» Recenzje » Taniec ze smokami, część 1 - George R.R. Martin

Taniec ze smokami, część 1 - George R.R. Martin


wersja do druku

Wstęp do kontynuacji rozwinięcia

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Taniec ze smokami, część 1 - George R.R. Martin
Na początek zagadka: jaki tytuł nosiła najbardziej oczekiwana powieść fantasy ostatniej dekady? Mowa oczywiście o Tańcu ze smokami, piątej odsłonie Pieśni Lodu i Ognia George'a R.R. Martina. Fani cyklu wyczekiwali tej książki z utęsknieniem od 2000 roku, kiedy ukazała się Nawałnica mieczy. Ze względu na ilość materiału napisanego przez autora Taniec… został podzielony na dwie książki. Tak oto powstała Uczta dla wron, rocznik 2005. Druga część, przedstawiająca dalsze losy Tyriona, Daenerys i Jona Snowa, miała pojawić się na księgarskich półkach rok później, ale jak się te zamierzenia skończyły, wie każdy zainteresowany. Tak czy siak, czytelnicy anglojęzyczni w lipcu wreszcie zyskali sposobność powrotu do Westeros, podczas gdy polscy fani serii muszą poczekać jeszcze troszkę na pełne wydanie powieści. Póki co, z racji sporej liczby stron oryginału, do dyspozycji otrzymujemy jedynie tom pierwszy.

Fabuła koncentruje się na postaciach pominiętych w Uczcie… i rozgrywa się w tym samym przedziale czasowym. Jon Snow, nowo mianowany 998 Lord Dowódca Nocnej Straży, odkrywa, co oznacza prawdziwa odpowiedzialność, gdy próbuje zapewnić bezpieczeństwo niedawno pokonanym Dzikim, załagodzić niesnaski wśród czarnych braci i zapewnić wsparcie Stannisowi, a to wszystko bez bezpośredniego udziału w polityce królestwa. Daenerys też zdobywa doświadczenie w rządzeniu, zmagając się z ryzykiem buntu w podbitym przez siebie Meeren i zbliżającą się nieuchronnie wojną z handlarzami niewolników. Tyrion, który po zamordowaniu ojca uciekł z kraju, ma zamiar zaoferować swe usługi Matce Smoków. Czeka go jednak długa podróż, jaką odbywa w niecodziennym towarzystwie, mającym własne plany odnośnie do Dany.

Poza "wielką trójką" mamy również okazję dowiedzieć się, jaką misję wykonuje Davos i gdzie leży lojalność lorda Manderly'ego, jakie plany dla swego syna ma Doran Martell, kim jest Trójoka Wrona, ku której zmierza Bran, a także poznać Fetora, doprowadzonego na skraj obłędu przez budzącego grozę Ramsaya Boltona. Wątków wiele a postaci jeszcze więcej, można by więc pomyśleć, że akcja pędzi na łeb na szyję. Błąd! Podobnie jak w Uczcie… na palcach jednej dłoni można policzyć bohaterów, którzy naprawdę działają, zamiast snuć się po kątach, rozmyślać o swej niedoli lub wędrować. Główną podróżniczką w tomie czwartym była Brienne, tu rola ta przypadła Tyrionowi, którego rozdziały uważam na najsłabsze w książce. Wyszczekany Lannister płynie, poznaje nowych ludzi, idzie, rozmawia, daje się porwać, ale niewiele z tego wynika – po pierwszych zachęcających sekcjach mu poświęconych rozpoczynają się opisy miejsc, które nie mają znaczenia dla głównych wątków fabuły.

Mieszane wrażenia budzą fragmenty opowiadające o Jonie i Daenerys: na jakiś czas zniknęło zagrożenie ze strony Innych, zatem póki co wątek ten skupia się na zarządzaniu Murem – interesujące, ale nie tak, jak zapowiadane od pierwszego tomu nadejście zimy i Białych Wędrowców. Podobnie jest z Dany: chyba każdy fan cyklu chciałby, aby jak najszybciej rozpoczęła ofensywę na Westeros a tymczasem młoda Targaryenówna bawi się w politykę w Zatoce Niewolniczej, doprowadzając do krwawego zamętu gdziekolwiek się nie ruszy i cokolwiek postanowi. W każdej innej książce jej perypetie byłyby co najmniej ciekawe, ale, niestety, główne wątki są związane z Siedmioma Królestwami, zatem leżące daleko za morzem Meeren nie wywołuje ani żywszych emocji, ani większego zainteresowania.

