11-03-2010 20:12
Trafić w sedno i inne kwiatki
W działach: varia, głupoty | Odsłony: 377
Przez trzy lata miałam przyjemność mieszkać u rodziców w Pyrach, w ślicznym nowym domku o straszliwych możliwościach dojazdowych - dum, dum, dum… Puławska. Kto kiedykolwiek jechał tamtędy o 8-9 rano, ten wie. Kto jechał przed ósmą, wie bardziej.
Codziennie, wyglądając z nudów przez okno autobusu 709, miałam przyjemność dostrzegać szyld firmy budowlanej o konkretnej, przemawiającej do klientów nazwie „Sedno”.
Niejeden raz przyszła mi do głowy smutna refleksja nad zmieniającym się językiem polskim i powoli traconymi znaczeniami. Czy wiecie, skąd w ogóle wzięło się przysłowie „trafić w sedno”?
Swego czasu istnieli rycerze i oni też mieli swoje choroby zawodowe. Jedną z nich były bolesne odciski na tyłku, które robiły się od twardego siodła. Taki odcisk właśnie nazywał się „sedno”. Trafić delikwenta w sedno - zwycięstwo murowane, bo zleci z konia. Ot i tyle. Prezes zapewne nie jest świadom, że jego firma, z angielska mówiąc, nazywa się „pain in the ass”.
Swoją drogą, czy znacie historię słowa „dupa”?
W najdawniejszych czasach oznaczało ono dziuplę. Normalną, w drzewie. Później określenie przeniosło się na dziurę w zupełnie innym miejscu, po to, żeby ostatecznie rozszerzyć znaczenie o pośladki. Dziś jest to słowo - wytrych, chciałoby się powiedzieć. Znaczeń multum.
Po takiej porcji sprośności wolicie pewnie się nie zastanawiać nad pochodzeniem wyrażenia „wykapany tato”.
Codziennie, wyglądając z nudów przez okno autobusu 709, miałam przyjemność dostrzegać szyld firmy budowlanej o konkretnej, przemawiającej do klientów nazwie „Sedno”.
Niejeden raz przyszła mi do głowy smutna refleksja nad zmieniającym się językiem polskim i powoli traconymi znaczeniami. Czy wiecie, skąd w ogóle wzięło się przysłowie „trafić w sedno”?
Swego czasu istnieli rycerze i oni też mieli swoje choroby zawodowe. Jedną z nich były bolesne odciski na tyłku, które robiły się od twardego siodła. Taki odcisk właśnie nazywał się „sedno”. Trafić delikwenta w sedno - zwycięstwo murowane, bo zleci z konia. Ot i tyle. Prezes zapewne nie jest świadom, że jego firma, z angielska mówiąc, nazywa się „pain in the ass”.
Swoją drogą, czy znacie historię słowa „dupa”?
W najdawniejszych czasach oznaczało ono dziuplę. Normalną, w drzewie. Później określenie przeniosło się na dziurę w zupełnie innym miejscu, po to, żeby ostatecznie rozszerzyć znaczenie o pośladki. Dziś jest to słowo - wytrych, chciałoby się powiedzieć. Znaczeń multum.
Po takiej porcji sprośności wolicie pewnie się nie zastanawiać nad pochodzeniem wyrażenia „wykapany tato”.
19
Notka polecana przez: Ardavel, Bajer, Ezechiel, Freya25, Gerard Heime, Got, gwyn_blath, Jeremiah Covenant, M.S., Majkosz, malakh, Marigold, MaWro, Noth, Rag, Scobin, Streider, Xolotl
Poleć innym tę notkę