» Blog » Systemy RPG, po co to komu?
26-04-2012 22:04

Systemy RPG, po co to komu?

W działach: rpg | Odsłony: 88

Systemy RPG, po co to komu?
Im dłużej siedzę w hobby zwanym RPG tym więcej systemów poznaję. A to Warhammer, to Wampir, to Wilkołak, to Klanarchia, to Neuroshima, to L5K itd. Człowiek sięga po podręcznik, wertuje, sprawdza w myślach przydatność reguł. Kiwa z zadowoleniem głową nad klimatem, który mu się podoba, lub zna z ulubionej książki/filmu/komiksy, a skrzywia się z niesmakiem nad wątkami, które mu się nie podobają. Ogląda grafiki czy profesjonalne, czy fuszerka, czy stylem podchodzą pod nasze gusta i czy w ogóle są w stylu systemu.

Następnie większość MG okrawa mechanikę, uprasza lub zmienia. Wykrawa z opisanego świata to co mu pasuje, dokłada swoje pomysły i gra. A przecież pamiętam swoje pierwsze gry...

Jak było z Wami, bo ja gdy pierwszy raz usiadłam przed MG, to nawet nie wiedziałam co to RPG. Dowiedziałam się podczas pierwszych kilkunastu minut. Ktoś mi zrobił postać, ktoś inny doradził co wybrać, a kolejna poprowadziła. Z całej drużyny, na którą składało się bodajże 8 osób, znałam zaledwie dwie. Graliśmy w Warhammera, jak się później dowiedziałam. Czy mi to w czymkolwiek przeszkodziło? Zanim przeczytałam w podręczniku coś więcej oprócz profesji zdążyło minąć kilka lat, w tym też kilka sesji poprowadzonych przeze mnie.

Czy systemy są potrzebne? Ja osobiście w większości przypadków po lekturze podręcznika czuję krępujące mnie sploty zasad, konwencji i świata. Nie wystarczy mi sam opis świata, profesji i statsy. Przez moje ręce musi przewinąć się kilka przygód bym poczuła "klimat", bym weszła w ten świat, odnalazła w nim swoje miejsce (Jest co prawda jeden wyjątek wśród systemów, które przewinęły się przez moje ręce, lecz po co afiszować jakiś konkretny?). W tym momencie przypomina mi się pewna anegdota:

Dawno temu, na pewnym Krakonie, odbywała się prelekcja i prezentacja prawie gotowego dodatku do nowej wówczas Arkony. Panowie dosyć mocno produkowali się co ciekawego będzie można w nim znaleźć, a później odpowiadali na pytania od publiczności. W końcu moja ręka została dostrzeżona - "A tak właściwie to co w tym systemie można robić?". Cisza, konsternacja, a potem mętne tłumaczenia.

Być może tak naprawdę nie jestem targetem wydawców RPG. Od mojego hobby wymagam by zbliżył się do literatury, którą czytam i filmów, które oglądam. Bym stała się kimś ważnym, bohaterem, miała wpływ na otaczający świat, była w nim zakorzeniona i to właśnie te powiązania determinowały moje poczynania, a nie chęć zarobku, czy uniknięcia kary. Czy to dużo? Bardzo, bo mało systemów wspiera ten nurt. Ponoć Evernight dałby mi taką możliwość.

Z drugiej strony po co kupować podręczniki skoro samemu nieraz tworzy się równie niepowtarzalne światy. Pamiętam moje szkice różnych systemów, gdy znałam pobieżnie tylko Warhammera.

Siedem miało dziwną genezę - grać się miało jedną z siedmiu ras (oczywiście nie mam tu na myśli elfów, niziołków itd. tylko hybrydy różnych zwierząt między sobą i elementami ludzkimi), których pierwsi przedstawiciele żyli sobie w Polsce, lecz w tajemniczy sposób przekształcili się w monstra i znaleźli w obcym świecie. Tam wraz z potomkami zajęli spory teren i walczą z ludźmi.

