» Blog » Tom 13 Czarnej Serii o Conanie z Cymerii: Conan Niezwyciężony- recenzja
13-05-2012 12:18

Tom 13 Czarnej Serii o Conanie z Cymerii: Conan Niezwyciężony- recenzja

W działach: Conan, książka, recenzja | Odsłony: 97

Tom 13 Czarnej Serii o Conanie z Cymerii: Conan Niezwyciężony- recenzja

Oryginalny tytuł: Conan the Invincible

Autor: Robert Jordan

Rok pierwszego wydania: 1982

 

Pod tym trochę odstraszającym tytułem ukrywa się zaskakująco dobra, średnio długa (235 stron) książka. Opowiada ona o czasach gdy nastoletni Conan parał się ciągle złodziejskim rzemiosłem w Zamorze. Ma niespełna 19 lat, nie jest już chłopcem, ani kompletnie nieobeznanym z cywilizacją dzikusem z Wieży Słonia.

 

Zapraszam

 

Fabuła koncentruje się wokół daru władcy Turanu dla króla Zingary. Z różnych powodów, różne jego elementy stają się obiektem zainteresowań dwóch magów; pułku wojska; Conana; ucieleśnienia ideału wojujących feministek i jej bandy złodziei karawan; a pośrednio ludzi-jaszczurów i zdziczałych górali. Choć stanowi to punkt wyjścia, dość szybko wyplątują się z tego wątki poboczne, zarówno króciutkie jak i ciągnące się przez prawie całą książkę.

Jordan prowadzi je solidnie. Zaserwowane przez niego zwroty akcji potrafią zaskoczyć. Uniknął też większych nielogiczności oraz sztucznego przyśpieszania akcji. Wszystko natomiast pięknie splata się pod koniec książki.

 

Młody Conan w jego wykonaniu jest dość wiarygodny i wierny oryginałowi. Do działania motywują go pieniądze i złożona obietnica (którymi swoją drogą rzuca z iście młodzieńczym brakiem przewidywania). Jest arogancki, dziki i zabawny. Mając pieniądze szasta nimi jak siewca ziarnem, folgując przyjemnościom. A potem znów żyje na miedziakach. Nie ma jednak problemu aby oddać komuś własne pieniądze, jeśli uznaje, że mu się należą. Krótko - ma iście pański gest.

Jednocześnie żadna miarą nie jest postacią posągową. Zdarza się mu być zakłopotanym gdy pytają go o jego młody wiek, zachowywać głupio, czy z młodzieńczym uporem. Wbrew tytułowi nie jest też wcale „niepokonany” i dzięki ci Kromie za to.

 

Pozostałych bohaterów autor kreśli równie ciekawie. Dostajemy więc wspomniane już, zdeczka chore psychicznie ucieleśnienie femistycznych ideałów, władające oddziałem rabusiów; jej zastępcę rozdartego miedzy posłuszeństwem a troska o nią; chciwego rabusia goniącego za złotem; czy wywodzącego się z plebsu oficera próbującemu robić karierę w krainie mimo braku rodzinnej protekcji.

O chorobliwie ambitnych i żadnych władzy magach, albo na wpół znudzonym bogu demonów (tytuł co prawda pretensjonalny, ale jest chyba tylko tytułem za którym ukrywa się ot tam jakiś wypierdek z wylinki Seta), można powiedzieć, że o ile nie są szczególnie oryginalni, to przynajmniej solidnie opisani.

 

Skoro o opisach mowa, to warsztatowo Jordan zrobił kawał dobrej roboty. Nie jest to co prawda majstersztyk, ale czyta się go szybko i sprawnie. Bez zgrzytania zębów. Dialogi napisał żywo i logicznie, bez żadnych przerysowań. Fabułę prowadzi dobrze i potrafił momentami wywołać we mnie emocje. A epilog jest moim zdaniem absolutną rewelacją. Pokazuje iście poetycką sprawiedliwość, oraz że zemsty Conana nie zawsze muszą być śmiertelne czy krwawe. No i „słowo się rzekło, chciałbym, ale nie mogę”. Po prostu uśmiech od ucha do ucha.

Opisy są rzeczowe i dokładne, ale nie rozwleczone. Walkę można sobie dokładnie wyobrazić na bazie jego tekstu. Z magią radzi sobie trochę gorzej, ale od biedy to też obleci.

Ciekawostką jest opis pojedynku siłowego między Conanem, zastępcą dowódczyni rozbójników i głównym człeko-jaszczurem. Takie swoiste połączenie znanych z zawodów Siłaczy „kul” ze „spacerem z herbem/drwala”. Pozwala nam wysnuć wniosek na temat siły Cymerianina w tej książce. I dobrze współgra z tym późniejszy element zrywania kajdan.

