» Blog » Traktat Lizboński #1
07-12-2009 00:42

Traktat Lizboński #1

W działach: Polityka, Traktat Lizboński | Odsłony: 5

Traktat Lizboński #1
Mówiąc „Traktat Lizboński”, tak naprawdę mamy na myśli i powinniśmy omówić trzy traktaty:
- Traktat o Unii Europejskiej – zwany Traktatem z Maastricht
- Traktat z Lizbony zmieniający Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską – zwany Traktatem Lizbońskim
- Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej
Dwa pierwsze należy czytać łącznie (i od tego zaczniemy), gdyż Traktat Lizboński ma charakter ustawy zmieniającej (na zasadzie: „Artykuł 4 zmienia brzmienie z … na ….”). Istnieje również „Karta Praw Podstawowych”, którą też postaram się omówić, jako że również jest dokumentem obowiązującym. Tak, Ciebie.

No to sru!

Zaczynamy lekturę… i już na wejście bomba. Prezydent RP nie jest wymieniony w preambule Traktatu, jak również głowy państw które do UE dopiero dołączyły. Ciekawe. Dziwne. Skoro traktat zmieniający, to i preambuła powinna być dostosowana. Hm. Idźmy dalej.

INSPIROWANI kulturowym, religijnym i humanistycznym dziedzictwem Europy, z którego wynikają powszechne wartości, stanowiące nienaruszalne i niezbywalne prawa człowieka, jak również wolność, demokracja, równość oraz państwo prawne

Z tego co się orientuję, był-Ci o ten cytat spory szum, moim zdaniem jest to i tak mocno wyważone (a może wywalczone? Jedno jest wszak dziedzictwo religijne Europy).
Dalej lecą ogólniki o związkach między państwami, aż dochodzimy do frazy „Postanowili ustanowić Unię Europejską”. Tu się zatrzymajmy.
Rzecz jasna, fraza ta pojawia się w Traktacie z Maastricht z 1992. Tam jednak oznacza ona („UE”) sojusz oparty na „Wspólnotach Europejskich” (czyli Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali, Euratomie i Wspólnocie Europejskiej – ex-EWG, zagmatwane to się robi, czyż nie?) – tutaj tego zapisu nie ma. Co to oznacza? Jako podmiot prawa międzynarodowego Unia Europejska bazowała na Wspólnotach właśnie, do tej pory osobowości nie posiadała (ale np. Komisja Europejska czy Parlament Europejski już tak). Było to ze strony przeciwników zarzutem „nielegalności”, ale akurat nie istnieje coś takiego jak „legalność powstawania państwa” (pomijając dobrowolne łączenie) – nowe państwa muszą być „uznane”, nie ma organizmu który egzekwowałby prawo na całym świecie (ONZ? Bądźmy poważni). To dygresja - mówimy w ogóle o podstawie prawnej, czyli tym dobrowolnym połączeniu. Hasło „Unia Europejska” znaczyło przez 1 grudnia coś zgoła odmiennego niż obecnie. Sensem tych czytanek jest uchwycenie – co. No i rzecz jasna, jak to nowe prawo można wykorzystać (lub – jeśli jest się anarchistą – jak się przed nim bronić).

Po preambule przechodzimy do artykułów Traktatu, a więc konkretów:

Artykuł 1. deklaruje powstanie UE. Opierać się ona będzie na omawianym traktacie. Zastępuje Wspólnotę Europejską i jest jej następcą prawnym. O tym wspominam wyżej.
Artykuł 2. wymienia wartości, na których się opiera (nie będę ich omawiać, choć aż się prosi wytknąć smaczki typu „równość kobiet i mężczyzn” – ale szkoda mi na to czasu, to tekst informacyjny a nie polemiczny. No, może nie do końca).
Art. 3 mówi o wolności, dobrobycie, rynku wewnętrznym… oj!

Unia ustanawia rynek wewnętrzny. Działa na rzecz trwałego rozwoju Europy, którego podstawą jest zrównoważony wzrost gospodarczy oraz stabilność cen, społeczna gospodarka rynkowa o wysokiej konkurencyjności zmierzająca do pełnego zatrudnienia i postępu społecznego oraz wysoki poziom ochrony i poprawy jakości środowiska naturalnego. Unia wspiera postęp naukowo-techniczny.