Był też system, który pojawił mi się w głowie długo przed Neuroshimą i Neuropunkiem (notabene w tamtym czasie tak naprawdę w ogóle nie wiedziałam co się dzieje w "fandomie" i co się "wydaje"). Genezą była pustynia, spustoszone miasta i ludzie porozrzucani tu i tam. Każdy z nich miał jakiś wszczep, by mieć szansę na przetrwanie. Bo masakrę urządziły cyborgi. Każdy wszczep dawał większą szansę na przeżycie, a jednocześnie zwiększał szansę na przyłączenie się do wroga. Dziwnym też trafem działała Sieć, do której można było się gdzieniegdzie podpiąć.

Czy w takim razie są kolejne systemy? Zbiorem zasad, które wykorzystamy w SWOJEJ grze? Inspiracją i kopalnią pomysłów do NASZYCH kampanii, czy może raczej ujednoliceniem NASZEGO stylu, by nasze sesje były do siebie podobne?

Komentarze


Albiorix
   
Ocena:
+2
Ja może nie jestem jakoś wybitnym MG ale z różnych przymarudzań graczy nigdy nie padło że za bardzo zmieniam świat. A w swoich światach lub mocno własnym Magu prowadziłem wiele lat, w środowisku gdzie mistrzów było stado i szło mnie wyeliminować ;)

Ogólnie, ortodoksyjność wizji to pewna zaleta na otwartym rynku sesyjnym. Jeszcze nie spotkałem MG który by prowadził "by the book", ale Laveris takiego spotkał więc pewnie gdzieś tacy istnieją i niewątpliwie są wyjątkowi i poszukiwani przez graczy - fanów danego systemu.

Tyle że MG też musi mieć jakąś zabawę z sesji. Mało kto ma ją z trzymania się jakiegoś głupiego systemasa.
27-04-2012 18:00
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Mal, nie nie wywaliłem, wywaliłem jego absurdystyczno-krwiozerczy aspekt. Ale oficjalnie, u mnie Chaosu nie ma. Dzieki temu postaci graczy "wierzą", że swiat jest normalny, tylko czasem cos mu odbija. Czyli zachowuja sie jak postaci ze swiata, a nie jak gracze ktorzy na wyscigi czytali Liber Chaotica.
I to jest elasnie dla mnie drugi pozytyw tweakowania oficjalnych settingow - gracze mogą robic co chcą, czytac kazdy dodatek, grzebac po scenariuszach, znajdowac kazdą tajemnicę świata (pokazcie mi gracza ktory nie przeczytal czesci dla Szeryfa w Deadlands) - a i tak beda wiedziec tylko, ile ich postaci powinny wiedziec - zlodziejaszek z rynsztoka nie będzie wiedzial wiele o wrotach Chaosu czy Slannach w Lustrii. Prawdopodobnie nie bedzie nawet wiedzial jak sie nazywal jego tato :)

i tu ciekawostka. W starym armybooku do Hordy Chaosu znalazlem ciekawy ustęp, npaisany rzekomo przez tego ich pseudo MarcoPolo/Kolumba. Jest tam fajny tekst o Chaos Spawnie, jak to go trzymają w norze Noskanie i dokarmiają, traktujac go jako maskotke i atrakcje turystyczną. On przerazony patrzy, krzyczy ze to w imperium jest mityczny krwizerczy potwor, a norskanie mu na to, ze gdzie tam, to jakis biedak z ich wioski co wlazl gdzie nie trzeba i zmutował. No to go karmią, odstrasza tez wilki. Normalni ludzie poza tym, żadne tam bestie i krwiozerczy debile co krzyczą tylko "krwi!krwi!flaków!.

Wiec zalozylem sobie, ze to co jest w oficjalnych podrecznikach to mity ktore znają gracze, przesadzone bajdy starych bab i wiesniakow. Prawda zas jest zupelnie inna. W ten sposob gracze mogą sobie czytac co chcą.
27-04-2012 18:14
Malaggar
   
Ocena:
+2
Oficjalnie, to brzoza była pancerna ;)

Znam trójkę graczy, którzy nie czytali części dla szeryfa! Serio!

Ja rozumiem to podejście, ale znam parę osób, które jak wyjdzie na to, że wizja świata, którą ich postacie się karmiły to ściema, to się obrażą jak nie przymierzając Viadomo Którry.
27-04-2012 18:37
Nuriel
   
Ocena:
0
Malaggarze - u mnie np jest, ale w formie ukrytych mutacji, ktore ludzie chowaja przed inkwizycją, sekretnych kultow wyznajacych plugawe bóstwa Slanesha i Tzeentcha i próbujacych obalić Cesarza, mrocznych zgromadzen gdzies w lasach Imperium... Itd. To Chaos w stylu Lovecrafta, a nie rogatych idiotów z czachami modlących się do Boga-Idioty Wojny i rozpruwających wszystko bezrefleksyjnie.

