Tamta strona czasu - Eugeniusz Dębski

Lepiej pozostańmy po naszej

Autor: Michał 'M.S.' Smętek

Tamta strona czasu - Eugeniusz Dębski
Eugeniusz Dębski to jeden ze starszych i popularniejszych polskich fantastów, z imponującą liczbą publikacji na koncie. Przez fanów jest kojarzony przede wszystkim z ośmiotomowym cyklem przygód Owena Yeatesa, amerykańskiego detektywa z niedalekiej przyszłości. Pierwsze moje spotkania z tym bohaterem odbyło się przy okazji lektury Furtki do ogrodu wspomnień i pozostawiło na tyle fatalne wrażenie, że przez najbliższe półtora roku trzymałem się możliwie najdalej od prozy Dębskiego. W końcu jednak, nie mogąc oderwać wzroku od przepięknie wydanych wznowień dwóch pierwszych części wspomnianego cyklu, przemogłem się i postanowiłem dać autorowi drugą szansę. W ten sposób w moje ręce trafiła druga odsłona przygód dzielnego detektywa.

Zbierając dowody zdrady małżeńskiej na zamówienie swej klientki, Owen mimowolnie zwraca na siebie uwagę tajemniczej korporacji, która utrzymuje, że potrafi kontrolować czas. Potem wypadki toczą się bardzo szybko: współpracownicy detektywa giną jeden po drugim, zaś sam Yeates ledwo uchodzi z życiem. Musi rozpracować swych oponentów, nim będzie za późno.

Opis brzmi jakby został przepisany z tylnej okładki przeciętnej książki sensacyjnej, prawda? Niestety, Tamta strona czasu niczym specjalnym nie wyróżnia się spośród innych książek tego gatunku. Mamy akcję rozpoczętą przysłowiowym "trzęsieniem ziemi", potem błyskotliwe śledztwo głównego bohatera i rozwiązanie zagadki, która okazuje się równie zagmatwana, co nieprawdopodobna. Po drodze są oczywiście standardowe wybuchy, strzelaniny i inne przeszkody, jakie przygotował autor dla swego bohatera. Całość czyta się szybko oraz dość przyjemnie, o ile jest się miłośnikiem sensacji i nie ma się nic przeciwko licznym "uśmiechom losu", dzięki którym główny bohater dożył zakończenia.

Tym czymś, co dla wielu sprawia, że zarówno Tamta strona czasu, jak i reszta części cyklu nie gubią się wśród masy innych książek sensacyjnych, jest postać głównego bohatera. Ekstrawagancki "twardziel", nieustannie kpiący ze swych wrogów, okazał się tym kimś, kto trafił prosto w gusta rzeszy fanów Dębskiego. Faktycznie – trudno o nim zapomnieć nawet dłuższy czas po zakończeniu lektury, a niektóre jego wypowiedzi z pewnością na długo pozostaną w pamięci większości czytelników. Jednak polemizowałbym, czy rzeczywiście jest to taka wyjątkowa postać, zwłaszcza że daleko jestem od zachwytów nad kreacją (aczkolwiek skłamałbym, gdybym napisał, że w żaden sposób mi się nie spodobała). Pozostali bohaterowie to zręcznie stworzone postacie, raczej umilający czytanie, ale niespecjalnie podnoszący walory powieści.

W kwestii wydania trudno cokolwiek zarzucić wydawcy, jako że redakcja sumiennie wykonała swoją pracę. Nie ma też co rozpisywać się o estetyce książki: wystarczy tylko popatrzeć na prześliczną okładkę.

Podsumowując, druga część przygód Owena Yeatesa jest lekką książką, która powinna spodobać się miłośnikom sensacji i prozy Eugeniusza Dębskiego. Wszystkim innym radziłbym rozejrzeć się za jakąś inną lekturą.