14-08-2006 23:03
To była prawie tak, jak w filmie
W działach: Ot ja | Odsłony: 3
Kojarzycie taki motyw z filmowych komedii romantycznych, gdy On (najprawdopodobniej Hugh Grant) straciwszy Ją (tutaj dość szerokie pole manewru) spotyka się z kilkoma kobietami. Kilku sekundowe migawki, prezentujące jak każda z nowych, potencjalnych partnerek wypada blado na tle Jej.
Niby życie to nie film, a mi taka sytuacja zdarzyła się naprawdę. Teraz, po tych kilku ostatnich spotkaniach w taki właśnie sposób widzę tamte 'znajome'. Beznadziejne uczucie, gdy zdajesz sobie sprawę, że różni je od pierwowzoru co najmniej różnica klasy. A w tle leci Happysad – 'Wszystko jedno'.
Ten akapit powinien zawierać błyskotliwą puentę, ale nie będzie. W ogóle to nie akapit, a tylko dwa zdania.
Niby życie to nie film, a mi taka sytuacja zdarzyła się naprawdę. Teraz, po tych kilku ostatnich spotkaniach w taki właśnie sposób widzę tamte 'znajome'. Beznadziejne uczucie, gdy zdajesz sobie sprawę, że różni je od pierwowzoru co najmniej różnica klasy. A w tle leci Happysad – 'Wszystko jedno'.
Ten akapit powinien zawierać błyskotliwą puentę, ale nie będzie. W ogóle to nie akapit, a tylko dwa zdania.