jedna na głowę). Jest to niewygodne i praktycznie nie ma sensu.


Fizyka


Trine na tle innych prostych platformówek wyróżnia dobry system fizyki, choć można sądzić, że w grze tego typu nie ma miejsca na coś takiego. Nic bardziej mylnego! Sposób, w jaki zachowują się różne obiekty, wygląda, jak na dwuwymiarową zręcznościówkę, naprawdę efektownie.

System fizyki znalazł zastosowanie przy tworzeniu prostych łamigłówek. Przestawianie, obracanie, podnoszenie przedmiotów jest naprawdę przyjemne. Tu największe pole do popisu ma czarodziej ze swoją zdolnością telekinezy, która jest zrobiona na tyle dobrze, i zarazem przystępnie dla gracza, że zmieniając położenia obiektów, gracz „czuje” ich ciężar.


Nie ufaj pozorom!


Choć po tym, co napisałem, można by pomyśleć, iż Trine jest cukierkową grą dla dzieci, nie dajcie się temu zwieść. Nie bez powodu oznaczono ją jako dozwoloną powyżej dwunastu lat –nieumarli, mimo iż nie należą do szczególnie przerażających, bez wątpienia nie zostali zaprojektowani z myślą o najmłodszych, a fabuła, choć bardzo uproszczona, mogłaby nie zostać przez nich do końca zrozumiana. PEGI argumentuje przyznane oznaczenie występowaniem w grze przemocy. Fakt, ta pojawia się praktycznie cały czas, lecz w moim odczuciu jest mniej brutalna od tej, którą spotkać możemy choćby w nowym Prince of Persia.

Zaryzykuję stwierdzenie, że Trine stwarza wrażenie, że jest grą dla dzieci mniej więcej tak, jak wyżej przytoczony jako przykład najnowszy Prince of Persia, więc to, że gra nie została napisana dla najmłodszych, nie znaczy w żadnym wypadku, że wypaczy im psychikę i należy dzieci od niej odizolować.


I żyli długo i szczęśliwie…


Podsumowując, Trine to naprawdę udana produkcja. Jest świetna od strony technicznej (oprawa audio-wizualna, fizyka) i ma wspaniały, magiczny klimat. Mimo wystylizowania na opowiastkę dla dzieci, bez wątpienia przyciągnie graczy bez względu na wiek.

Mam nadzieję, że studio Frozenbyte nie spocznie na laurach i stworzy więcej świetnych gier tego typu. Wypuszczając Trine pokazali, że potrafią je robić!



Plusy:

  • piękna grafika
  • rozmieszczenie świateł
  • muzyka i lektor
  • fizyka
  • sprytnie wplecione elementy logiczne
  • bohaterowie
  • baśniowy klimat


Minusy:

  • brak trybu sieciowego
  • bezsensowny multiplayer na jednym komputerze



A oto nasz gameplay:


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
8.25
Ocena użytkowników
Średnia z 10 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Trine
Producent: Frozenbyte
Wydawca: Nobilis Group
Dystrybutor polski: CD Projekt
Data premiery (świat): 2 lipca 2009
Data premiery (Polska): 23 października 2009
Wymagania sprzętowe: Core 2 Duo 2 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki 256 MB (GeForce 6800 lub lepsza), 600 MB HDD, Windows XP/Vista/7
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: trine-thegame.com
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 79,90 zł
Tagi: Trine



Czytaj również

Trine 5: A Clockwork Conspiracy
Baśniowy powrót do przeszłości
- recenzja
Trine 2
- recenzja
Trine
- recenzja
Trine
Basniowa podróz w zapomniany swiat platformówek
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.