Czyli, tak jak pisałem w swojej poprzedniej notce do której nie chciało Ci się odnieść, grywasz w pierwszą edycje Warhammera. Poza tym, nawet w drugiej edycji też były sekretne kulty, Chaos czający się w ciemnościach itd. Jest on tam tylko bardziej bezpośrednim zagrożeniem ze względu na niedawną wojnę. Nie oznacza to jednak, że każdy mieszkaniec Imperium wie dokładnie kim są Wojownicy Chaosu czy będzie ich spotykał co sesje itd. Zwyczajnie nie staną się oni elementem Twojej kampanii. Ale jesli arbitralnie stwierdzisz, że ich nie ma w Twoim świecie to cała wiedza gracza idzie do kosza. To jest takie fajne? Premiowanie graczy którym nie chce się nawet poszerzyć wiedzy o uniwersum w którym grają?

Deathly - no wiec jest to subiektywna granica,

Dalej mylisz pojęcia. Niedokreślona =/= subiektywna. Oczywiście, będzie mnóstwo sytuacji granicznych w których będzie można się spierać, ale jeśli chodzi o takie sytuacje jak wywalenie Chaosu to sprawa jest oczywista. To, że nie mamy ilościowych kryteriów zbadania tego, nie oznacza, że nie możemy dokonać trafnej (w większości wypadków) oceny.

Należy się zwyczajnie zastanowić jak usunięcie/wprowadzenie danego elementu wpłynie na resztę świata/klimat/ konwencję itd. Usunięcie Chaosu praktycznie zaneguje status Warhammera jako dark fantasy (niezależnie od tego czy potraktujemy Go jako działająca w ukryciu i plugawiąca ludzkie dusze mroczną siłę czy też jako potężne armie które w niedalekiej przyszłości nieuchronnie unicestwią ludzkość). W przypadku zmiany elektora nie ma takiego problemu. Jakbyś zamiast niego posadził na elektorskim tronie elfią czarodziejkę to sytuacja przedstawiałaby się zupełnie inaczej.
27-04-2012 18:49
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nurielu, odpowiem ci kawalem z brodą.
Podchodzi milioner do jakiejs damy, na przyjęciu i pyta: "Przespalaby sie pani ze mną za milion dolarów?"
Ona: "No za milion, to czemu nie?"
On: "A za dolara?"
ona: "co pan, oszalał? Nie jestem jakas byle prostytutką!"
on:"to juz ustalilismy, teraz sie targujemy".


Więc Nurielu, jak ten pan w kawale, ja sie teraz targuje - gdzie jest ta granica gdzie "nie odchodzimy od zalozen swiata" a gdzie "juz puszczamy sie z inną grą". Dlaczego elficka krolewna ma zmieniac setting, dlaczego brak chaosu ma go zmieniac, a brak todbringera czy hellborga nie? Chce konkretów - jesli to jest uznaniowe, to jest uznaniowe, ok, fajnie, pzowol mi wiec wykopac Chaos z Warhammera i uznawac go wciaz za Warhammera. Nie wiem jak tobie, ale mi brak Chaosu nic nie wykastruje, na pewno nie klimat dark fantasy. Raczej usunie smiesznostki i popkulturowe debilizmy, jak Straśni Rycerze Khorna.
Co do twojego pytania -oczywiscie ze w Pierdycję, to tak oczywiste że myslalem ze to pytanie retoryczne. Fluffowo najlepszy z calej trojki dla mnie. Nie mechaniczne, no ale na to tez są houserulesy :)

Jaka wojna byla? Krucjata Archaona? Taaak, moi rekruterzy tez wciskali ten kit moim graczom :)
27-04-2012 19:01
Eva
   
Ocena:
+5
pokazcie mi gracza ktory nie przeczytal czesci dla Szeryfa w Deadlands
Wszyscy moi :P
W sumie części dla gracza też nie czytali :D
27-04-2012 19:09
Albiorix
   
Ocena:
+3
Jeśli się już licytujemy to część moich nie wiedziało co to Deadlands.
27-04-2012 19:14
Nuriel
   
Ocena:
+6
Eh.. adekwatny jest nie tylko kawał z brodą, ale i broda sama. Czy jak wyrwiemy jeden włos to dalej będzie broda? A jak jeszcze jeden? Oraz kolejny? A jak wyrwiemy wszystkie włoski oprócz jednego to czy dalej będzie to broda?

