» Recenzje » Thorgal #33: Statek miecz

Thorgal #33: Statek miecz


wersja do druku

Kolejna włóczęga Syna Gwiazd pośród lodów północy

Redakcja: KubaJankowski

Thorgal #33: Statek miecz
W najnowszym tomie, nasz dzielny wiking o szlachetnym sercu, potomek Ludu z Gwiazd, kontynuuje poszukiwania swego syna Aniela, którego uprowadzili Czerwoni Magowie. W poprzednim albumie, zatytułowanym Bitwa o Asgard, Thorgal dotarł do jednego z miasteczek będących punktem przeładunkowym szlaku kupieckiego łączącego północ z Bliskim Wschodem. Tam poznał najemnika imieniem Pietrow i po małej przygodzie obaj mężowie zaciągnęli się jako ochroniarze na Statku Mieczu, który przemierzał skute lodem rzeki północy. Tytułowy okręt wyrusza w swą dalszą podróż, której trasa najeżona jest rabusiami, bestiami oraz wielkimi kupieckimi miastami. Jak się szybko okaże, Thorgal ponownie wykaże się swym kunsztem perfekcyjnego łucznika, a po drodze spotka osobę, o której większość czytelników już być może zapomniała. Oczywiście doprowadzi to do kolejnego konfliktu. Jednak zmyślny i, jak się okazuje, wierny Pietrow wpadnie na niebanalny pomysł rozstrzygnięcia sporu a tym samym uratowania skóry naszemu herosowi. Tymczasem Jolan, który wraz z swymi przyjaciółmi nadal jest na służbie u Manthora, pozna w końcu swoje wyjątkowe przeznaczenie.

Tak w przysłowiowym skrócie można opisać pierwszych kilka stronic albumu, który mimo kilku miejsc, w których fabuła kuleje, prezentuje się nie najgorzej, a już na pewno dużo lepiej niż poprzedni tom serii. Dzieje się tak chyba przede wszystkim dlatego, że główną postacią tego zeszytu na powrót jest Thorgal, a nie jego syn Jolan, którego przygody jak dotąd mocno rozczarowywały. Co prawda w tym numerze syn Dziecka z Gwiazd występuje raptem na pięciu stronach, ale dowiadujemy się całkiem dużo, i to niemal na samym starcie, o tym co szykują dla niego autorzy serii. Ich pomysł na niezwykłe przeznaczenie Jolana może budzić mieszane odczucia. Z jednej strony daje spore pole do popisu dla Sente, odpowiadającego za scenariusz, z drugiej zaś zbyt mocno trąci rutyną. W zasadzie z góry wiadomo, że jeśli scenarzysta zrobi choć jeden błąd, to dalsze przygody Jolana zamienią się w nudną, wtórną hollywoodzką sztampę. Smaczkiem natomiast jest pewien drobiazg, który wielce ucieszy czytelników. Otóż w końcu zdradzono czytelnikom, co Jolan powiedział dziwnemu stworowi Manthora, kiedy miał przejść pierwszą ze swoich prób w końcówce albumu Ofiara. Zapewne wielu fanów serii na to czekało.

Co do wątku głównego fabuły, to na nowo da się odczuć powrót starego dobrego Thorgala. Kilka pierwszych stronic zeszytu pokazuje nam wydarzenia, które będą rzutowały na dalsze losy bohaterów w tej przygodzie. Nie są bardzo wymyślne, ale mimo to ciekawe. Sam Thorgal ponownie wplątuje się w kolejną aferę, wychodząc z niej zwycięsko, jednak znów bardziej polega na swym sprycie, niż opatrzności Bogów. Niektórzy mogliby tej postaci zarzucić zbytnie powielanie już oczytanych schematów, no ale tak to już jest z Synem Gwiazd – szlachetnym, mężnym, silnym i niezwykle upartym w dążeniu do celu.

Co do wątku Czerwonych Magów to w tym albumie nie został on rozwinięty ani trochę, jednak ostatnia strona zeszytu zapowiada, że usłyszymy o nich bardzo sporo w najbliższych albumach. Na pewno pojawi się też nowa, bardzo ważna dla toku fabuły postać, jednak kim ona będzie i jak długo zagości w serii ciężko na razie wyrokować. Statek miecz to udany album, który opowiada zamkniętą historię, odpowiada na kilka pytań z poprzednich zeszytów oraz jest wstępem do nowej mrocznej przygody Thorgala. Wypadł o wiele lepiej niż poprzedni tom i przywraca wiarę w Sente oraz Rosińskiego, więc z wielką nadzieją należy wypatrywać kolejnego zeszytu. Dla fanów serii pozycja obowiązkowa, dla tych, którzy się jeszcze przygodami szlachetnego wikinga nie zaznajomili, może to być ciekawy początek na poznanie nowej serii.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


7.5
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 7 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Thorgal #33: Statek miecz
Scenariusz: Yves Sente
Rysunki: Grzegorz Rosiński
Wydawca: Egmont
Data wydania: listopad 2011
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Liczba stron: 48
Format: A4
Oprawa: miękka, kolorowa
Papier: offsetowy
Druk: kolorowy
Cena: 22,99 zł
Wydawca oryginału: Lombard



Czytaj również

Thorgal. Młodzieńcze lata #5: Slivia
Początków ciąg dalszy
- recenzja
Thorgal. Louve #7: Nidhogg
Co dwie głowy, to nie jedna
- recenzja
Thorgal #35: Szkarłatny ogień
Siła legendy
- recenzja
Komiksowy Listopad 2016
Przegląd najciekawszych zapowiedzi
Królowa czarnych elfów
Quo vadis, Louve?
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.