The Clone Wars #09. Cloak of Darkness

Ignore your instincts at your peril

Autor: Grzesiek 'SethBahl' Adach

The Clone Wars #09. Cloak of Darkness
Nute Gunray aresztowany. Spod dymiącej góry szczątków droidów, pozostałej po wizycie Jar Jara Binksa na Rodii, Neimoidianin został przetransportowany na okręt Republiki, który z kolei ma zaparkować przed sądem, gdzie ma zdecydować się przyszłość przywódcy Federacji Handlowej. Oczywiście taki rozwój wypadków nijak zadowala Separatystów... Dość szybko okazało się po cóż twórcom The Clone Wars było oddanie Nute Gunraya w łapska Jedi i żądnych zemsty klonów. Do tej pory w serialu widzieliśmy serię doprawdy spektakularnych porażek zauszników hrabiego Dooku i każdy uważny widz jedynie czekał aż rezerwy cierpliwości Sitha się wyczerpią. Pierwsza na celowniku znalazła się Asajj Ventress. Ku mojemu niekrytemu rozczarowaniu ludzie George'a Lucasa postanowili zaingerować w image bohaterki, która teraz już chyba po wsze czasy (a przynajmniej póki TCW na antenie) paradować będzie we... wdzianku, w które na nią założono (a idea za nim wciąż mi umyka – ni to strój kąpielowy, ni dres, ni piżama). Sprawa jest niebagatelna, gdyż mroczna anty-kobieca aparycja tej postaci rodem z komiksów to jedyne, co Ventress miała do zaoferowania fanom. Strach się bać co nastąpi teraz, gdy odarto ją z charakterystycznego wizerunku i powagi, wciskając w karykaturalny kostium. Pewnie będzie biegać to tu, to tam, psując estetykę pomieszczeń, zanosząc się demonicznym teatralnym śmiechem i sypiąc ciekawymi epitetami pod adresem Ahsoki Tano – czyli mniej więcej to, co czyni przez cały Cloak of Darkness. Ciężka współpraca młodej podopiecznej Anakina Skywalkera z mistrzynią Luminarą Unduli (niezbyt akceptującą pyskatość i nieco przerośnięte ego padawanki), to drugi z głównych motywów odcinka. Ahsoka, pewnie w związku z brakiem Skywalkera na planie, jest nieco bardziej irytująca niż zwykle, jednak ogólnie sprawia wrażenie dobrego katalizatora dla kolejnych nieszczęść na pokładzie statku przewożącego cennego więźnia. Gdzie Ahsoka, tam i akcja, jako że młoda Trogutanka ochoczo sięga po miecz. Nie inaczej jest i tym razem – w Cloak of Darkness widzowie raczeni są zestawem całkiem efektownych pojedynków i strzelanin. Nad całym incydentem na krążowniku unosi się mgiełka ironii i czarnego humoru, który spaja fabułę w zgraną całość. I robiłyby to całkiem nieźle, gdyby nie sabotaż twórców na własnym projekcie, w którym nie brak doprawdy idiotycznych kwiatków. Mistrzyni Unduli, której oku przeszkadza kontakt parą wodną pod ciśnieniem, nic sobie nie robi z tego, iż na nogę upadła jej tonowa stalowa rura; podobnie panna Tano nie odczuła skutków kontaktu z miną w chwili jej wybuchu – i tak dalej, i tak dalej... Mimo wszystko dziewiątą odsłonę The Clone Wars ogląda się nieźle. Sporo dynamizmu i zwrotów w przebiegu akcji robią swoje. Dobrze też, że wreszcie ktoś zauważył, iż "umowny" progres Separatystów może widzów znużyć, a i przecież nieco problemów nie powinno głównym bohaterom zaszkodzić, prawda? No bo przecież nikt nie uśmierci Ahsoki Tano, czy Jar Jara Binksa... Ciekawostki: Linki: