A oto deck, którym grałem:
4 Call of the Herd
3 Beast Attack
4 Flametongue Kavu
2 Ghitu Fire
3 Fact or Fiction
2 Wild Mongrel
2 Kavu Titan
4 Birds of Paradise
3 Urzas Rage
4 Gea's Skyfolk
2 Prophetic Bbolt
2 Repulse
4 Fire/Ice
LANDY:
2 Shivan Oasis
2 Karpulsan Forest
2 Shivan Reef
2 Yamivaya Coast
1 Keldon Necropolis (przydała sie bardzo)
1 City of Brass
5 Forest
5 Island
4 Moutain
SIDEBOARD:
3 Hull Breach
2 Spelbane Centaur
2 Price of Glory
2 Druid Lyryst (bałem sie orbozycji)
2 Rushing River
1 Obliterate
3 Dodecapod
1 Runda Krzysztof Błaszczyk (ja) -Piotr Przybylski
Przeciwnik grał BRG. Zaczęło się pomyślnie - w pierwszej BOP druga Call of the Herd a potem pojechałem go Beast Attackami. Przeciwnik wziął muligana, który i tak nie uchronił go on od screw czerwonego.
Nie miałem żadnej karty abym wside'ował na ten deck.
Przeciwnik znów screw, tym razem czaranego koloru (miał 3 Terminate'y na rece), a moja niezawodna hołota dokonczyła dzieło.
2:0
3punkty
2 Runda Krzysztof Błaszczyk -Michał Przybylski (chyba z całą rodzina będę dziś grał :( )
Przeciwnik grał U/W zabijał najczęściej Millstonami lecz w decku znalazły się też 4 Meddling Mage. W pierwszej grze nie było raczej problemów, nieraz cos było skontrownae asorbem lub Counterspellem jedank to, co się przedarło, zabiło go.
Drug gra przebiegła pomyślnie w 4 turze weszło price of glory i potem było z górki (przeciwnik miał na 3 lady 2 adrakar wastes i painy go zjadły)
2:0
6 punktów
3 Runda Krzysztof Błaszczyk-Marcin Kozłowicz(grał UBG)
Byliśmy tylko dwaj z 6 wiec wzięliśmy ID (Intentional Draw - przyp. red.).
7 punktów
4 Runda Krzysztof Błaszczyk- Marcin Filipowicz
Przeciwnik grał niebiesko zieloną orbozycja.
w 1 grze nie miałem żadnych problemów. Ujrzałem Chatter of Sqirrel i Squirrel nest oraz Gea's Skyfolk.
2 Gra była męczaca lecz i tak wyszedłem z tego pojedynku zwycięsko.
2:0
10 punktów
Byłem zaskoczony że aż tak dobrze mi poszło zjadłem cos i trzeba było grac TOP 4.
Półfinał
Krzysztof Błaszczyk- Marcin Filipowicz (znowu on)
W pierwszej grze założył mi locka Opozycją i Static Orbem a parę innych critów pojechało mnie w ciacho.
W drugiej grze spukałem go do 6 życia, a on wrócił mi wszystkie tokeny Repulsami i zaczął mnie zabijać wiewiórami i Snake'iem. Miałem na ręce Rage, ale to nie wystarczało, żebym go zabił. W następnej turze ginąłem, miałem 11 ladow, więc ląd mógł mnie uratować przed przegrana (rzuciłbym Rage z kickiem). Ciągnę kartę i patrzę... Rage. Rzuciłem bez namysłu
Po grze dowiedziałem się ze miał na ręce diverta. Ufff. Gdyby to był lad, przegrałbym. Nie ma to jak topdeck.
W następnej grze doszedł sideboard, który włożyłem - dokładnie Spellbane Centaur i wykończył przeciwnika.
2:1
JESTEM W FINALE. Czekał tam na mnie Marcin Kozłowicz, z którym znowu wziąłem remis i podzieliliśmy się kasą.
Szczęśliwy wróciłem do domu
Proszę się nie śmiać to mój pierwszy raport
LUZAQ