Tomy 1-5, 7 i 8 z Czarnej Serii o Conanie z Cymerii - recenzja
W działach: Conan, książka, recenzja | Odsłony: 331Witam.
Na początek trochę zbiorczo:
Tomy:
1 "Conan" Roberta E. Howarda i L. Spraque de Campa
2 "Conan z Cymerii" Roberta E. Howarda, Lina Cartera i L. Spraque de Campa
3 "Conan Pirat" Roberta E. Howarda i L. Spraque de Campa
4 "Conan Obieżyświat" Roberta E. Howarda, Lina Cartera i L. Spraque de Campa
5 "Conan Ryzykant" Roberta E. Howarda
7 "Conan Wojwnik" Roberta E. Howarda
8 "Conan Uzurpator" Roberta E. Howarda i L. Spraque de Campa
W tych siedmiu książkach zebrano wszystkie opowiadania o barbarzyńcy z ponurej Cymerii, autorstwa twórcy postaci i jego dwóch najwierniejszych kontynuatorów. Na przestrzeni blisko półtoratysiąca stron kreślą oni losy Conana, od kiedy był on szesnastoletnim uciekinierem z hyperboryjskiej niewoli, do bitwy pod Shamar w której już jako król Akwilonii staje on przeciw połączonym siłom Ophiru i Koth. Oba te momenty dzieli ponad ćwierć wieku, podczas którego Conan przemierza świat wzdłuż i wszerz, będąc złodziejem, najemnikiem, wodzem, zwiadowcą, piratem i buntownikiem a na końcu zostając władcą najpotężniejszego królestwa zachodu.
Prawie wszędzie gdzie trafia, wyróżnia go wygląd. Znaczny wzrost, potężna, muskularna sylwetka, spalona słońcem i poznaczona bliznami skóra i dzika zwinność ruchów. Wszyscy widzą, że nie jest on cywilizowanym człowiekiem, że choć czasem długi kontakt z cywilizacją nakłada na niego swoje piętno to nie potrzeba wiele aby je zrzucił. Zawsze też pozostaje barbarzyńcą w swoim wnętrzu, w podejściu do świata i ludzi.
Pozwala to autorom spojrzeć na świat z innej perspektywy, obnażyć nieprawości przyjmowane przez nas za normę. A fakt, że napisano to blisko wiek temu i nadal jest aktualne dowodzi jak ponad czasowe są te normy. Czy dwanaście tysięcy lat temu, gdy żył Conan, czy osiemdziesiąt gdy tworzył Howard, czy współcześnie, nadal jest to samo.
Nadal obok siebie potrafi obok siebie umierać dwóch ludzi, jeden z przeżarcia a drugi z głodu (prawie cytat z jednego z opowiadań). Nadal wiele osób jest skłonnych sprzedać przyjaciół czy rodzinę za garść monet, czy banknotów. Optymiści powiedzą, że takich osób jest mniejszość, pesymiści, że większość. A ja, że i tak za dużo.
Nadal całe narody potrafią się kłócić o kolor brody Boga, zupełnie tak jakby oglądali ją na co dzień. A filozofowie prowadzić długie dysputy o rolę człowieka w istocie wszech rzeczy.
Do takiego świta cywilizacji trafia właśnie Conan i szczerze stwierdza, że oni wszyscy są chyba szaleni.
Nie raz przeglądając wiadomości z kraju i ze świata muszę przyznać mu rację. I pewnie nie tylko ja, zgadza się?
Sam Conan jest postacią pełną sprzeczności. Równie skłonnym do posępnej zadumy jak i gromkiego śmiechu. Jest oportunistą, który jednak nigdy nie łamie własnych prostych zasad. Barbarzyńcą i dzikusem, który wie więcej o honorze niż niejeden zakuty w stal rycerz i szlachcić. Brutalem potrafiącym wykazać więcej troski o towarzyszy i podwładnych niż niejeden łagodny opiekun.
Te wszystkie sprzeczności nie są jednak dysonansem, lecz idealnie do siebie pasują. Jak przeciwne wartości tej samej skali. A zebrane razem tworzą nietuzinkową postać, której postawy i zachowania są tchnieniem świeżości i witalności.
Gdy świat pogrążony był w rasizmie, Conan miał czarnoskórych przyjaciół a nawet dowódców. Choć nienawidził Indian (tu zwanych Piktami) to jednak cenił ich umiejętności i zawziętość (a autor wyraźnie pisał, że też są oni białymi ludźmi, choć żaden z mieszkańców Akwiloni nigdy tego nie przyzna).
Podobnie miała się sprawa emancypacji. W czasach, gdy każda kobieta mogła być tylko damą w opałach, albo „prawą matroną zachodu” (że pozwolę sobie powtórzyć za serialem „Hell on wheels”) u boku Conana pojawiają się wojowniczki a nawet dowódczynię. I nie słychać od niego żadnego sarkania ani narzekań. Nie, dla tego barbarzyńcy jest to coś najnormalniejszego w świecie.
