» Blog » Top 10 klasycznych SF
26-10-2009 19:03

Top 10 klasycznych SF

Odsłony: 64

Aretha Franklin - Think


Zmotywowany przez Malaggara, w potwornej męce zrobiłem swój Top10 klasycznych SF. Od razu zaznaczam, że cały czas balansowałem między pozycjonowaniem filmów dobrych i filmów, które lubię. To nie to samo. Nie jestem fanem Ojca Chrzestnego, ale to wielkie dzieło. Kocham Split Second ale to kicz. Poniższa lista to pewien kompromis między SF, które lubię i które są wartościowe. Dodatkowo faworyzowałem klasyczne SFy - kosmici, statki kosmiczne, cyberprzestrzeń itd.. Po liście kilka filmów "tuż za podium" a potem kilka które z różnych powodów odrzuciłem.


01. Aliens - Kosmici, statki kosmiczne, kolonie, terraforming, strzelaniny, wybuchy, klimat, muzyka, dopieszczone detale, świetna realizacja... Ten film ma po prostu wszystko. Mój ulubiony Cameron.
02. Alien 3 - Tu zdominowała sympatia i niesamowity klimat. Nie jest tak tru SF jak pierwsze dwie części, nacisk jest inaczej rozłożony, ale po prostu nie mógłbym go pominąć, czy umieścić niżej.
03. Terminator 2 - De facto remake jedynki, w której zabrakło kasy, czasu, możliwości. T2 powtarza całość, ale robi to lepiej pod każdym względem, z efektami, scenami akcji i twardą babką w roli głównej. Niektórzy twierdzą, że gdyby nie T2 nie byłoby Lary Croft, Xeny i Buffy.
04. Matrix - Cholernie istotny film, niesamowicie wpłynął na wyobraźnię i styl (momentami aż do obrzydzenia) późniejszego kina. Z filozoficznym klimaceniem, szpanerskimi strojami i zacięciem jakimś cudem nie przekroczył granicy kiczu. W przeciwieństwie do dramatycznie złych kontynuacji.
05. Ghost In The Shell - Klimat w obrazie, klimat w muzyce, klimat w sekwencji pościgu, w rozmowie z 2501, w walce kobiety z czołgiem, a nawet w scenie miasta w deszczu.
06. Dark City - Miałem duże wątpliwości "gatunkowe", ale Mroczne Miasto zasługuje na swoje miejsce. Po raz kolejny niesamowity nastrój, wyobraźnia wizualna, tajemnica... ale jakoś nie przebił się tak jak Matrix. Nawet jeśli Wachowscy odziedziczyli po tej produkcji część scenografii.
07. Contact - Tru SF, bez blasterów i torped fotonowych. Efekt troszkę psuje ostateczna "rozmowa", ale całe przedstawienie odebrania sygnału i jego stopniowe rozgryzanie - bezcenne. No i niesamowita Jodie Foster.
08. Starship Troopers - Wiele zamierzonego kiczu, szalenie ciekawe rozbierzności względem książki, genialna muzyka no i kosmos, statki, strzelanie się z kosmo-robalami... To też jest tru SF.
09. 2010 - A to już tru SF bliższe Kontaktowi. Oczywiście bez 2001 nie byłoby 2010, ale tu też jest HAL a nie ma wielu dłużyzn, hipnotycznych wizji itd. Zamiast tego jest sama warstwa fantastyki naukowej, która była najlepszą warstwą Kubrickowej 2001.
10. Zakazana Planeta - Klasyka z 1956, pierwsza superprodukcja SF. Obcy, tajemnica, potwór, kolonie na obcych planetach i wiele innych rzeczy w pryzmacie lat 50tych. Mniam.


Za podium znalazły się:
12 małp - Rewelacyjny film, przemyślany i świetnie zrealizowany, pozostawiający pewne wątpliwości, a do tego trzymający się kupy mimo motywu podróży w czasie. Szacun.
Gattaca - Poza dziesiątką bo setting retro SF jest tak naprawdę tylko narzędziem, do przedstawienia filmu o determinacji i przeznaczeniu i uprzedzeniach. Wybitny, a niestety mało znany.
Jurassic Park - Wielki skok w dziedzinie efektów specjalnych. T-Rex po dziś dzień jest po prostu perfekcyjny - 16 lat a wciąż jest lepszy od wielu współczesnych stworów z komputera.
Dune - Ważne, epickie itd... Ale nie jestem wielkim fanem i jakoś ciągle coś na wyższe miejsce wskakiwało.