Lepiej wypadają losy bohaterów, którym poświęcono mniej stron, takich jak na przykład Bran, Davos i Fetor. Nie można wprawdzie liczyć na porażające ilości akcji, ale ich historie przynajmniej dokądś zmierzają, jednocześnie zapoznając czytelnika z interesującymi postaciami drugoplanowymi. Ciężko za to ocenić rozdziały Quentyna Martella, które wprawdzie zapoznają czytelnika z półświatkiem najemników zza morza, ale chyba nie są do końca potrzebne – realia opisane w serii są już wystarczająco bogate, nie ma potrzeby zarzucania czytelnika detalami, które nie są całościowo istotne.

Całe to narzekanie i wady powieści bledną jednak w obliczu faktu, który uratował też Ucztę dla wron – wciąż mamy do czynienia z powieścią Martina. Banał i oczywistość, ale już samo to wystarczy, by zadowolić fanów. Po latach oczekiwania znów spotykamy ulubionych bohaterów, znów jesteśmy w obfitym w intrygi świecie Pieśni…. Nie dzieje się wiele, brak tu wstrząsających rewelacji, ale, jak zwykle, dialogi są zabawne i barwne a atmosfera nie do podrobienia. Można tylko narzekać na zbyt duże ilości opisów pełnych detali na temat polityki w Wolnych Miastach i Zatoce Niewolniczej, ale taka jest cena wzbogacania stworzonego przez autora uniwersum. Pierwsza część Tańca trzyma poziom zbliżony do poprzedniego tomu, przy czym występują w niej ciekawsi bohaterowie. Pozostaje zatem nadzieja, że w drugim tomie akcja rozkręci się na dobre, a Jon i Daenerys wezmą sprawy w swoje ręce.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
8.11
Ocena użytkowników
Średnia z 28 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Taniec ze smokami (A Dance with Dragons)
Cykl: Pieśń Lodu i Ognia
Tom: 5, część 1
Autor: George R.R. Martin
Wydawca: Zysk i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 22 listopada 2011
Liczba stron: 632
Format: 125 x 185 mm
ISBN-13: 978-83-7506-897-9
Cena: 45 zł



Czytaj również

Komentarze


n jak
   
Ocena:
0
Wiadomo coś może na temat tego, że wydawca da nam wersję elektroniczną tejże książki?
10-01-2012 21:23
~Sc

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
IMO trochę to ironiczne że rozdziały postaci mniej ważnych (przynajmniej jeśli popatrzyć objętościowo i ina ich pozycje) takich jak właśnie Davos, Fetor czy chociażby Varymar (tak się chyba nazywał) z prologu, mają tak dużo ciekawsze rozdziały od "wielkiej trójki". Może właśnie to że były bardziej skupione i mniej w nich było flaków z olejem których nadmiar mamy u Tyriona i Dany wyszło im na dobre. Dobrze by było gdyby Martin taki kierunek obrał w przyszłości (mniej a treściwiej), bo naprawdę nie każda książka musi być 1000+ cegłą (szczególnie gdy fabuła taka cieniutka jest)... Tym bardziej jeśli zamierza się wypuścić encyklopedie świata przed zakończeniem serii właściwej. Wszystkie pierdoły typu kto z kim i dlaczego nie mające wielkiego znaczenia dla fabuły, które według niektórych "uzupełniają świat" a według mnie nabijają niepotrzebnie strony (przynajmniej w tym tomie bo w poprzednich nie miałem takiego wrażenia) można sobie wtedy podarować w książce właściwej i zostawić do encyklopedii.
10-01-2012 22:49
MorfiQ
   
Ocena:
0
Moim zdaniem to część lepsza nić "Uczta...", ale to tylko ze względu na występujących bohaterów. O ile pierwsze dwie części sagi były wciągające to potem mam wrażenie tendencji spadkowej, spowodowanej rozdmuchiwaniem wątków/fabuły. Choć z drugiej strony dzięki temu Martin tworzy świat, który żyje i staje się bohaterem na równi ze Starkami i resztą hałastry. Ciężko mi jednoznacznie ocenić tą książkę ponieważ do rewelacyjnej "Gry o Tron" i "Starcia królów" trochę jej brakuje, natomiast zdaje się, że akcja powoli zmierza do rozwiązania wątków. Podobno w drugim tomie część bohaterów się spotka, co na pewno przyśpieszy całość, ale nie wiem czy w 2,5 książki Martin da radę opisać resztę losów Westeros, czyli "inwazję" [spojler]młodego Tangaryena[/spojler] i Dany.

Swoją drogą podobnie jak autorowi recenzji mnie cała ta poruchawka w Zatoce Niewolniczej jakoś nie przypadła do gustu. Miałem nadzieję na przynajmniej przygotowania do inwazji, natomiast wygląda na to, że przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Za najciekawsze rozdziały uważam te poświęcone Davosowi i Jonowi. Dlaczego właśnie im? Wątek Davosa prze do przodu jak lodołamacz, aż kipi akcją (oczywiście kipi na tle innych). Natomiast rozdziały Jona podobały mi się zwłaszcza dlatego, że klimat muru na dalekiej północy jest tak ujmująco przygnębiający, że nie mogę się mu oprzeć.