Z drugiej zaś strony, patrząc przez pryzmat współczesnej poprawności politycznej, wszechwładnej i sztywnej jak sztuczny cycek, świeżość Conana nie przemija, zmienia tylko kierunek. Nazywa się tu murzyna Murzynem a nie żadnym afro-amerykaninemm, czy innym słowotwórczym potworkiem. A piękno kobiet jest po to, aby cieszyć nim oko.
Osobiście za najświeższe uważam jednak podejście Conana do moralności. Ono dystansuje go od zgrai świętoszkowatych lalusiów tak samo, jak goniących za czerwieńcami sukinsynów.
Nie widzi on nic złego w ukradzeniu skarbu który i tak tylko porasta kurzem, czy zabiciu kogoś z zimną krwią, jeśli tylko ten na to zasłużył, a z drugiej strony bez wahania jest gotów poświęcić nawet najbardziej niebotyczne skarby dla uratowania towarzysza czy towarzyszki.
Jest też, mojej ocenie jednym z najbardziej mściwych bohaterów jacy kiedykolwiek przemierzali światy fantasy. Czy obiektem jego zemsty jest człowiek czy potwór, czy powodem jest członek rodziny, czy ktoś nowo poznany, dla Conana nie ma to różnicy. Paradoksalnie osobiste urazy jest skłonny najprędzej odpuścić. Ale te wyrządzone jego bliskim...
Zresztą tą kwestie Jason Momoa w nowym filmowym Conanie wyraził po prostu perfekcyjnie:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=iPQ99y8KaTU#t=69s (dla nie znających angielskiego - Ucieknij...a rozerwę góry aby cię znaleźć. Podążę za tobą do samego piekła!)
I choć ten rdzeń postaci pozostaje niezmienny, to sam Conan ulega wpływowi swoich przygód. Staje się bardziej wyrozumiał dla głupoty cywilizowanych ludzi i dla ich chamstwa, jak i rozważniejszy. Tak w kontaktach z kobietami jak i w pakowaniu się w kłopoty. Choć te i tak zawsze wiedzą jak go znaleźć. Ale dzięki temu przy żadnym z opowiadań nie można się nudzić.
Które uważam za najlepsze? Nie wiem. Nie ma chyba takiego, są one bowiem dość zbliżone jakościowo. Mogę natomiast pochwalić się, które jest moim ulubionym.
Przez długi czas było nim „Królowa Czarnego Wybrzeża” z tomu „Conan z Cymerii”. Historia związku Conana z Belit jak i dramatyzm pod koniec są świetnie napisane, wciągające i klimatyczne. Majstersztykiem jest natomiast postawa i nastawienie Cymerianina przed ostatnią bitwą. Szczególnie powinno się to spodobać fanom twórczości H.P. Lovecraft jako piękna przeciwwaga do opisywanych przez tego autora zachowań ludzi cywilizowanych. Zresztą ten wątek pojawia się częściej, choćby w pierwszym napisanym przez Howarda w 1932 roku (tak, tak, na pół dekady przez Hobbitem Tolkiena - to tak w gestii który z panów jest ojcem współczesnej fantastyki) „Feniksie na mieczu”.
Obecnie natomiast moim ulubionym opowiadaniem jest „Za czarną rzeką”, kończące „Conan Wojownik”. Historia ta w równym stopniu opowiada nam losy Balthusa, młodego pogranicznika przemierzającego śmiertelnie niebezpieczne granice między Akwilonią a ziemiami Piktów. Z wielu powodów, spośród wszystkich postaci wykreowanych przez Howarda to właśnie z Balthusem najłatwiej mi się utożsamić, najprościej w niego wczuć. Ale i poza tym powodem jest to świetne opowiadanie w klimacie starych westernów czy opowieści znad kresowych stanic.
Teraz pozwolę sobie powiedzieć kilka słów o stronie technicznej tych książek.
Są one wydane starannie i widać, że nie szczędzono wysiłków. Wszystkie tomy są w twardej oprawie i szyte a nie klejone. Dzięki temu powinny wytrzymać długie dekady w niezłym stanie. Rozmiar jest wygodny, bez trudu zmieści się w każdej torebce, aktówce czy plecaku. Ba, nie powinno być większego problemu z przeniesieniem książki w bocznej kieszeni bojówek. Minusem jest za to dość niewielka grubość (średnio po 200 stron).
W pierwszym tomie, zatytułowanym po prostu „Conan” mamy dodatkowo załączony przedruk jednego z listów Roberta E. Howarda, w którym pisze on o stworzonej przez siebie postaci i jej świecie, jak i obszerne wprowadzenie opisujący Erę Hyboryjską, jej pochodzenie i następstwa. Sama złożoność i różnorodność dowodzi tu ogromnej wiedzy i kunsztu autora.