Odsiałem "gatunkowo":
Thing - Bo to horror. I tym oto wykrętem zwolniłem jedno miejsce w top10. Bo poza tym jest to absolutnie genialny film. Obecne jeden z ośmiu, którym na Polteru dałem 10/10.
Nowa Nadzieja - Moja ulubiona część Sagi. To na niej się wychowałem. To baśń o rycerzach, kowbojach i księżniczkach, więc z czystym sumieniem mogłem nie zaliczać do tego zestawienia.
Donnie Darko - Supernatural bardziej niż to co kojarzymy z klasycznym SF. Więc mimo geniuszu też mogłem go odrzucić.

Odsiane ale ważne:
2001 - Chyba nie ma co wyjaśniać. Rzetelny SF, niestety trochę się zestarzał, trochę jest rozwleczony, no i trochę psuje efekt "kontakt" z monolitem.
Blade Runner - Forda i Hauera uwielbiam. Scott to debeściak. Panorama miasta i jadłodajnia "na ulicy" to klasyka, niestety Blade Runner nie ujmuje mnie tak jak większość fanbojów, uważam, że to cholernie istotny film dla SF, ale nie pałam do niego zbyt wielką miłością.
Johnny Mnemonic - Tak mało jest cyberpunka, że wypada wspomnieć o Mnemonicu. Ot co.
Alien - Się zestarzał. Ale gdyby nie on, nie byłoby późniejszych filmów. W pewnym sensie Alien jest jednorazowym geniuszem - niesamowity jest brak faworyzowania Ripley do ostatnich chwil. Do tego nie zapominajmy - Derelict i Space Jockey zawsze zapierają dech.

Na koniec odsiane jako seriale:
Cowboy Bebop - Klimatyczny, brawurowo żonglujący kliszami i nastrojami, niesamowita załoga, muzyka... ehh...
Firefly - Wielu uważa, że inspirowany właśnie Bebopem. O Firefly pisałem niedawno, więc nie będę powtarzał.
Ghost In The Shell: Stand Alone Complex - Poprzednie dwie pozycje troszkę igrały z gatunkem SF, GITS:SAC jest tru. Świat jest współczesnym SF, więc cyberprzestrzeń i globalna sieć jest przedstawiona sensownie. Do tego serial to po prostu wór pełen cyberpunkowych pomysłów i motywów. Co niebywałe - druga seria przebija pierwszą. Najlepszy serial SF.
Battlestar Galactica (2003) - gdyby nie pewne głupoty, niekonsekwencja i pisanie scenariusza na bieżąco BSG pewnie umieściłbym w top10 mimo, że to serial.

Komentarze


Wojteq
   
Ocena:
0
Argh! Contact - jak mogłem zapomnieć. Pierwszy film, który obejrzałem na HBO jak zawitała do mojego domu dawno temu telewizja satelitarna. Jodie zachwyca po prostu.
26-10-2009 19:50
Qball
   
Ocena:
+2
Nie zgodze się z Dark City w Top 10 - film jest dobry, ale nie tak dobry jak niektóre odsiane. Nie zgodze się też ze Starship Troopers bo dla mnie są za bardzo przerysowane (stężenie kiczu w kiczu dla mnie smiertelne) oraz z Matriksiem (niech i jest ważny - dla mnie to bełkot wypchany FX-sami).
12 Małp to IMHO geniusz. Moge go oglądać na okrągło, ale nie uważam go za klsayczne s-f. Mocno się różni od klasyków s-f. Zaś Gattaca w ogóle mi nie podpadła.

Odsianie "The Thing" i "Donnie Darko" zrobiły Ci miejsce w Top 10? I powinny :)

A co z Mad Maxem? Wiem, to jest post - apo, ale IMO ważne dla s-f.
26-10-2009 20:44
Malaggar
   
Ocena:
0
Ja odrzuciłęm DC jako film, którego nie jestem w stanie brać wystarczająco poważnie, choć obraz to zacny i obejrzę przy jakiejś okazji po raz kolejny.

Qball: Mad Max się zestarzał. Film to fajny, ale niestety ma słabesze momenty.
26-10-2009 21:02
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dark City jest absolutnie rewelacyjny, klimatyczny, świetne zdjęcia i muzyka.
Troopersi są bardzo sycący SFowo no a kicz jest zamierzony - Verhoeven wprost mówił, że chciał tam dzieciaków "wyjętych z Beverly Hills", do tego "cenzura" w TV i propaganda... całościowo film daje radę.
Matrix - cóż, tu Ty jesteś w mniejszości, podobnie jak ja w przypadku Blade Runnera.
12 Małp rządzi, ale np nie mogę go w kółko oglądać i też uważam, że też nie jest wprost klasycznym SFem.
Gattaca - cóż jesteś chyba pierwszą osobą, której ten film nie spasował. Nawet moja mama, która nie lubi SF była zachwycona (nota bene - innym wyjątkiem jest Terminator, którego uwielbia).


