Talizman złotego smoka - Iwona Surmik

Autor: Szymon 'neishin' Szweda

Talizman złotego smoka - Iwona Surmik
Powiem szczerze - twórczości pani Iwony Surmik dotychczas nie znałem, ale nie ma co się przejmować, w końcu na obwolucie jest napisane, że to debiut (nota bene dojrzały, ale o tym później).

Pierwsza rzecz, jaka się rzuca w oczy, to okładka - tu wydawnictwu trzeba przyznać rację w doborze autora (czy raczej autorki). Widać, że Runa przywiązuje wagę do wyglądu swoich produktów. Skoro tak, to czemu przez pierwsze kilkanaście stron książki, gdy zmienia się bohater, czas i miejsce akcji nie dano przerw między poszczególnymi akapitami? Mały błąd, prawdopodobnie techniczny, ale mnie to drażniło podczas czytania. Poza tym do spraw technicznych nie mam zastrzeżeń, może z wyjątkiem tego, że na obwolucie nie jest napisane, że książka jest pierwszym tomem cyklu. Czytelnik siada gotowy do przeczytania jednostrzałówki, a tu przychodzi koniec i pewien niedosyt. Ale nie uprzedzajmy faktów...

Motywem przewodnim książki jest wędrówka przez świat kobiety imieniem Albana, od czasów dzieciństwa po wczesną dorosłość. Postać ta jest szczególna w świecie, w którym żyje - ma niespotykane czerwone włosy, zielone oczy, a na piersi ma dziwne znamię w kształcie smoka, do tego w kolorze złota. Matkę Albany zabijają bandyci podczas popasu na leśnej polanie. Dziewczynka zostaje wzięta do ich siedziby - małej leśnej wioski. Zostaje tam przygarnięta przez czarownicę, czy raczej mądrą babkę. Razem z nią przez lata mieszka, od niej uczy się fachu. Niestety babka, która jest już w podeszłym wieku, powoli zaczyna słabnąć i wiadomo, że niedługo zejdzie z tego padołu. Albana, dotychczas taktowana jak zwierzę przez autochtonów, postanawia jakoś wydostać się z obozowiska. Od dopiero początek jej przygody. Książka bez wątku miłosnego istnieć nie może, więc po drodze pojawia się pewien młodzieniec. Ale o tym sza! - od tego momentu zaczyna być coraz ciekawiej.

Jak na debiut książka jest dobra. Może nie wciąga, ale czyta się ją przyjemnie i jakby bez wysiłku. Postacie są barwne i, co należy podkreślić (co też czynię) mają głębię, własne przemyślenia oraz zasady, względem których postępują i których mocno się trzymają. Tutaj widać, że autorka przyłożyła się do aspektu psychologicznego postaci. Czy wychodzi to na dobre fabule? Oczywiście, że tak! Przynajmniej czytelnik nie myśli: "To jest bez sensu, czemu ona to robi?".

Fabuła... trudno ją ocenić. Powiedziałbym, że na razie nic odkrywczego nie otrzymaliśmy, ot miła opowieść o dziewczynce skrzywdzonej przez los, która pnie się coraz wyżej. Dosłownie od zera do bohatera, w tym przypadku prawdopodobnie nawet wyżej. Jedyne o mnie zraziło w książce to pewne, raczej niezamierzone, nawiązanie. Nie zdradzę go, ponieważ pojawia się dopiero w połowie książki, napomknę tylko, że dla mnie zapachniało nagle komiksem X-men.

Co warto podkreślić - autorka włożyła dużo pracy w tę książkę - to widać. Choćby sama gwara zbójców, którą dobrze się czyta, a która jednocześnie jest czymś nowym. Nie jest to wymyślanie nowych słów tak, by wyglądały obco - raczej wsłuchanie się w uliczną odmianę języka polskiego. To jeden z głównych plusów tej pozycji.

Podsumowując - książka jest interesującą pozycją na zimowy wieczór. Nie dłuż, postacie są barwne i zachowują się sensownie, a fabuła może nie porywa i nie jest odkrywcza, ale może być zaczątkiem czegoś naprawdę dobrego. Okładka dodatkowo powyższa pozytywne wrażenie. Kupić, nie kupić, przeczytać warto.