» Recenzje » Thor - Wolfgang Hohlbein

Thor - Wolfgang Hohlbein


wersja do druku

Co za dużo, to niezdrowo

Redakcja: lemon

Thor - Wolfgang Hohlbein
Conanowi znudziła się Cymeria, więc wziął do poczytania Amerykańskich bogów Gaimana i ruszył na daleką północ^, by w nordyckich mrozach Asgardu zakrzyknąć "Sława!".^ Absurd? Oczywiście, jednak tak właśnie wygląda (w wielkim skrócie i z małym przymrużeniem oka) Thor Wolfganga Hohlbeina, na okładce określonego mianem "Króla fantasy".

Ponad ośmiusetstronicowa cegła napisana przez jednego z najpoczytniejszych niemieckich autorów stanowi kolejną próbę wyciśnięcia czegoś z dość zużytej już formuły sword and sorcery oraz mocno eksploatowanej fantastycznie, szczególnie w ostatnich latach, mitologii skandynawskiej. Próbę udaną, choć niestety nie powalającą.

Hohlbein oddał w ręce czytelnika powieść o losach zagubionego mięśniaka z amnezją, silnego niczym bóg, mężnego niczym bóg, właściwie nieśmiertelnego niczym bóg i niemal przez wszystkich za boga (błyskawic – Thora) uznawanego. Sam zainteresowany jest jednak innego zdania, a jego rozterki emocjonalne i religijne z tym związane czytelnik będzie musiał znosić przez całą książkę. I choć na początku owa różnica zdań stanowi ciekawy zabieg wprowadzający trochę niepewności co do pochodzenia bohatera, to z czasem te egzystencjalne jęki, absolutnie nie pasujące do wizerunku prawdziwego, twardego wikinga, zaczynają irytować. Może to dziwić – przecież wewnętrzna walka jest jedną z charakterystycznych cech sword and sorcery, wręcz współdefiniującą podgatunek. Thor stanowi jednak dowód, że wyczucie odpowiednich proporcji, szczególnie przy tak obszernym tekście, jest kwestią niezwykle istotną i w znacznym stopniu decydującą o sukcesie bądź porażce książki.

Podobnie rzecz się ma z atmosferą. Stopniowa dekonstrukcja sielankowego schematu heroic^/sword and sorcery i przejście w stronę niestałego, pełnego niedopowiedzeń klimatu dark fantasy początkowo bardzo cieszy. Niestety – tutaj również długość powieści (a to przecież dopiero pierwsza część!) zaszkodziła. Ciągłe wpędzanie w niepewność, brak odpowiedzi i jakichkolwiek punktów zaczepienia w końcu męczy i zaczyna odrzucać od lektury.

Oprócz absolutnej i niezbyt wiarygodnej psychicznej niemęskości bohatera (można wręcz odnieść wrażenie, iż jest on bezwolnym pionkiem kolejno przekazywanym sobie przez różne silne charaktery) oraz zdecydowanego przesycenia tajemnicą, do wad książki można jeszcze zaliczyć niezbyt zaskakujące przy takiej objętości dłużyzny. W książce ich nie brakuje i co jakiś czas można odnieść wrażenie, jakby niektóre etapy przygody były stworzone na siłę, byle tylko zapełnić kilkadziesiąt stron pomiędzy zaplanowanymi punktami zapalnymi akcji.

Thor nie jest jednak książką złą: autorowi z pewnością nie można odmówić dobrego warsztatu i powieść, mimo swoich wad, wciąga. Ponadto smaku dodają jej zwroty fabularne, szkoda jednak, że są one tak nieliczne. Zaletą jest także eleganckie wykorzystanie skandynawskiej mitologii i spójne wpisanie jej w świat przedstawiony – ułatwia to czytelnikowi wejście w rzeczywistość bohaterów i ocenę ich decyzji przez pryzmat wiedzy o tamtych czasach i ludziach.

Pierwszy tom Sagi Asgard to dobre, ale niczym nie zaskakujące czytadło, idealne na wyjazd czy kilka dłuższych wieczorów. Gdyby tylko tytułowy bohater trochę bardziej przypominał twardzieli takich jak Bakly Žambocha czy Mordimer Madderdin Piekary, zaś autor postanowił trochę mocniej umotywować działania pierwszoplanowych postaci, Thor mógłby stać się dużo lepszą książką. Szkoda też, że dość ciekawa (bo stanowiąca pewne novum w fantastycznym światku) współpraca pisarza z heavy metalową grupą Manowar, w wyniku której powstał inspirowany książką mini album Thunder in the sky, nie jest czytelnikowi właściwie w ogóle przedstawiona, jedynie w podziękowaniach pośrednio pada nazwa zespołu, bez żadnych szczegółów dotyczących projektu.

