» Magic: the Gathering » Raporty » T2 - Bielsko-Biała

T2 - Bielsko-Biała


wersja do druku


Postanowiłem zrobić znów turniej w Bielsku. Dobrze jest od czasu do czasu pograć na własnym terenie, mieć 30 minut dojazdu na miejce a nie kilka godzin, ożywić scenę Magicową w swoim regionie. Po świątecznym lenistwie i obżarstwie liczyłem na sporą frekwencję na turnieju. Niestety chyba mróz troche pokrzyżował mi plany, liczyłem bowiem na większe reprezentacje z Katowic i Cieszyna. Miło zaskoczyła mnie obecność wielu graczy z Bielska. Łącznie na turnieju zagrało 20 osób - jak w pysk szczelił.

Nie dogadałem się jakoś z anonimkiem, swojego komputera też zabrać nie mogłem bo zmuszony byłem jechać autobusem. Pairingi robiłem na dwóch dużych kartkach a4, mam już spore doświadczenie w takim prowizorycznym DCIReporterze i nie miałem z tym jakiś większych kłopotów. Graliśmy 5 rund i top8, tak bowiem wolała większość zawodników. Zrobiłem więc pierwsze pairingi i... trafiłem na Watmana.

1. vs Mateusz "Watman" Wata - Red Shoes

Watman ostatnio w Katowicach testował na mnie swojego BurningBridge'a, myślałem zatem gra właśnie tym deckiem. Pierwszą grę pojechałem raczej bez trudu, Watman palił mi stwory tu i ówdzie ale nie nadążył zabić wszystkich na czas. Wsajdowałem Hull Breache, myślałem bowiem że Watman wymieniając sporo kart (11) zmieni nieco koncepcję talii i przemieni ją w Brigde'a , którego za bardzo nie miałbym czym zniszczyć. Rzeczywistość okazała sie jednak inna. Watman grał bowiem czerwonym burn-naporem, wypalił mi wszystkie stwory a zabił skizzikiem. Zmodyfikowałem znów sideboard i zagraem trzecią grę. Niestety znów mulligan a potem dość sensowna ręka. Było OK, kutałem Watmana rześko a ten nic nie wystawiał tylko pyroclasm mi rzucił. Nic to, połowa moich szwadronów poszła się paść ale wciąż napieramy. Watman niestety zarzucił drugim Pyroclasmem, dobił spaleniami moje niedobitki i okrutnie zajechał. Auuu...

1:2

2. vs Krzysztof Żak - GWB Junk

Krzysiek właśnie przegrał bratobójczą walkę z Hoffim a teraz trafił na mnie i nie był wcale z tego faktu zadowolony. Ja wręcz przeciwnie, jak tylko zobaczyłem czym Krzysiek gra. Był to nieco naporowy, nieco kontrolny deck z Arenami, Graspami, Verdyktami i zielona hałastrą. Pierwszą grę pojechałem gładko bo moich ciapków było więcej i byli masywniejsi. Zbytnio się nie sajdowałem, za to Żaku wymienił sporo kart. Jak się okazało wśród nich były Tangle i zaskoczył mnie tym nieco a potem skarcił. Przez większość gry musiałem się sporo painować z lądów a Krzychu mnie stukał Mangustami. Parę stworów zginęło mi z Graspa ale miałem jeszcze szansę zabić przeciwnika jednym atakiem, niestety drugi pod rząd Tangle rozłożył mnie na łopatki. W trzeciej grze natomiast nic już nie stało na przeszkodzie by brutalnie Krzycha pojechać.

2:1
3 punkty

3. vs Kamil Kuczmarz - UBR

Kamil grał czymś na kształt CounterBurna, ze sporą ilością kontr, remowalu i spaleń. Zabijał Skizzikami. Wygrałem ten pojedynek 2:1, przeciwnik bowiem nie mógł nadążyć z wyhamowaniem wszyskich moich misiów. Tu skontrował, tu spalił tu sterminaował a ich wciąż nie ubywało. Drugą grę jednak udało mu się wygrać, miałem screw a na domiar złego przeciwnik hibernował mnie chyba z dwa razy. Zabił Skizzikiem. To był jednak tylko wypadek przy pracy, pozostałe gry raczej gładko wygrałem.

2:1
6 punktów

4. vs Miłosz Stawarski - GR LandDestruct

Miłosz grał tym samym deckiem który pojechałem na Bibikonie, czyli GR LandDestructem. Nie dane Mu było jednak się zemścić. Miałem dwa ładne podejścia, lądy dobrze dochodziły, szczególnie w drugiej grze kiedy to miałbym nawet lekkiego flooda, ale ponieważ Miły ciągle mi któryś z nich niszczył było w sam raz. Skizziki, Mongrele i Ragingi zabiły przeciwnika.

2:0
9 punktów


Miejsce w top8 raczej już mam ale chciałbym teraz wziąć remis. Niestety, trafiam na moją zmorę z cieszyńskich FNM czyli NoMara, Łukasza Wojaczka, który za żadne skarby nie chce mi go dać. Zatem gramy.

