Tom 6 Czarnej Serii o Conanie z Cymerii: Conan Korsarz - recenzja
W działach: Conan, książka, recenzja | Odsłony: 110Oryginalny tytuł: Conan the Buccaneer
Autorzy: Lin Carter i L. Spraque de Camp
Rok pierwszego wydania: 1971
Conan Krosarz to pierwszy w czarnej serii tom kontynuatorów. Choć dla przejrzystości umieściłem go wśród dziesięcioksięgu, tworzącego szkielet dziejów postaci, to nie ma w nim ani litery autorstwa ojca postaci potężnego Cymeryjczyka, Roberta E. Howarda. Jednak Carter i de Camp, jak na wiernych znawców i kontynuatorów jego twórczości przystało czerpią pełnymi garściami z oryginałów. Stąd pojawiają się znane już postacie, lub takie, które dopiero „pojawią się” w nich.
Fabuła opowiada o intrygach dworskich w Zingarze, które przybierają nieoczekiwany, przygodowy obrót, gdy będąca ich celem księżniczka Chabela opuszcza stolicę pod wpływem przepowiedni. Conan w tym czasie jest jednym z królewskich korsarzy, dowodząc Łobuzem, którego zdobył w opowiadaniu „Szmaragdowa Toń”. Jest jednym z wielu podobnych mu morskich wilków, nie przejmujących się kto dzierży koronę tak długo jak wypłaca mu żołd.
W całą przygodę wciąga go kilka zbiegów okoliczności i nadinterpretacji. Prowadzą one do podróży na tajemniczą wyspę i w głąb czarnych królestw dalekiego południa. Odwiedzamy zapomniane ruiny, na wpół mityczne królestwo jak i jesteśmy świadkami magicznych pojedynków. To wszystko oczywiście przewija się na tle solidnej dawki pojedynków i walk.
Conan w tym tomie ma 35 lat i jest przedstawiany dość typowo. Jest potężnie zbudowanym olbrzymem, o kociej zwinności ruchów i grzywie czarnych włosów. Pada również stwierdzenie, że ma około dwóch metrów wzrostu (poprzez porównanie z inna osobą która miała prawie dwa metry, a był od niej jeszcze wyższy). Jest charyzmatycznym kapitanem, nieraz szorstkim i o ciężkim języku, ale dbającym o swoich ludzi. Kilka razy powściąga swoje wojownicze zapędy, czując właśnie ciężar odpowiedzialności za podwładnych. Drugim elementem powstrzymującym jego barbarzyński temperament jest doświadczenie dwóch dekad podróży i przygód.
Wartym zaznaczenia jest neutralne podejście autorów do kwestii rasizmu, która na początku lat siedemdziesiątych była jeszcze żywym zagadnieniem w USA (niespełna pięć lat wcześniej międzyrasowy pocałunek w oryginalnym Star Treku wywołał za oceanem oburzenie i dyskusję). Autorzy zajęli tutaj pozycję podobną do samego Howarda, ukazując że nikczemność tak samo jak szlachetność nie zwraca uwagi na kolor skóry.
Z kolei zacietrzewione feministki będą toczyć pianę, za sposób ukazania społeczności amazonek, jako bynajmniej nie idyllicznej i nieoświeconej. Cóż, mi ono odpowiada i uważam je za zdrową przeciwwagę do tego, co oferują nam inne popularne utwory.
Jeśli idzie o formę to Conan Korsarz nie odbiega od pozostałych wczesnych pozycji Piku. Czcionka jest czytelna, oprawy twarde, cała książka szyta. Ilustracja na okładce jest czarnobiała, podobnie jak rysunki wewnątrz. Ilustrują one tytuły kolejnych rozdziałów, ładnie dodając klimatu i pomagając odpocząć oczom po śledzeniu tekstu. W efekcie czyta się książkę łatwo, relaksacyjnie i przyjemnie. Dopiero w sumie po chyba piątym przeczytaniu natknąłem się na jedno powtórzenie wyrazy i kilka literówek. Wielkość sprawia, że wygodnie można nosić ją w bocznej kieszeni bojówek.
Podsumowując Conan Korsarz to dobra powieść, trzymająca się ducha gatunku. Jest trochę mniej mroczna niż niektóre oryginały Howarda, dodaje to jednak tylko całości dziejów Cymerianina kolorytu. Nie każda noc jest przecież bezksiężycowa.
Tym samym książka ta otrzymuje ode mnie solidne 7,5, za ilustracje podniesione do 8.
Teraz na tapetę leci Conan Zdobywca, czyli jedyna powieść w pełni autorstwa Howarda. Już nie mogę się doczekać :)
Ponownie, jeśli uważacie, że w recenzji pominąłem jakiś istotny element, piszcie, a postaram się poprawić.