 

Na minus natomiast zaliczę mu oparcie się na innej chronologii niż ta stosowana przez Cartera i de Campa. W efekcie fabularnie zgrzyta to w kontekście reszty cyklu. Nie uwzględnię jednak tego minusa w ogólnej ocenię, bowiem niektórzy wolą te inne chronologię, oraz nie ma on wpływu na jakość samej książki, jako takiej.

 

Jeśli idzie o formę, to standard Ambera, czyli współcześnie bardzo wysoka pólka - twarda oprawa, szyte strony. Wielkość pasuje do bocznej kieszeni większości bojówek. Okładkę zdobi kolorowa ilustracja za którą ponownie odpowiada Ken Kelly. I ponownie ma ona niewiele wspólnego z tym co jest na kartach powieści. Czarnowłosa dziewoja, może co prawda zostać uznana za Velitę - tancerkę, którą Conan obiecał uwolnić, ale facet obok to zdecydowanie nie Conan. Ten w książce nigdy nie nosi hełmu ani napierśnika. Ba, nawet niedźwiedziej peleryny (w końcu Zamora to gorący kraj). W najgorszym razie mógłby to być jeden z kapitanów gwardii pałacowej, który do tej tancerki faktycznie zawitał. Choć peleryna i...łabędź, czy cokolwiek to jest na jego hełmie, ni jak nie pasuje.

 

Słowem zakończenia, Conan Niezwyciężony to naprawdę dobra książka. Wartka, pełna akcji, która czasem robi mniej lub bardziej spodziewane zwroty, z barwnymi postaciami które da się polubić. Zdecydowanie warta polecenia

 

Moja ocena to 8,5/10.

 

Teraz przede mną tom 14 „Conan Wyzwoliciel” duetu Carter i De Camp.

 

Ponownie, jeśli uważacie, że w recenzji pominąłem jakiś istotny element, piszcie, a postaram się poprawić.

Komentarze


   
Ocena:
0
Domyślam się, że rabuśka to ta ruda, która pojawia się w Conanie Obrońcy?
13-05-2012 12:36
Grom
   
Ocena:
0
Nie mam tego tomu, więc niestety, nie jestem w stanie Ci odpowiedzieć
13-05-2012 14:00
earl
   
Ocena:
0
W zasadzie to powyżej 10 tomu nie czytałem Conana, stąd z przyjemnością zapoznaję się z jego omówieniami.
13-05-2012 14:11
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Fajna recenzja! Czekam na więcej.
13-05-2012 15:06
Grom
   
Ocena:
0
@earl cieszy mnie to, właśnie między innymi dlatego chciałem zrobić ten cykl :)
Tyldo, również dziękuje za dobre słowo
13-05-2012 16:56
Tyldodymomen
   
Ocena:
0
Ile tomów tego drizzta dla oldbojów wyszło?
13-05-2012 19:23
   
Ocena:
+1
Siedemdziesiąt coś.
13-05-2012 20:14
Grom
   
Ocena:
+3
@Tyldodymomen 72 w czarnej serii, ale przynajmniej jeden na pewno się powtórzył, oraz jeden tom analiz.
Natomiast co do określenia tego mianem Drizzta, smarkaczu (skoro to dla oldboyów a to lubię, to widać muszę być już sędziwy, natomiast skoro z taką pogardą się odnosisz to widać nie lubisz, a wiec masz ciągle mleko pod nosem), to no cóż...najsłabsze tomy Conana są mniej więcej na poziomie najlepszych tomów Drizzta :)
13-05-2012 20:19
Tyldodymomen
   
Ocena:
0
Troll level up.Achievment unlocked.
13-05-2012 20:51
Grom
   
Ocena:
+1
Gratuluje :)
13-05-2012 21:01
Behir
   
Ocena:
0
Teraz się zastanawiam jak to jest przeczytać książkę Jordana, która ma mniej niż 700 stron :D. Gdzieś tam na mojej czytelniczej liście są jego książki o Conanie (czy to te wydane przez TOR Fantasy, czy dwa tomy kompilacji), ale najpierw czeka mnie zbiór opowiadań :).

Swoją drogą, problemy z magią mogą być efektem tłumaczenia. Po przeczytaniu czterech tomów The Wheel of Time wydaje mi się, że Jordan ogólnie nie ma problemów z opisywaniem w łatwy do wizualizacji sposób efektów magicznych.
13-05-2012 23:55
Bleddyn
   
Ocena:
+1
@slann
To ten sam rudzielec.

@Grom

Skąd ta Zingara ci się wzięła na końcu?:)
14-05-2012 00:10
Grom
   
Ocena:
0
@Bleddyn poprawione, dzięki za zwrócenie uwagi:)
14-05-2012 06:11
earl
   
Ocena:
0
Jeśli idzie o standardy Ambera, to teraz nadal utrzymuje on wysoki poziom okładek pod względem graficznym, nawet jeśli są one miękkie.
15-05-2012 07:23
Grom
   
Ocena:
0
A jak z jakością łączenia? Kleją już, czy nadal mają szyte książki?
15-05-2012 13:12

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.