Przenosząc to na grunt Warhammera. Czy jak wywalę Chaos to będzie to dalej ten sam system? Przyjmijmy, że ok. A jak zmarginalizuję rolę elfów i krasnoludów? Spoko. Albo usunę magię (bo zamarzy mi się fantasy bardziej konsekwetne jak u Martina)? Pozmieniam państwa (bo i tak są oparte na europejskich przecie)? Co jeżeli postanowię przesunąc akcję do przodu o dziesięć lat? Sto? Dwieście? Zrobić rewolucję techniczną? Wojnę światową między ludźmi i orkami? Wprowadzić kolejny boom technologiczny i ekonomiczny oraz dodać cyberwszczepy i megakorporacje? Czy to dalej będzie Warhammer?

Zgodnie z Twoją logiką - jak najbardziej, bo przecież proces zmiany settingu jest całkowicie uznaniowy. Tylko, że takie rozumowanie prowadzi do absurdu. Dlatego to nie może być uznaniowe - jest intuicyjne po prostu.
Pytasz się dalej gdzie dokładnie leży granica? A ja Ci przecież wyraźnie napisałem że jest ona nieostra. Najpierw trzeba by było ustalić jakie są podstawowe wyrózniki Warhammera.

EDIT: Co nie zmienia faktu, że nasza rozmowa jest raczej bezprzedmiotowa, gdyż problem rozwiązuje poinformowanie graczy: "gramy w poważnego Warhammera, ALE wywaliłem Chaos i nie trzymam się sztywno BNów z oficjalnych suplementów". A raczej wątpię w to, żebyś Ty (czy jakikolwiek MG wywalający Chaos z Warhamca) nie wspomniał o tym swoim przyszłym graczom ;P Co nie zmienia oczywiście faktu, że kluczowe jest tutaj właśnie to "ale".

27-04-2012 19:30
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Ja im nigdy nie mowilem, ze u mnie Chaos to brak poroża i macek na pancernych rycerzach :)
Nie narzekali, na sesje przychodzili.

No wiec dobrze, stanelo na tym, że wg Ciebie jest intuicyjna. Wg mnie w sumie też, do tego uznaniowa - co dla mnie jest dosc tozsame - uznaje ze to co co czuje nie zaklóca odbioru swiata przez graczy, intuicja podpowiada mi to wlasnie. Wiec tak robie.
No ale wracajac do meritum - wychodzi, ze nawet jesli "intuicyjnie" zmieniamy setting fabryczny, to jednak go zmieniamy. I jest to raczej naturalne. Ba, rzekłbym za Nurielem - intuicyjne :)
27-04-2012 21:47
Aesandill
   
Ocena:
+1
@ zigzak
Poroże spada co roku i jest domeną jeleniowatych.
Chałoci maja rogi panie zigzaku!
;)
27-04-2012 21:56
Narmo
   
Ocena:
0
@Aesandill
Możesz napisać więcej o tym Siedem?

A co chcesz wiedzieć konkretnie? System był niedopracowany i pomysł zrodził się lata temu. Także musisz sprecyzować :P
27-04-2012 21:56
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Co ty mowisz Aes? Prowadzilem mlotka przez 10 lat i zadnego nie widziałem! ;)
27-04-2012 22:17
Nuriel
   
Ocena:
+2
@zigzak

wychodzi, ze nawet jesli "intuicyjnie" zmieniamy setting fabryczny, to jednak go zmieniamy. I jest to raczej naturalne. Ba, rzekłbym za Nurielem - intuicyjne :)

No nie, toż to jest przecież sofistyka czystej wody! :D Zgodnie z Twoją definicją grania by the book - czyli takiej, w której wprowadzenie do fluffowej wioski niefluffowego kołodzieja Bożysława jest już "modyfikowaniem" świata - to faktycznie, czegoś takiego po prostu nie da się uniknąć, bo to wynika z samej istoty gier fabularnych! Problem tylko w tym, że nikt oprócz Ciebie takiej definicji nie stosował ;)
Nikt też się nie kłócił z tym, że takie "zmiany" wprowadzamy na każdej niemal sesji. Jak sam stwierdziłeś - to jest normalne.