Odsianie "The Thing" i "Donnie Darko" zrobiły Ci miejsce w Top 10? I powinny :)

Że dobre są one znaczy, tak? :D


Mad Max imo nie jest istotny dla SF.
26-10-2009 21:02
Qball
   
Ocena:
0
To Twój ranking, hehe :)

Troopersi naprawde mi się nie podobają - tego kiczu jest tam za dużo. Przynajmniej dla mnie.

Co do Gattaci - ten film mnie wynudził jak mało który. I dla odmiany napiszę - moją matke również, a s-f, fantasy i komiksy moja rodzicielka uwielbia. Mam po niej mase komiksów i to ona zaraziła mnie miłością do s-f.

Że dobre są one znaczy, tak? :D


My point exactly :)

Mad Max imo nie jest istotny dla SF.

Nie jest? A jaki film post - apo jest dla s-f ważny Twoim zdaniem? Jesli w ogole jakiś.
26-10-2009 21:20
Malaggar
   
Ocena:
0
"Troopersi są bardzo sycący SFowo no a kicz jest zamierzony - Verhoeven wprost mówił, że chciał tam dzieciaków "wyjętych z Beverly Hills", do tego "cenzura" w TV i propaganda... całościowo film daje radę." I jest 100% Warhammer 40k friendly ;)

"Matrix - cóż, tu Ty jesteś w mniejszości, podobnie jak ja w przypadku Blade Runnera." Teraz jesteśmy mniejszością niemiecką. Mamy dwa miejsca ;)

Termek 2 jest dla mnie za mało "śmiertelniepoważniasty", by dać go do listy, ale rozumiem Twoją motywację.

"10. Zakazana Planeta" Fantastico film.

PS. Dałem lepszą sajfajową lasię ;)
26-10-2009 21:21
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Prawda
Ocena:
0
Smakowitsza, ale Sarze Connor się należało (rozważałem jeszcze Kusanagi :P)
26-10-2009 21:37
Malaggar
   
Ocena:
0
Kusanaga za samo imię: Kusa + Naga powinna mieć poczesne miejsce w pamięci ;)
26-10-2009 22:07
    Rankingi są fajne :)
Ocena:
0
Choć, jak to z rankingami bywa, każdy ma własny. U mnie numero uno ever (pod warunkiem, że nie przyjmuje się do wiadomości istnienia kontynuacji) jest Matrix. Bo tak :)

Do top ten (a może nawet fajv) wstawiłbym jednak dwa filmy, których zabrakło mi w obu zestawieniach:

Salute for the Jagger (taka moja wariacja nt. tytułu) - nie wiem jak to wpisuje się w cravenowskie kryteria klasycznego sajfaj, ale ja bym go za nic nie pominął. Za Rutgera, Joan Chen, za "walk slowly" i w ogóle za wszystko :)

Robocop - tuturututu turututu ;)

Z typowych (choć nie topowych) SF miło wspominam jeszcze Outland. A reszta - j.w.

Btw, można by pokusić się a jakieś rankingi czy zestawienia ulubionych drugoligowych aktorów(ek?) SF. U mnie na czele - Hauer i Weller, rzecz jasna :)

Pozdrówka,
a.
26-10-2009 22:30
Malaggar
   
Ocena:
0
"Btw, można by pokusić się a jakieś rankingi czy zestawienia ulubionych drugoligowych aktorów(ek?) SF. U mnie na czele - Hauer i Weller, rzecz jasna :)" A potem będzie tłumaczenie się
"A dla mnie aktorki porno to właśnie druga liga!!"

"Zmotywowany przez Malaggara, w potwornej męce zrobiłem swój Top10 klasycznych SF." A mówiłem, że moje metody motywacji są niezawodne? (i do tego powodują męki u motywowanych!)
26-10-2009 22:35
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Noo Krew Bohaterów wymiata. Potencjalnie cenię ten film bardziej niż Mad Maxa...

