» Blog » Targi Książki po raz drugi.
02-11-2015 14:58

Targi Książki po raz drugi.

W działach: literatura | Odsłony: 190

W tym roku drugi raz wybrałem się ze swoimi tytułami na Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie. Razem z Moniką Siudą (autorką kryminałów), Krzysztofem Klimalą (debiutantem także piszącym fantastykę), Kornelem Strzyżyńskim (poetą) podzieliliśmy się kosztami stoiska i sprzedawaliśmy swoje pozycje. Bo można poprzestać na narzekaniu na swojego wydawcę, że nie udziela nam wystarczającego wsparcia marketingowego, ale można też wziąć sprawy w swoje ręce.

Najkrócej będzie napisać, że względem poprzedniego roku stoisko było tańsze, a książek sprzedałem więcej. Łącznie zeszło mi 84 egzemplarzy. Absolutnie nie spodziewałem się tak dobrego wyniku i po raz pierwszy w swojej karierze zabrałem za mało książek – najpierw skończyli mi się Najemnicy I (36 sztuk + 2 rozdane), w niedzielę sprzedałem ostatnią sztukę Kopuły (21 sztuk + 1 rozdana) i przez dwie końcowe godziny targów, zaczepiałem ludzi, pytając, czy lubią w literaturze zakręcone klimaty i jeśli odpowiadali "tak", proponowałem im Ty (z całkiem niezłym skutkiem). Jak widać, na szczęście, kiedy zabrakło mi jednego tytułu, to po prostu koncentrowałem się następnym. Wynik sprzedaży zaskoczył mnie tym bardziej, że miałem spore obawy powodowane, książką Krzyśka Klimali. Krótko mówiąc, bałem się trochę, że obaj sprzedając fantasy, będziemy ze sobą mimowolnie konkurować. Obawy okazały się nieuzasadnione. Nie dość, że sobie z Krzyśkiem nie przeszkadzaliśmy, to jeszcze wzajemnie się wspieraliśmy – odsyłaliśmy do siebie nawzajem każdego zainteresowanego, informując, że jeśli zdecyduje się zakupić więcej niż jedną książkę, obaj obniżymy ceny. Takich "dwupaków" złożonych z książki mojej i Krzyśka sprzedaliśmy bardzo dużo. Fakt, że być może sam sprzedałbym więcej "dwupaków" w postaci Najemników cz. I i II, ale na wszystko należy spojrzeć z szerszej perspektywy – bez mojego kolegi, koszty stoiska byłyby znacznie wyższe. On z kolei puścił ponad siedemdziesiąt książek, co uważam, było dla niego niezwykle mocnym początkiem pisarskiej kariery (Studnia Przepaści jego autorstwa ukazała się niecałe trzy miesiące temu). Obaj jednak zostaliśmy daleko w tyle za Moniką, którą sprzedała grubo ponad sto swoich książek! Niestety gorszy bilans miał nasz kolega Kornel – chętnych na poezję nie było zbyt wielu. Myślę, że zaważył też fakt, że autor wierszy pojawił się osobiście dopiero w niedzielę. Przy tego typu wyjeździe niezwykle istotne jest, żeby twórca osobiście przekonywał potencjalnych zainteresowanych do swoich tekstów. Książki nie sprzedadzą się same, leżąc na ladzie.

Tak dobra sprzedaż była możliwa dzięki masie ludzi, którzy przyszli na Targi z zamiarem zakupienia książek. Podobno co roku na Krakowskich Targach jest coraz więcej odwiedzających i rzeczywiście w tym roku byli oni zdecydowanie liczniejsi, niż w zeszłym. Nie wiem, czy jest to spowodowane kampanią na rzecz czytania, czy innymi względami, tak czy inaczej, po targach trudno mi uwierzyć, że Polacy nie czytają lub czytają mało. Większość zaczepionych przez nas osób bardzo pozytywnie reagowała też na informację, że na naszym stoisku, to sami autorzy opowiadają i zachęcają do zakupu swoich tytułów. A w razie decyzji o zakupie do książki dołączana jest dedykacja, co stanowiło atrakcyjną pamiątkę z Targów. Na tle stoisk obsadzonych przez wydawnictwa, byliśmy pozytywnie wyróżniającą się i aktywną lokacją.

Targi Książki to również okazja do nawiązania nowych kontaktów. Większość z nich pewnie nigdy nie zaowocuje, ale część może się okazać niezwykle przydatna. Na przykład w zeszłym roku otrzymałem dane drukarni (szczecińskiej, tak na marginesie), w której drukowałem Najemników II. Z oferty i efektów drukarni jestem bardzo zadowolony. Kontakty, obok sprzedaży, to druga bardzo ważna korzyść płynąca z tego typu imprez. W mojej teczce leży w tej chwili cała masa wizytówek, których jeszcze nie posortowałem. Są wśród nich dane przedstawicieli drukarni, osób robiących redakcję, korektę i skład książki, dystrybutorów, tłumaczy, firm robiących audiobooki i pewnie wielu innych. 90% z nich zapewne wyląduje w koszu, ale jest jeszcze pozostałe 10%.

Na koniec niniejszego tekstu nie mogę też nie wspomnieć o postaci, która już chyba nieodmiennie będzie mi się kojarzyć z Targami Książki w Krakowie. Chodzi o Kaizera Kazimira, cesarza berlińskich kloszardów, z którym miałem zaszczyt odbyć inspirującą rozmowę w zeszłym roku. Tym razem nie zdążyliśmy niestety porozmawiać, ale do dzisiaj pozostaną mi w pamięci jego słowa sprzed roku (które niech będą pointą kończącą niniejszy tekst): "to nie jest wina czytelnika, że nie czyta naszych książek, to wina nas autorów, że do czytelnika nie dotarliśmy."

1
Notka polecana przez: Clod
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Exar
   
Ocena:
0

Fajny artykulik. Szczególnie zgadzam się z ostatnim zdaniem - nie obraź się, ale pierwszy raz o Tobie usłyszałem czytając tę notkę :).

03-11-2015 09:38
Paweł Jakubowski
   
Ocena:
0

@ Exar, absolutnie nie widzę powodu, dla którego miałbym się obrazić. Nie jestem rozpoznawalnym pisarzem, ale pracuję nad tym.

03-11-2015 14:34

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.