» Blog » Tom 6 Czarnej Serii o Conanie z Cymerii: Conan Korsarz - recenzja
12-04-2012 18:46

Tom 6 Czarnej Serii o Conanie z Cymerii: Conan Korsarz - recenzja

W działach: Conan, książka, recenzja | Odsłony: 110

Tom 6 Czarnej Serii o Conanie z Cymerii: Conan Korsarz - recenzja

Oryginalny tytuł: Conan the Buccaneer

Autorzy: Lin Carter i L. Spraque de Camp

Rok pierwszego wydania: 1971

 

Conan Krosarz to pierwszy w czarnej serii tom kontynuatorów. Choć dla przejrzystości umieściłem go wśród dziesięcioksięgu, tworzącego szkielet dziejów postaci, to nie ma w nim ani litery autorstwa ojca postaci potężnego Cymeryjczyka, Roberta E. Howarda. Jednak Carter i de Camp, jak na wiernych znawców i kontynuatorów jego twórczości przystało czerpią pełnymi garściami z oryginałów. Stąd pojawiają się znane już postacie, lub takie, które dopiero „pojawią się” w nich.

 

Fabuła opowiada o intrygach dworskich w Zingarze, które przybierają nieoczekiwany, przygodowy obrót, gdy będąca ich celem księżniczka Chabela opuszcza stolicę pod wpływem przepowiedni. Conan w tym czasie jest jednym z królewskich korsarzy, dowodząc Łobuzem, którego zdobył w opowiadaniu „Szmaragdowa Toń”. Jest jednym z wielu podobnych mu morskich wilków, nie przejmujących się kto dzierży koronę tak długo jak wypłaca mu żołd.

W całą przygodę wciąga go kilka zbiegów okoliczności i nadinterpretacji. Prowadzą one do podróży na tajemniczą wyspę i w głąb czarnych królestw dalekiego południa. Odwiedzamy zapomniane ruiny, na wpół mityczne królestwo jak i jesteśmy świadkami magicznych pojedynków. To wszystko oczywiście przewija się na tle solidnej dawki pojedynków i walk.

 

Jedna z ilustracji. Autor Piotr Stanek 

Conan w tym tomie ma 35 lat i jest przedstawiany dość typowo. Jest potężnie zbudowanym olbrzymem, o kociej zwinności ruchów i grzywie czarnych włosów. Pada również stwierdzenie, że ma około dwóch metrów wzrostu (poprzez porównanie z inna osobą która miała prawie dwa metry, a był od niej jeszcze wyższy). Jest charyzmatycznym kapitanem, nieraz szorstkim i o ciężkim języku, ale dbającym o swoich ludzi. Kilka razy powściąga swoje wojownicze zapędy, czując właśnie ciężar odpowiedzialności za podwładnych. Drugim elementem powstrzymującym jego barbarzyński temperament jest doświadczenie dwóch dekad podróży i przygód.

 

Wartym zaznaczenia jest neutralne podejście autorów do kwestii rasizmu, która na początku lat siedemdziesiątych była jeszcze żywym zagadnieniem w USA (niespełna pięć lat wcześniej międzyrasowy pocałunek w oryginalnym Star Treku wywołał za oceanem oburzenie i dyskusję). Autorzy zajęli tutaj pozycję podobną do samego Howarda, ukazując że nikczemność tak samo jak szlachetność nie zwraca uwagi na kolor skóry.

Z kolei zacietrzewione feministki będą toczyć pianę, za sposób ukazania społeczności amazonek, jako bynajmniej nie idyllicznej i nieoświeconej. Cóż, mi ono odpowiada i uważam je za zdrową przeciwwagę do tego, co oferują nam inne popularne utwory.

 

Jeśli idzie o formę to Conan Korsarz nie odbiega od pozostałych wczesnych pozycji Piku. Czcionka jest czytelna, oprawy twarde, cała książka szyta. Ilustracja na okładce jest czarnobiała, podobnie jak rysunki wewnątrz. Ilustrują one tytuły kolejnych rozdziałów, ładnie dodając klimatu i pomagając odpocząć oczom po śledzeniu tekstu. W efekcie czyta się książkę łatwo, relaksacyjnie i przyjemnie. Dopiero w sumie po chyba piątym przeczytaniu natknąłem się na jedno powtórzenie wyrazy i kilka literówek. Wielkość sprawia, że wygodnie można nosić ją w bocznej kieszeni bojówek.

