Trigana Helreid

Autor: Grzegorz 'GreK' Kalka

Witaj. Podobno zbierasz historie, wysłuchaj więc i mojej, może znajdziesz w niej odrobinę natchnienia do swoich opowieści.

Nazywam się Tirgana. Nie zacznę słowami „urodziłam się, wychowałam...”, wydają mi się mało ważne. To, co stworzyło mnie taką, jaką jestem teraz, wydarzyło się prawie dziesięć lat temu. Dokładnie dziewięć lat, jedenaście miesięcy i dwadzieścia dwa dni.
Byłam wtedy mężatką, spodziewałam się pierwszego dziecka. Mój Kris był dowódcą jednego z oddziałów wojsk Gordu. Nie widzieliśmy świata poza sobą.

Pewnego dnia po prostu nie wrócił. Zginął jakąś głupią śmiercią, nawet nie żołnierską... Nie wiem nawet jak, nie dano mi zobaczyć ciała. Nie miał honorowego pogrzebu...
Następnej nocy straciłam dziecko, wraz z nim spokój.

Zaczęłam wałęsać się po okolicy, zapuszczając się dalej i dalej w korytarze. Przypomniałam sobie rzeczy, których uczył mnie ojciec – po śmierci matki wychowywał mnie jak chłopca, na zwiadowcę. Widząc mój stan, przyjaciel Krisa, Oleg, zaczął dawać mi pracę.
To, że nie dbałam o własne życie, było dla niego zaletą. Pogrążałam się we własnej Ciemności.

Pytasz o tę ogólną, o Magię, tak? Widziałam ją na własne oczy. Chyba jest taka, jak ludzie tutaj. Jest też dobry jej rodzaj, choć złej jest o wiele więcej. Ją tępię bez litości.

Gdybym mogła cofnąć czas, choćby używając magii, zrobiłabym to nie patrząc na konsekwencje.

A Dominium? Mało świata widziałam, tak naprawdę znam tylko Gord i jego okolice. Ojciec uczył mnie jego historii, czasem słyszę coś o polityce, gdy zjawią się zagraniczni kupcy lub najemnicy, których zawsze pełno. Zarówno tam, jak i tutaj ludzie walczą. A z kim, to już ich wewnętrzna sprawa. I nic mi do tego.

Widzę w Twoich oczach niedowierzanie... czemu jeszcze żyję? Głupia sprawa. Parę lat temu przyplątał się do mnie pies. Prawie wilk, dzikus. Był poraniony, chyba się z kimś (lub z czymś) bił. Udało mi się go wyleczyć, podkarmić. Przywiązał się do mnie. Widzisz? To ten z szarą sierścią, ten spory. Jest zawsze blisko. Nazwałam go Kibil.

Stałam się też cenna dla Olega. Okazało się, że stałam się jednym z lepszych zwiadowców, awansowałam na kapitana.

Kiedyś chciałam tylko umrzeć. Teraz chcę czegoś więcej - przydać się Gordowi tak, jak robił to Kris. Tak ocalę go od zapomnienia, a siebie od szaleństwa. Jeżeli jest ktoś, komu mogę być potrzebna, nawet śmierć jest tego warta.


Wygląd: Długie, brązowe, lekko falowane włosy, jasna skóra (ale nie szara, zdarza mi się wychodzić na powietrze), jasnobrązowe oczy. Jestem wysoka i smukła, niezbyt silna (jak na Gordyjkę, oczywiście), ale za to szybka i zwinna.
Narodowość: Gord (cecha: Gordyjski wzrok)
Profesja: Zwiadowca (cecha: Na przełaj)
Majętność: dochody kapitana
Przyjaciel : Oleg – zbrojny – wysoki jak na Gordyjczyka, ciemne włosy i jasnoniebieskie oczy, krępy, mocno zbudowany. Grzmiący śmiech, jowialne zachowanie, mimo pewnej surowości w obejściu. Ma mocną głowę i życie oddałby za przyjaciół.
Tajemnica: Miłość
Tytuły i laury: kapitan
Ekwipunek: miecz, dwa sztylety, pistolet, proch – 10 ładunków, pociski 20 sztuk, skórzany kaftan, bukłak skórzany, koc, jedzenie (na 3 dni), kubek, lina (3 m.), luneta , worek podróżny.
Patron: św. Ulias Męczennik.