Poszczególne opowiadania poprzedzone są krótkimi tekstami wprowadzeń, opisujących dzieje bohatera pomiędzy nimi.
Oraz, w przypadku wydawnictwa Pik, każde opowiadanie zaopatrzone jest w ilustrację. Tak jest, na dekadę przed tym jak Fabryka Słów uczyniła z tego normę, w pierwszych Conanach już były łamacze sterylności tekstu.
W samych linijkach czasem zdarzają się jakieś niedoróbki, literówki i temu podobne. Są jednak dość rzadkie, a należy pamiętać, że w 1991 roku w naszym kraju Word nie był jeszcze zbyt popularny. Zresztą, wtedy chyba jeszcze nie miał opcji autokorekty.
Jedyne co mogę zarzucić oprawie na minut to czarnobiała okładka. Reszta nie zostaje w tyle do współczesnych standardów, a dzięki twardej oprawie wręcz je przewyższa. O tym, że jest szyta a nie klejona już nie wspomnę.
Tłumaczenie wykonane jest dość solidnie, wręcz za miejscami bardzo. Mamy więc Kroma a nie Croma, Akwilonię a nie Aquilonię, ale dość szybko można do tego przywyknąć. Nie licząc nazwy pana góry Ben Morgh, nawet takie tłumaczenie wolę.
Podsumowując tomy te są solidnym kawałkiem przyjemnej literatury. Jest to pełne tajemniczości i grozy fantasy z duża dawką awanturniczych przygód. Mimo upływu blisko wieku od ich pierwszego powstania opowiadania te nadal potrafią zachwycać i nie straciły nic ze swego blasku. Podobnie jak ich bohater, który dzięki brakowi politycznej poprawności okazuje się o wiele żywszy niż wielu młodszych kolegów po fachu.
Tym samym oceniam wszystkie tomy sygnowane napisem „Pik” na pełną dziewiątkę - 9. Natomiast Conana Wojownika, za brak obrazków, na 8,5.
Opowiadanie z poszczególnych tomów:
Tom 1 - Conan:
Era Hyboryjska - Robert E. Howard
Spotkanie w krypcie - Lin Carter i L. Spraque de Camp
Wieża słonia - Robert E. Howard
Komnata śmierci - Robert E. Howard i L. Spraque de Camp
Bóg w pucharze - Robert E. Howard
Dom pełen łotrów - Robert E. Howard
Ręka Nergala - Robert E. Howard i Lin Carter
Miasto czaszek - Lin Carter i L. Spraque de Camp
Tom 2 - Conan z Cymerii
Przekleństwo monolitu - Lin Carter i L. Spraque de Camp
Okrwawiony bóg - Robert E. Howard i L. Spraque de Camp
Córka lodowego olbrzyma - Robert E. Howard
Gniazdo lodowego robaka - Lin Carter i L. Spraque de Camp
Królowa Czarnego Wybrzeża - Robert E. Howard
Dolina zaginionych kobiet - Robert E. Howard
Zamek grozy - Lin Carter i L. Spraque de Camp
Pysk w ciemności - Robert E. Howard, Lin Carter i L. Spraque de Camp
Tom 3 - Conan Pirat
Jastrzębie nad Shemem - Robert E. Howard i L. Spraque de Camp
Czarny kolos - Robert E. Howard
Cienie w blasku księżyca - Robert E. Howard
Droga Orłów - Robert E. Howard i L. Spraque de Camp
Narodzi się czarownica - Robert E. Howard
Tom 4 - Conan Obieżyświat
Czarne łzy - Lin Carter i L. Spraque de Camp
Cienie w Zambouli - Robert E. Howard
Stalowy demon - Robert E. Howard
Płomienny nóż - Robert E. Howard i L. Spraque de Camp
Tom 5 - Conan Ryzykant
Ludzie czarnego kręgu - Robert E. Howard
Pełzający cień - Robert E. Howard
Bębny tombalku - Robert E. Howard
Szmaragdowa toń - Robert E. Howard
Tom 7 - Conan Wojownik
Czerwone ćwieki - Robert E. Howard
Skarby Gwalhura - Robert E. Howard
Za Czarną Rzeką - Robert E. Howard
Tom 8 - Conan Uzurpator
Skarb Tranikosa - L. Spraque de Camp
Wilki na granicy - Robert E. Howard i L. Spraque de Camp
Feniks na mieczu - Robert E. Howard
Szkarłatna cytadela - Robert E. Howard
Teraz na tapetę ląduje tom 6 - Conan Pirat.
P.S. Jeśli uważacie, że w recenzji pominąłem jakiś istotny fragment - piszcie a postaram się poprawić :)