Warto by powiedzieć jeszcze kilka słów o wydaniu, które jest bardzo słabe. Po pierwsze szata graficzna okładki ma się nijak do poprzednich tomów. Zysk i ska powinno się zdecydować, czy chce robić modne okładki filmowe (swoją drogą wydawanie jednej książki przy jedym sezonie serialu jest ogromnym nieporozumieniem), czy okładki "rysunkowe", czy może chce po prostu zrzynać z wydania oryginalnego. Po drugie okładka jest strasznie miękka i nie wróżę jej długiego żywota (zwłaszcza dlatego, że książki Martina czytam po kilka razy ;) ).

Podsumowując, "Taniec ze smokami" oceniam na 7/10. Sama treść dostałaby 8/10, bo to kawał porządnej literatury, który dla fanów Martina (takich jak ja) mimo pewnych wad jest wydarzeniem na miarę dekady. Natomiast ocenę muszę obniżyć przez sposób wydania, który woła o pomstę.
10-01-2012 22:56
baczko
   
Ocena:
0
@MorfiQ

Trzymam kciuki, żeby dla Was, fanów PLiO, to nie było jedyne wydarzenie tej dekady :D
10-01-2012 23:00
Gerard Heime
   
Ocena:
+2
UWAGA, SPOILER!

...


...

"Pozostaje zatem nadzieja, że w drugim tomie akcja rozkręci się na dobre, a Jon i Daenerys wezmą sprawy w swoje ręce."

Prawie spadłem z krzesła jak to przeczytałem. Z punktu widzenia człowieka, który przeczytał już całość angielsku, powyższe zdanie jest naprawdę komiczne :-)

...

...

...

...
11-01-2012 00:59
nkoder
   
Ocena:
0
@Gerard Heime

UWAGA, BO DO SPOILERA :P

...

Czytam polską wersję (czyli jestem po I części Tańca ze Smokami) i gdy widzę Twojego spoilera... w sumie nie ma w nim żadnego spoilera ;) Tzn. jeśli to, o czym myślisz, jest tym, o czym myślę, że myślisz, to taki rozwój wypadków przewiduję od dwóch tomów, bo się świetnie nadaje na epickie łubudu-i-tadam ;)

...
11-01-2012 02:11
Neurocide
   
Ocena:
0
Jak się u Martina ma ktoś z kimś spotkać, to się panie zazwyczaj mijają o dzień, o kilometr, o jezioro, o wezbraną rzekę. Nie sądzę, żeby było inaczej w dalszych częściach

...

uwaga spoiler
Nie czytałem jeszcze tańca ze smokami.
11-01-2012 09:49
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Martin martinem, a oprawa tandetna jak na taki wielki hit. Mało poczytni polscy autorzy mają lepsze.
11-01-2012 10:13
~Sc

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Gerard Heime

Szczera prawda. Biedaki nie wiedza co ich czeka. Dany i "branie spraw w swoje ręce", o ile we wcześniejszych tomach zaczynała pokazywać trochę kręgosłupa i charakteru to w "Tańcu" traci to wszystko.


@nkoder



[spoilery poniżej – przyp. Scobina]



No właśnie problem w tym że w tym tomie nie ma nawet żadnego "epickiego łubudu-i-tadam". A to dzięki temu że Martin się tak rozwlekł, i dwie bitwy które miały być opisane pod koniec "Tańca" już się nie załapały i spadły do tomu następnego. Za to na jakieś 100 stron przed końcem zaczyna się w końcu się coś (nawet dość ważne rzeczy) ale w całokształcie naprawdę marnie to wygląda.
11-01-2012 10:34
sskellen
   
Ocena:
0
Nie ma się czemu dziwić, Martin, z całym szacunkiem, jest coraz starszy, więc i opowieści rozciąga, jak każdy dziadek.

trzeba to zaakceptować i polubić senną, leniwa narrację, albo czytywać Ludluma czy innych, co zwrot akcji jest co 2-3 strony.

PS. jako, ze ja także jestem coraz starszy więc mi Martinowa prędkość nie przeszkadza.
11-01-2012 11:10
earl
   
Ocena:
0
U Ludluma jeden facet potrafi w ciągu 3 dni rozwiązać międzynarodowy problem, z którym wyspecjalizowane agencje nie potrafią sobie poradzić przez lata. Ale ja lubię jego twórczość.
11-01-2012 14:28
~xxx

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jest już konkretna data wydania drugiego tomu tańca?
11-01-2012 18:47
~kawoy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Pewnie jak na HBO pojawi się drugi sezon serialu. Chciałbym sie mylić, ale obawiam się, że mam rację.
12-01-2012 07:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.