Przypisy:

1. Zgodnie z geografią stworzoną przez Roberta E. Howarda oraz jego epigonów, daleko na północ od górzystej Cymerii leżały Asgard i Vanaheim, krainy istniejące również w nordyckiej mitologii. Wróć do tekstu

2. "Sława!" jest uznawana za dawny okrzyk Słowian i wikingów będący jednocześnie powitaniem, pożegnaniem, wyrażeniem szacunku oraz toastem. Brakuje jednak historycznych źródeł dobrze dokumentujących tę odtwórczo-historyczną tradycję.
Wróć do tekstu

3. W Thorze stylistyka heroic fantasy jest w pewien sposób wypaczona – główny bohater nie jest jednoznacznie pozytywnym bohaterem, typowym dla tego podgatunku. Podobnie też rzecz się ma z całą akcją wokół protagonisty, która niejednokrotnie umyka prostej czarno-białej klasyfikacji.Wróć do tekstu
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
7.83
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 1

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Thor (Der Dämonengott)
Autor: Wolfgang Hohlbein
Tłumaczenie: Miłosz Urban
Wydawca: TELBIT
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 20 czerwca 2011
Liczba stron: 832
Format: 144 x 208 mm
ISBN-13: 978-83-62252-35-0
Cena: 49,90 zł



Czytaj również

Thor: Miłość i grom
Ilu Thorów potrzeba, by uratować świat?
- recenzja
Thor #01: Thor odrodzony
Thor wraca do gry
- recenzja
Thor #1: Gromowładna
Historia kołem się toczy
- recenzja
Thor: Ragnarok
Jesteś bogiem piorunów czy bogiem młotków?
- recenzja
Thor Gromowładny: Bogobójca, tom 1
Przeszły, przyszły, teraźniejszy Thor
- recenzja

Komentarze


Bleddyn
   
Ocena:
0
Jeśli stawiasz znak równości między heroic fantasy i sword & sorcery... Bohater s&s nie jest jednoznacznie pozytywny, bo to złodziej, rozbójnik, zabójca...
07-10-2011 21:54
Grom
   
Ocena:
0
Hmm...mnie zaś ciekawi, mógłbyś napisać coś więcej o tych wątkach Słowiańskich? Odniosłem bowiem wrażenie, że jakieś są.
07-10-2011 22:40
   
Ocena:
0
Dlaczego mam wrażenie, że połowa recenzentów czytała tylko wiedźmina a resztę zna z słyszenia (No bo Conan to o takim mięśniaku, a reszta fantasy to coś o elfach i smokach)
08-10-2011 11:12
Moteuchi
   
Ocena:
0
Bleddyn: nie stawiam, a wręcz mocno akcentuję mocne wypaczenie stylistyki heroic w przypisie do jedynego użycia tego terminu. Dlatego też w tekście wielokrotnie użyte zostaje właśnie określenie s&s.
08-10-2011 11:29
earl
   
Ocena:
0
A czy ta książka ma coś wspólnego z filmem pod tym samym tytułem?
08-10-2011 11:59
Moteuchi
   
Ocena:
0
Grom: Raczej nie - zdecydowanie dominuje tu kultura wikingów, jako naturalne rozwinięcie świata związanego skandynawską mitologią.

Slann: Co "Wiedźmin" ma wspólnego z tym tekstem?

Earl: Wykorzystanie mitologii i w pewnym (małym) stopniu koncepcję bohatera. Poza tym jednak niewiele, akcja książki toczy się w świecie fantastycznej ery wikingów, zaś filmu współcześnie. Także inna jest sama oś fabularna, bowiem filmowy bohater wie kim jest.
08-10-2011 12:48
earl
   
Ocena:
0
A jak byś ocenił akcję? Wydarzenia zmieniają się błyskawicznie czy też przeważają opisy - świata zewnętrznego, wewnętrznych przemyśleń bohatera itd, powodując rozwlekanie fabuły?
08-10-2011 17:19
Moteuchi
   
Ocena:
0
Cytując recenzję: "do wad książki można jeszcze zaliczyć niezbyt zaskakujące przy takiej objętości dłużyzny. W książce ich nie brakuje i co jakiś czas można odnieść wrażenie, jakby niektóre etapy przygody były stworzone na siłę, byle tylko zapełnić kilkadziesiąt stron pomiędzy zaplanowanymi punktami zapalnymi akcji."

Dłużyzny zazwyczaj przejawiają się egzystencjalną egzaltacją i moralnymi rozterkami bohatera.
08-10-2011 18:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.