Hm. Stabilność cen ORAZ gospodarka o wysokiej konkurencyjności? Coś mi to nie idzie w parze. Właśnie niestabilność cen, możliwość ich kształtowania przez sprzedawców towarów i usług poprzez naciski klientów oznacza wysoką konkurencyjność.
Podobnie pełne zatrudnienie – w normalnej gospodarce musi istnieć choćby minimalne bezrobocie, bo zwiększa ono aktywność. Jak bowiem ma się na przykład rozwinąć nowa firma, jeśli nie może szukać na rynku pracowników? Pełne zatrudnienie to stagnacja. Oczywiście, nędza i ubóstwo są rzeczami wysoce niepożądanymi, ale nie są one ściśle powiązane z bezrobociem. Innymi słowy, znam osoby niepracujące, lub zaledwie dorabiające, które nie są ubogimi. Znam też firmy, które mają spory „przerób” jeśli chodzi o zatrudnianie i zwalnianie pracowników – i nie mają one nic wspólnego z tzw. „korporacyjnym wyzyskiem”. Po prostu – pracodawca musi móc wybierać spośród kandydatów na pracowników i odwrotnie – pracownik musi mieć możliwość wyboru firmy. To sytuacja idealna gdy obydwie strony mogą przebierać w ofertach.
Oczywiście, mówimy tu o pewnym fragmencie rynku! Iluż jest ludzi pracujących w swoich zakładach pracy od 5, 10, 20 lat…?
Czytajmy dalej – trochę jest o zwalczaniu dyskryminacji, różnorodności kulturowej… o! Ustanowienie waluty euro. Co prawda tylko jedno zdanie, ale – ciekawi mnie czy u nas już obowiązuje? Nie jako waluta zastępcza, ale równoległa do złotego? Może dalej będzie o tym co nieco więcej.
Dalej znów mamy o solidarności, szacunku, rozwoju Ziemi (sic!)…
Strasznie to wymieszane. Nie są to ścisłe, wykonawcze przepisy, a jedynie hasła deklaratywne – można było je spisać w sposób bardziej zwięzły, a sens byłby zachowany. Argh… to dopiero 3 artykuły… Ale będziemy walczyć dalej…

Na zakończenie drobna sprawa, ale warto o tym wiedzieć. Istnieją trzy „rady” o niezwykle podobnych nazwach, które jednak są zupełnie odmiennymi organami:
Rada Europejska (składająca się z głów państw bądź szefów rządów)
Rada Unii Europejskiej (składająca się z ministrów spraw zagranicznych)
Rada Europy (organizacja nie należąca do struktur unijnych, zajmująca się prawami człowieka – należą tam również Rosja czy Turcja)

(Przy okazji zainteresowanych tematem zachęcam do poszukania i poczytania o odrzuconym Traktacie Konstytucyjnym i różnicach między nim a Traktatem Lizbońskim).

Komentarze


Hastour
   
Ocena:
0
Społeczna gospodarka rynkowa...

albo to jest to samo, co gospodarka po prostu rynkowa, tylko uzupełniona epitetem z urzędniczej nowomowy. Czyli masło maślane, które w porządnie napisanym akcie prawnym wystąpić nie powinno...

albo jakiś szczególny przypadek gospodarki rynkowej. Ale wtedy występują przytoczone sprzeczności...

albo to coś całkiem innego od gospodarki rynkowej, czyli, jakby nie patrzeć, gospodarka nierynkowa. I dopiero wtedy nie ma sprzeczności ze stabilnością cen, pełnym zatrudnieniem i innymi sprzecznymi z wolnym rynkiem bzdurami.

Nazywając rzeczy po imieniu, artykuł trzeci wprowadza nam gospodarkę nierynkową, czyli socjalistyczną. Kontynuując znane tradycje nazewnicze.... Społeczna gospodarka rynkowa tak się ma do gospodarki rynkowej, jak demokracja ludowa do demokracji.
07-12-2009 01:38
zaf
   
Ocena:
0
Przy okazji, u nas jest to samo:
"Art. 20.
Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej."

