Toy Wars - Andrzej Ziemiański

Autor: Krzysztof 'daft_count' Mroczko

Toy Wars - Andrzej Ziemiański
Wielki sukces epickiej Achai dał Ziemiańskiemu pewne miejsce na półkach domowych bibliotek wielu wielbicieli fantastyki. Równie udane były zamieszczone w zbiorze Zapach szkła opowiadania, ale już Toy Wars, niestety, nie dorównuje poziomem poprzednim dziełom tego autora.

W skład tego zbioru wchodzą teksty już wcześniej publikowane, poza jednym nowym, będącym swego rodzaju zachętą dla czytelników. Martwi jednakże nieobecność jednego z wydanych już opowiadań z Toy w roli głównej, Wojownika ostatecznej zagłady, przez co książka traci nieco na wartości.

Opowieść o losach Toy, byłej narkomanki i prostytutki, otwiera Toy Toy song. Tytułowa bohaterka jest młodą panią detektyw, która na mocy testamentowego zapisu musi utrzymać się w zawodzie kilka lat, by móc odziedziczyć kilkumilionowy spadek. Nie jest jej łatwo, nie ma praktycznie żadnych klientów i stara się po prostu przeżyć, balansując na krawędzi bankructwa. W tych ciężkich dla siebie chwilach poznaje Dantego, dowódcę grupy najemników, który oferuje jej pracę z własnym zespołem. Od tej chwili opowieść nabiera tempa, stając się sensacyjnym thrillerem, którego akcja została osadzona w kosmosie. Mimo tych wszystkich składników, miłośnik science fiction może odczuwać spory niedosyt, ponieważ opowieść pozbawiona jest głębi, a świat powieści został przez autora zaledwie naszkicowany. Każda z postaci jest jedynie zlepkiem stereotypów, przez co szybko poczynania bohaterów stają się przewidywalne. Wysokie tempo akcji nie wystarcza do stworzenia naprawdę wciągającej lektury.

Drugi w kolejności tekst – Toy Trek – to już typowy thriller wojenny, z gatunku tych powstałych w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, jak choćby Psy wojny Fredericka Forsytha. Nie ma tu ani krztyny fantastyki, jeśli nie liczyć króciutkiego epizodu z szamanem. Akcja opowiadania oparta jest na opisie rywalizacji pomiędzy korporacjami o tereny w środku Afryki. Ziemiański odwołuje się tutaj do historii walk najemników z ubiegłego wieku, co nie ma wiele wspólnego z literaturą fantastyczną. Ponadto podobnie jak w przypadku Toy Toy song brakuje tu choćby odrobiny świeżości w przedstawianiu i fabuły i bohaterów, co znów powoduje znużenie czytelnika całością.

Ostatnie opowiadanie, tytułowe, jest zarazem najdłuższe. Trzeba przyznać, że pozytywnie wyróżnia się na tle pozostałych, co nie oznacza jednak, że należy się spodziewać czegoś więcej niż zaledwie poprawnie napisana historia. W tej opowieści śledzimy losy Toy, która została poddana operacji wszczepienia supertajnego implantu, będącego nową generacją biotechnologicznych usprawnień; ni to broni, ni to kosztownej zabawki dla bogaczy. Naprawdę znakomity pomysł opowiadania z pogranicza fantastyki naukowej i thrillera został jednak zmarnowany przez słabość wykonania. O ile nie można narzekać na iście zawrotne tempo akcji, to użyty język może zwyczajnie nużyć. Powtarzane do znudzenia damsko-męskie potyczki słowne w pewnym momencie stają się irytujące. Zresztą, liczne powtórzenia, niekiedy wręcz słowo w słowo, to największa moim zdaniem wada tego opowiadania. Czyżby autor cierpiał na niemoc twórczą i pragnął tym sposobem zwiększyć objętość tomu? Czy raczej starał się jedynie zostać dobrze zrozumiany przez czytelników?

Toy Wars to pozycja ewidentnie skierowana do wielbicieli tak zwanej "męskiej prozy", czyli raczej do tej brzydszej części czytelników prozy Ziemiańskiego. Wszyscy inni lekturę tego zbioru mogą sobie darować, bo jest to rzecz kompletnie nieudana, sprawiająca wrażenie napisanej zbyt pośpiesznie i niestarannie. Autor ciągle korzysta ze zużytego już mocno schematu krótkich zdań, oszczędnych opisów i dosadnego języka, co widać wyraźnie w licznych powtórzeniach, w słabości konstrukcyjnej fabuły i, bodaj najbardziej, w zupełnym braku pomysłu na frapującą historię. Jako całość książka rozczarowuje i w moich oczach zasługuje najwyżej na ocenę mierną. To fakt, że literatura rozrywkowa nie rości sobie prawa do niczego innego poza czysto użytkową funkcją dostarczyciela zabawy, ale w wypadku Toy Wars czytelnik nie otrzymuje nawet tego. Odetchnąłem z ulgą po przewróceniu ostatniej kartki.