» Recenzje » Triang Wars

Triang Wars


wersja do druku

Trójkątne wojny

Redakcja: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Triang Wars
Druga wojna światowa! Oś, Amerykanie oraz Związek Radziecki! Czołgi, samoloty, piechota i wielkie przepychanki na magnetycznej planszy! Tak, tak, tym razem zamiast figurek, pionków czy zwyczajnych żetonów można przesuwać płytki na magnes. Fajnie brzmi? Bardzo fajnie! Sprawdziliśmy też jak pomysł sprawdza się w praktyce.

 

Kiedy kurier zapukał do drzwi i wręczył przesyłkę, jej ciężar nie był specjalnym zaskoczeniem, w końcu kartony bywają wypchane przeróżnymi klamotami. Niespodzianką okazał się jednak ciężar pudełka, już po rozpakowaniu przesyłki. Dość nietypowe, bo podłużne opakowanie nie jest specjalnie wielkie gabarytowo, ale swoje waży. Czemu zawdzięcza swoją masę?

Autorzy gry – Łukasz Kaczanowicz oraz Paweł Licznerski – wpadli na pomysł wyprodukowania gry magnetycznej! Tak, tak, plansza jest magnetyczna, podobnie jak wszystkie żetony, jakie będą na niej umieszczane. Dzięki takiemu wykonaniu pudełko z Triang Wars jest naprawdę ciężkie. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Jakby ktoś miał wątpliwości, to żetony perfekcyjnie trzymają się planszy, a do tego jest ich naprawdę dużo, bo w sumie ponad 250 sztuk! Do tego, poza planszą oczywiście, dochodzi 36 równie dużych kart (format większy niż na przykład w przypadku 7 Cudów Świata) oraz 6 kostek. Na ilość komponentów nie można narzekać, na ich pomysłowość również. Pewien niedosyt pozostawiają karty: częściowo korzystające z grafik żywcem wziętych z filmów (Wróg u bram), częściowo wykonanych wedle własnego pomysłu, a do tego z dość sztucznie zmienionymi nazwiskami generałów. Troszkę jest to jednak chaotyczne rozwiązanie, ale autorzy rozwijają swój projekt i mam nadzieję, że nie jest o ostateczna wersja.

Trójkąty na front!

Nie jest żadną tajemnicą, że Triang Wars to gra wojenna, a konkretnie skirmirsh, bez opcji rozgrywania scenariuszy, chociaż nic nie stoi na przeszkodzie, aby nieco urozmaicić sobie zabawę i takowe wymyślić. Przedmiotem batalii, w której ścierają się siły Osi, ZSRR oraz Stanów Zjednoczonych jest zwycięstwo, po które można sięgnąć na trzy sposoby: zdobywając punkty za zniszczenie wrogich jednostek, fortyfikację terenów oraz zajęcie punktów strategicznych. Alternatywnie można przechwycić wszystkie trzy kluczowe punkty lub zająć kwaterę główną rywala, chociaż oczywiście nie są to łatwe metody sięgnięcia po triumf, ponieważ rywal (lub rywale, bo do gry zasiądzie od 2 do 8 osób) na pewno nie będą biernie przyglądać się zaczepnym poczynaniom.

Karty pełnią w Triang Wars bardzo ważną rolę: definiują ruch jednostek, siłę i efekt ataku oraz opisują zdolność specjalną. Niestety wywołały dość ambiwalentne odczucia: statystyki odnośnie ruchu są co prawda klarowne, o tyle rozkład broni, trafień oraz kwestia opisu czynności defensywnych wzbudziła w trakcie zabawy szereg dyskusji. Wydaje się, że finalna wersja powinna zostać jednak gruntownie przeredagowana, tak aby gracze koncentrowali się na rywalizacji, nie na interpretacji zapisów na kartach. Jak na pomysł rozwojowy, obecny stan rzeczy jest do zaakceptowania, ale gdyby to była wersja finalna, to byłbym na "nie".

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Z kolei pomysł gry opartej na trójkątach jest genialny! Magnetyczne żetony – symbolizujące fortyfikacje – nie tylko świetnie trzymają się planszy, ale i bardzo udanie symbolizują kierunki i progres ofensywy, stan posiadania terytorialnego, jak i zmieniającą się później sytuację na froncie. Mają też praktyczny wpływ na rywalizację: jednostki pokonują własne tereny bardzo sprawnie, zaś fortyfikacje rywala skutecznie spowalniają pochód wrogiej armii.

Każda armia składa się z podobnego zestawu jednostek: czterech wyspecjalizowanych jednostek piechoty, pojazdu pancernego, czołgu, samolotu oraz broni specjalnej. Jednostki nie są jednak identyczne: poza oczywistą różnicą, jaką jest ilustracja, każdy żołnierz czy pojazd dysponuje nieco innymi statystykami oraz zdolnościami specjalnymi. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Piętą achillesową obecnej wersji Triang Wars jest – obok kart – jej instrukcja. Jej pełna wersja jest dość długa, szczegółowa i przywodzi na myśl gry o charakterze bitewnym. Na potrzeby kampanii przygotowano jednak wersję skróconą, która z kolei jest tak bardzo krótka, że zmusza do zajrzenia do wersji pełnej celem poprawnego zrozumienia zamysłów autorów. Ale znowu, twórcy podkreślają, że prace nad udoskonaleniem prototypu trwają, tak więc należy uzbroić się w cierpliwość w nadziei, że wersja finalna zostanie idealnie wypośrodkowana.

Jest dobrze, oby było jeszcze lepiej!

A sama rozgrywka? Troszkę jest abstrakcyjna i na początku trzeba zorientować się o co tu chodzi. Później Triang Wars stopniowo odsłania swoje atuty: taktyczną głębię i konieczność dokładnego planowania, obie okraszone nutką losowości, bo koniec końców, to od kości zależy skuteczność wykonywanych ataków. Możliwość dowolnego przygotowania do zabawy otwiera perspektywy do rozmaitego kombinowania, co z kolei stymulować będzie do adaptacji taktyki do panujących na planszy warunków.

Ogólnie pierwsze godziny spędzone nad planszą zbudowały wizerunek gry opracowanej z sercem i pasją, przez ludzi, którzy mają pomysł oraz możliwości jego materializacji w postaci fizycznej gry. Nawet jeśli nie wszystkie elementy wzbudziły zachwyt, to jednak to co już trafiło do rąk graczy budzi szacunek oraz daje nadzieję, że po poprawkach Triang Wars będzie bardzo udanym produktem.

Kampania Triang Wars trwa do 31 marca 2019 i do tego dnia można ją wesprzeć klikając tutaj.

 

Dziękujemy Duck's Games za użyczenie prototypu na potrzeby artykułu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Triang Wars
Typ gry: wojenna
Projektant: Pawel Licznerski, Łukasz Kaczanowicz
Wydawca polski: Duck's Games
Data wydania polskiego: sierpień 2019
Liczba graczy: od 2 do 8
Wiek graczy: od 14 lat
Czas rozgrywki: 30-75 min.
Cena: 129 zł



Czytaj również

Urbanista
Miasto z kart
- recenzja
Kroniki Zbrodni: 1400
Kryminał i średniowiecze
- recenzja
Paranormalni Detektywi
Duch płakałby ze śmiechu!
- recenzja
Nova Luna
Patchwork na sterydach
- recenzja
Calico
Wybredne koty i ich spokojny sen
- recenzja
Kroniki Zbrodni: Noir
Klimatyczny mrok
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.