Podobne deklaracje dotyczące pełnego zatrudnienia itp. pojawiają się w większości dokumentów dotyczących praw człowieka.
07-12-2009 02:08
Hastour
   
Ocena:
0
Z czego z kolei wynika, że opowiadając się za wolnym rynkiem zaliczasz się do przeciwników praw człowieka... majstersztyk propagandy.
07-12-2009 02:32
Repek
    Hm...
Ocena:
0
...jak mawia Karczmarz.

Liczyłem na jakieś szczegółowsze omówienie zarzutów. Mam wrażenie chaosu i rozmawiania z samym sobą [wiesz, co masz na myśli i do tego się odnosisz, ale czytelnik może się zgubić].

Część to wyliczenie oczywistości - fajnie, nigdy za mało podstawowych informacji, bo w Polsce o UE niewiele wiemy.

+1 za niebieską flagę. :)

Pozdrówka!
07-12-2009 03:52
Tarkis
   
Ocena:
+2
Stabilnosc cen odnosi sie raczej do stworzenia mocnej waluty, ktora potrafi oprzec sie spekulacjom duzych instytucji finansowyc (skoki zlotowki rok temu to dobry przyklad tego jak plytki jest rynek polski i jak latwo spekulowac nasza waluta), wiec nie chodzi tutaj o zatrzymanie inflacji i odebranie podmiotom gospodarczym wplywu na ksztaltowanie sie cen, a raczej o zachowanie posredniej kontroli nad baza monetarna, operacjom otwartego rynku czy podstawowych stop procentowych Bankowi Centralnemu, tak aby istniala mozliwosc reagowania na zagrozenia i szanse z rynku swiatowego.

Pelne zatrudnienie to pewnie rzeczywiscie frazes, tak jak pisal Inkwizytor bezrobocie jest potrzebne do rozwoju gospodarki, dodatkowo nalezy pamietac o grupie bezrobotnych nie zainteresowanych podjeciem jakiejkolwiek pracy.

Spoleczna gospodarka rynkowa to oczywiscie gospodarka rynkowa, ktora jednak stawia panstwo, bank centralny etc. w roli "stroza nocnego", ktory ma pilnowac porzadku i reagowac na nieprawidlowosci, a nie narzucac swoja wole podmiotom gospodarczym. Czyli jest to cos posredniego miedzy "wolna amerykanka" czy "dzikim kapitalizmem", a restrykcyjnymi politykami chociazby rzadow bylego bloku wschodzniego
07-12-2009 16:02
Hastour
   
Ocena:
0
@Tarkis,

Absolutnie nie należy mylić koncepcji "państwa - nocnego stróża" z tzw. społeczną gospodarką rynkową.

Ta pierwsza jest koncepcją z gruntu liberalną w najściślejszym rozumieniu, takie państwo dostarcza głównie usług związanych z bezpieczeństwem zewnętrznym i wewnętrznym.

Tajemnicza hybryda zwana społeczną gospodarką rynkową ma korzenie idące o krok dalej w kierunku państwa opiekuńczego - w oryginalnym znaczeniu, w myśl którego państwo koryguje rzekome wady wolnego rynku i zapewnia zabezpieczenie społeczne i inne socjalne wynalazki.

Ostatnio zaś znaczenie tego pojęcia przesunęło się dramatycznie w kierunku położenia akcentu na społeczność, nie rynkowość. Gdy ustawodawca czy sąd, w tym nasz SN i TK, powołują się na społeczną gospodarkę rynkową, robią to niemal wyłącznie w celu usprawiedliwienia interwencji przeciwko rynkowi właśnie.
07-12-2009 16:50
Tarkis
   
Ocena:
0
Byc moze, nie bede sie klocil- nie jestem politologiem. Odnosilem sie tylko do definicji, ktora zaslyszlaem kiedys bodaj na zajeciach z makroekonomii, w ramach ktorej wystepowalo rowniez pojecie "nocnego stroza" - to jak to wyglada obecnie i na co kladzie sie akcent- nie wiem i byc moze rzeczywiscie jest inaczej nizby wynikalo z definicji, ktora znam.
07-12-2009 17:38
earl
   