Co do aktorów to musiałbym dłuuugo pomyśleć, chociażby, żeby stwierdzić których brać pod uwagę :) Ale Hauer pewnie by się znalazł w czołówce.
26-10-2009 22:36
Qball
   
Ocena:
+1
Blood of the heroes to jeden z moich ulubionych filmów. Hauer to jeden z moich ulubionych aktorów. Nie wiem czemu ominąłem "Krew..." a wyskoczyłem z Mad Maxem.
26-10-2009 22:41
Malaggar
   
Ocena:
0
Z Szalonym Maksem jest jeden problem. Stoi trochę w rozkroku między pos-apo, a nie post-apo.
Bo film ma i brud, i przemoc i sens. Tylko zakończenia nie ma;)
26-10-2009 22:41
MidMad
   
Ocena:
+1
Ja bym do Wielkiej Dziesiątki wrzuciła Blade Runnera i Mad Maxa (koniecznie!!!), dla Firefly i BSG stworzyłabym natomiast osobną kategorię.

O ekranizację Diuny nie będę się kłócić, bo choć Herbert wielkim pisarzem był, a Lynch wielkim reżyserem jest (o nowej ekranizacji nie wspomnę), jednak wciąż czekamy na naprawdę dobrą adaptację filmową tej powieści.

Z innej beczki - zastanawiałeś się nad "Solaris" lub dickowszczyzną ("Raport mniejszości")?
26-10-2009 23:20
Malaggar
   
Ocena:
0
Proponowany BR jest dickowszczyzną de facto ;)
ja przez moment nawet zastanawiałem się robiąc swoją listę, czy coś Lema nie wrzucić, ale niestety. Książki ma znakomite, ale ekranizacje to dramat.
26-10-2009 23:24
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Starego Solaris nie widziałem. O nowym Dupa_Clooneya_Nie_Solaris nie mam zamiaru rozmawiać :D

Raport Mniejszości istotnie przegapiłem, ale może to sygnał, że mimo świetnej realizacji i ładnego przedstawienia przyszłości, nie ma "tego czegoś" żeby być w tej pierwszej lidze. Tak samo jak wyśmienita rozrywka w Pamięci Absolutniej... chociaż po zastanownieniu Pamięć w sumie gdzieś tam za podium pewnie wypadałoby upchnąć... sam nie wiem.

Diuna Lyncha ma kilka mocnych elementów. Baron Harkonen, epickość finału, muzyka... Nowsza ssie, ale Dzieci Diuny już dawały radę. No i OST dzieci miażdży...
http://www.youtube.com/watch?v=yNY 0D4z5FJ4
26-10-2009 23:26
Malaggar
   
Ocena:
0
A co powiesz o Judge Dredd? ;)
Jak dla mnie porządny film, w którym tylko ten "zabawny głupek" psuje efekt końcowy.

Albo Children of Men?
26-10-2009 23:28
MidMad
   
Ocena:
+1
@Craven
(1) Dupa_Clooneya_Nie_Solaris :D Nie mam więcej pytań :D

(2) Raport Mniejszości - ja tam lubię takie filozoficzne zacięcie w SF, które ostatnimi laty odchodzi w niebyt na rzecz wybuchów. Ale nieco podobnym co do ilości przemyśleń jest istniejący na liście "Kontakt".

(3) OST "Dzieci" i Tyler oczywiście, że miażdżą, jest to jeden z moich ulubionych OSTów.
Diuna Lyncha - oprócz kultowego Harkonnena jeszcze jest przecież Sting w samych majtadałkach jako Feyd-Rautha!
26-10-2009 23:30
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@MidMad
(2) yyy no nie wiem... przeca tam dość po macoszemu potraktowali temat, więcej jest biegającego i sapiącego Toma.

(3) No tak... zapomniałem o majtkostingu :D Ale w 95% jak myślę o Diunie, rozbrzmiewa mi tekst "Duke will die before these eyes and he'll know, he'll know, that it is I, Baron Vladimir Harkonnen, who encompasses his doom!" mniam!


@Malaggar
Sędzia jest spoko, robocik ABC fajnie komiksowy, istotnie Schneider psuje całość. Natomiast co to Demolki już nie lubisz? Trzech muszelek? Szydełkowania? Bibloteki prezydenta Schwarzenegger?
EDIT: Children of Men dobry film, ale nie mam ochoty do niego wracać.

... ooo nawet znalazłem http://www.youtube.com/watch?v=seR yZeLamAE
26-10-2009 23:38
Malaggar
   
Ocena:
0
Demolkę lubię. Innym sposobem lubienia niż kiedyś, ale nadal uważam, że jest to zacny film, który wali w gębę tak, jak bohater wali w gębę zasady świata.
PS. No i imię i nazwisko bohaterki wzięte z wiadomej powieści wiadomego pana ;)

Craven, robię się zazdrosny popularnością wśród płci pięknej Twoich wpisów;)
26-10-2009 23:42

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.