5. vs Łukasz Wojaczek - NoMar

Pierwsza grę o dziwo udało mi się wygrać, ale Łukasz miał screw. W drugiej pojawiły się Mosty Teferiego z którymi nie miałem co zrobić i Łukasz szybko przejął całkowicie kontrolę nad grą. Najbardziej zażarta była gra trzecia, przeciwnikowi zostały już tylko 3 punkty życia i chyba zero kontr bo wszystko co zagrywałem wchodziło. Niestety po kolei moje pieszczoszki były bezlitośnie mordowane Vindicatami, Routami, Wraciakami. Liczyłem jednak że Łukaszowi szybko wyczerpią się ich zapasy. Może i tak się stało ale przeciwnik dociągnął 7 my ląd i przy moim pustym stole zagrał Desolation Angela z kikerem, ja moglem jednie odpalić jeszcze Ringa zostawiając go na 1 punkcie życia. Niestety Anioł był szybszy niż moja odbudowa :(

1:2

Przegrana ta nie stanęła jednak na przeszkodzie by z 6 tego miejsca wejść do top8. A tam, nie zganiecie... trafiłem znów na Watmana!

Odtąd nazwałem siebie Zemstą... na kartce gdzie były wypisane finałowe pairingi.

Standingi zaś po 5 rundach swissa wyglądały tak:

1. Lukasz Wojaczek - NoMar - 13
2. Andrzej Kuska - Upheaval - 13
3. Mateusz Wata - Red Shoes - 10
4. Bartosz Ciesla - UGB Orbostion - 10
5. Maciek Kozina - InfiltratorGo - 10
6. ja - GR Ciapek - 9
7. Artur Szymala - GoMar - 9
8. Jakub "Bombi" Ząber - Phelddagrif - 9


ale wczesniej poszliśmy na kebaby a Żaku ledwo przeżył po tym jak zamówił potrójnie ostrego kebaba. ;)

1/4 finału - Zemsta vs. Watman - Red Shoes

Tym razem mogłem dokładnie poznać deck przeciwnika, dostaliśmy bowiem nawzajem do wglądu swoje spisy talii. Wiedziałem już jaką obrać taktykę.

Watman bowiem okazał się prawie bezbronny wobec moich Skizzików, Calli, Kavu Titanów z kikerem i Wurmów. Wystarczyło któreś z nich zagrać, zwłaszcza Kavu i Wurmy a biedny Watman nie miał czym ich popalić. Tak wygrałem obie gry. Muszę dodać też że w porównaniu do pierwszeggo pojedynku z goblinem miałem już o wiele lepszy dociąg, wtedy nie mogłem za bardzo wyjść powyżej 3 lądów a teraz proszę, many było tyle ile trzeba.

2:0

btw. dziwna recz - pojedynki w 1/4 finału wygrały wszystkie osoby z tej "drugiej czwórki" z top8. Aha, niezapomne tekstów Andrzeja Kuśki (typu "jesteś nie dość że przebiegły to jeszcze niegodziwy" - w odp. na któreś z kolei skontrowanie komba) że który swoim niepokonanym, bardzo skutecznym Upheavalem trafił na mocno kontrolny dek Artura.

1/8 finału - Zemsta vs. Maciek Kozina - InfiltratorGo

Maciek zagrał ze mną dopiero po długich dealach z w męskiej ubikacji z KaceTeamem ;).
Pierwsza grę zdecydował się zagrać z 1 lądem, podobno miał świetną rękę, cóż z tego skoro lądy dostał za pózno a ja jestem zbyt szybki. W drugiej bronił się znacznie zacieklej, latały wraciaki, vindy, kontry, charmy itd. Odkąd jednak dzięki Faktom na graveyard spadł jedyny Desolator (gamebreaker) czułem że zajechanie przeciwnika jest tylko kwestią czasu. I rzeczywiście. Słonie wracały mi z grobu, mnóstwo tałatajstwa wchodziło, ginęło, atakowało i wobec tak zmasowanej ofensywy Maciek skapitulował.

2:0

Bombi wygrał tymczasem z Arturem i podzieliliśmy się kasą za top2 po połowie. By przekonać się jednak kto wygra, prestiżowo i aby zyskać punkty w rankingu zagraliśmy.

Finał - Zemsta vs. Bombi - Phelddagrif

Pierwsza rękę miałem jak z pornosa, w dodatku zaczynałem ( Llanowar, Familiar, Flejtuch na Meddlinga, Skizzik ). W czwartej turze Bombi prkatycznie był już warzywkiem.
Druga ręka była znacznie bardziej kontrowersyjna, bo stosunkowo wolna: 3 lądy, 2 skizziki, 2 flametongi. Postanowiłem jednak zagrać i to był dobry ruch. Bombi bowiem wystawił szybko... kółko protekcji na zielone. A moje rąsia była wybitnie czerwona. Flejtuch zabił Meddlinga, Skizzika zaatakował, potem poszedł Rout, wystawiłem kolejnego Skizzika, kolejny Flejtuch znów coś zabił i już witam się z gąską!!! Wygrałem!!!

2:0

Tak skończył się turniej. Wszyscy gracze byli bardzo zadowoleni, atmosferka, ludzie, i kebaby niepowtarzalne, żałujcie więc wszystkie lapety co nie przyjechały.

C'ya! Do następnego turnieju !

Krzysztof "Kaspian" Wysoczański
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.