Ocena:
0
Z zainteresowaniem przeczytałem ten tekst i powiem szczerze, że takie wypociny (mam na myśli traktat a nie wpis blogowy) moglibyśmy sami stworzyć w ciągu jednej nocy przy kielichu. I prawdopodobnie byłyby bardziej strawne do czytania.
Mam natomiast uwagę do Autora:
Inkwizytorze, napisałeś, że "jedno jest wszak dziedzictwo religijne Europy". Powiedz mi, proszę, czy to była zamierzona ironia czy naprawdę tak uważasz. Dlaczego się pytam? Otóż na dziedzictwo religijne Europy składają się zarówno chrześcijaństwo zachodnie, oparte na etyce greckiej i prawie rzymskim, chrześcijaństwo wschodnie, wymieszane ze wschodnim despotyzmem (mongolskim, perskim, egipskim), islam (Maurowie w Hiszpanii i Portugalii, dzięki którym rozwijała się nauka i sztuka w średniowieczu), judaizm (w końcu Izraelici mieszkali w całej Europie) i religie przechrześcijańskie Germanów, Słowian czy Celtów. To wszystko, wymieszane, stanowi o dziedzictwie Europy, nie można więc mówić o "jednym dziedzictwie religijnym", nawet jeśli ta religia nadal jeszcze dominuje w Europie.
07-12-2009 22:20
Inkwizytor
    Bez ironii
Ocena:
0
Chrześcijaństwo wschodnie to bowiem dziedzictwo cywilizacji bizantyjskiej, nie łacińskiej.
Podobnie nie uważam pozostałych religii za elementy kultury Zachodu - ale konfrontacje z nimi już tak (i nie mówię tylko o wojnach, ale np. próbach syntez - nie zawsze, oczywiście, możliwych).
Rzecz jasna, mówiąc "chrześcijaństwo zachodnie" mam na myśli nie tylko katolicyzm, ale i inne wyznania.
07-12-2009 23:31
earl
   
Ocena:
0
A właśnie, że tutaj się mylisz:
1) chrześcijaństwo zachodnie ma wiele wpływów judaizmu (zwłaszcza w odniesieniu do ewangelików reformowanych czy prezbiterianów), gdyż odwołuje się w dużej mierze do Starego Testamentu
2) to właśnie islam utorował drogę renesansowi europejskiemu, przechowując zdobycze starożytne i udoskonalając naukę i kulturę (przykład Toledo i Palermo, dwóch wielkich ośrodków kultury europejskiego średniowiecza, gdzie istniała symbioza chrześcijaństwa i islamu)
3) wiele zwyczajów Germanów i Słowian zostało zaadaptowanych do kultury europejskiej (np. zasada konsensusu i dochodzenia do porozumienia w podejmowaniu waznych decyzji, wybory głowy państwa i jej kontrola społeczna, zasada demokracji bezpośredniej itd.)

I to jest własnie bogactwo Europy, że tak wiele zaadaptowała pozytywnych rzeczy z różnych kultur i stworzyła wspaniałą cywilizację.
08-12-2009 19:40
Inkwizytor
   
Ocena:
0
Hmmm... Odnoszę wrażenie że co do 1) to judaizm przede wszystkim bazuje na Talmudzie. Co do 2) i 3) - to są przede wszystkim sprawy kulturowe, nie religijne.
09-12-2009 23:57
~justi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
... społeczna gospodarka rynkowa nie ma nic wspólnego ani z koncepcją stróża nocnego ani z koncepcją socjaldemokratyczną, czy tym bardziej państwa opiekuńczego.
Wywodzi się ona z idei ordoliberalnej...czyli swojego rodzaju ładu społeczno - gospodarczego...oczywiście nie ma nigdzie na gruncie polskim wytłumaczenia co ta koncepcja oznacza. Ani Konstytucja nie tłumaczy, ani TUE ani żaden inny dokument państwowy, czy międzynarodowy. Proponuję sięgnąć po odpowiednią literaturę, gdyż sama koncepcja jest godna uwagi. A swoją drogą po co używać zwrotów, które mają ogromne znaczenie, skoro ich się nie tłumaczy, a potem właśnie takie domysły i dyskusje, absolutnie nie merytoryczne się toczą. I tutaj błąd ustawodawców, bo opinii społecznej nie ma co winić, jedynie może za brak odpowiedniej wiedzy i chęci sięgnięcia po odpowiednią literaturę...
10-04-2010 15:38

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.