 

Podsumowując Conan Korsarz to dobra powieść, trzymająca się ducha gatunku. Jest trochę mniej mroczna niż niektóre oryginały Howarda, dodaje to jednak tylko całości dziejów Cymerianina kolorytu. Nie każda noc jest przecież bezksiężycowa.

Tym samym książka ta otrzymuje ode mnie solidne 7,5, za ilustracje podniesione do 8.

 

Teraz na tapetę leci Conan Zdobywca, czyli jedyna powieść w pełni autorstwa Howarda. Już nie mogę się doczekać :)

 

Ponownie, jeśli uważacie, że w recenzji pominąłem jakiś istotny element, piszcie, a postaram się poprawić.

Komentarze


38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No. Długo kazałeś czekać.
12-04-2012 19:07
Grom
   
Ocena:
0
Niestety, tak się zagalopowałem z czytaniem, że na tomie 10 przypomniałem sobie, że 6 jeszcze nie zreckowany i musiałem ruszyć raz jeszcze.

Mam nadzieję, że dalej pójdzie już lepiej :)
12-04-2012 19:33
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
fajna erpegówka z tarnowa nie pominie żadnego istotnego elementu za doładowanie
12-04-2012 19:36
   
Ocena:
0
Czekaj
Jak on ma się do Bukaniera.
12-04-2012 19:42
Grom
   
Ocena:
0
Tak, że jest to dokładnie TA SAMA książka, tylko z inną okładką, w innym przekładzie i bez obrazków. Nawet przedmowa jest dokładnie ta sama.

SD...ta tylda to faktycznie taka popularna, że dostaje polecki?
12-04-2012 19:52
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Ona ma swój charakterystyczny styl, który już przysporzył jej wiernych fanów.
12-04-2012 19:56
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To fakt. Przysporzył
12-04-2012 20:00
Grom
   
Ocena:
0
Ok, więc zabieram kursor z przyciska [del] zakładając, że jednak nie jest to mechanicznie klecony spam.
12-04-2012 20:00
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ta tylda jest nieco podobna do Khorsu z Conana Mściciela. Chytra, sprytna i dobra w tym co robi, a jej nieco dziwne zachowanie może był tłumaczone ciężkimi przeżyciami z przeszłości.
12-04-2012 20:15
   
Ocena:
0
Aha.
No, ale Thoth - Amano świetny.
12-04-2012 20:27
earl
   
Ocena:
0
W zasadzie odnosząc się do wypowiedzi Slanna nt. nazewnictwa to właściwy tytuł oryginału powinien brzmieć "Conan the Corsair", gdyż bukanierzy to byli zazwyczaj piraci żeglujący po Morzu Karaibskim, czasem pod jakąś banderą, czasem na własny rachunek. Conan żadną miarą więc bukanierem być nie może, lecz korsarzem bo: 1) żegluje po Oceanie Zachodnim a nie Karaibach, 2) działa na zlecenie króla i ma jego patent jako kapitan marynarki królewskiej. Dlatego tłumaczenie "Conan Korsarz" jest adekwatne do tego, kim był bohater w tej książce.
13-04-2012 09:33
   
Ocena:
0
Wiem.
Po prostu powieść wydano 2 razy i się dziwię.
Akurat pirackie przygody Conana były fajniejsze w wydaniu czerwonobractwowym
Imho ciekawsze były amazonki w Conanie i Amazonce. Tam był harcore.
13-04-2012 11:53
earl
   
Ocena:
0
Nieraz robi się takie numery, i nie tylko w książkach ale i w filmach. Jak w latach 80. puszczali film "The Running Man" ze Schwarzeneggerem to początkowo polski tytuł brzmiał "Uciekinier" a po kilku latach, jak zrobili drugie tłumaczenie, to już był "Ścigany".
13-04-2012 19:10

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.