Zmiana defaultowego settingu w moim rozumieniu (a podejrzewam, że i w rozumieniu wszystkich moich "plusikowych") polega na zmianie którejś z jego "esencjalnych" cech - czyli takich które sprawiają, że Warhammer jest Warhammerem a nie np. Earthdawnem czy Wolsungiem.
Natomiast chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się upierał, że wprowadzenie kołodzieja Bożysława w wiosce Zgrzytodupie jest tego rodzaju zmianą :)

W każdym razie, flejm był zacny, mały i-netowy troll na moim ramieniu może zasnąć spokojnie, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
EOT :)
27-04-2012 22:30
Malaggar
   
Ocena:
+1
@Nuriel: Nawet na polktu byli ludzie, którzy upierali się, że jak wioski nie ma opisanej w tzw Dziewictwie Sigmara, to nie ma jej w Imperium, bo tam wszystko przecież rozpisano!
27-04-2012 22:33
Nuriel
   
Ocena:
0
@Malaggar: Naprawdę? To jest już spora przesada... Chociaż nie ukrywam, że bardzo kusząca ;)

Dodatku nie widziałem, więc nie wiem jak bardzo szczegółowa i dokładna jest lista i opis tych wszystkich wiosek i miasteczek. Jeśli zbliża się do poziomu z dodatków do FR to faktycznie jest to głupota. Tego rodzaju pierdoły tylko zajmują cenne miejsce i utrudniają erpegowym konserwom granie zgodne z podręczikiem ;)
27-04-2012 22:40
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wsi Zgrzytodupie tam nie było, zapewniam :)
27-04-2012 22:43
Malaggar
   
Ocena:
0
Nurielu, nie jest bardzo dokładna, ma sporo głupotek i tym podobnych spraw.

Ale upieranie się, że niektóre prowincje to wielkie miasto plus 15 wiosek i k4 miasteczka było mega ;)
27-04-2012 22:45
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Nurielu, ale zanim pojdziecie z trollem pod kołderkę, jeszcze jedna uwaga.
To tak troche przeniesienie z wątku u Aesa, o "starych dobrych czasach".
Dzis mozemy stwierdzic, ze Warhammer jest jedną z opcji, grania w fantasy, jak slusznie zauwazyl Tymen, jest kupa klonów (Monastyr?) ktore mozna sobie wybrac JESLI sie nie chce zwalczac po lasach hord Chaosu, a chce sie miec np pistolety skalkowe i mroczny klimat.
Tylko że kiedy ja poznawalem Warhammera, byl to jedyny system fantasy na rynku, jedyny system wogóle w powszechnym kolportażu do ktorego mialem dostep. No dobra, byly jeszcze Kryształy w odcinkach i Oko Z Feniksa.
Ale wracajac do młotka - wtedy siłą rzeczy musial to byc system uniwersalny, ktorego tematyką nie bylo tylko zwalczanie Chaosu. I musial miec przerobki, czy to fluffowe, czy mechaniczne, by zaspokajał to, co dzis moze zrobic tuzin systemów. Stąd też rozumiem twoją argumentację, ze mlotek ma specyficzny klimat i czesci skladowe - ale kiedys nie miał, przynajmniej w tych interpretacjach w ktorych mialem udzial. Czy w ktorych mial udzial Trzewiczek i Jesienna Gawęda.
Mlotek mial sluzyc jako action fantasy, grim fatasy, horror fantasy, western, steampunk, a nawet SF. Bo nic innego nie bylo.
Byc moze z tego wynika rozna percepcja mlotka czy innych settingow (ostatnio dyskutowalismy przy Wolsungu) - nie wiem jakie sa twoje doswiadczenia w tej materii, ale ja na poczatku improwizowalem i tak mi zostało. Nie przejmuje sie fluffem, jesli mi nie pasuje - wywalam.
27-04-2012 22:59
Nuriel
   
Ocena:
+1
@zigzak:

Grać w RPG zaczynałem jakieś 15 lat temu, właściwie niemal równocześnie od Warhammera i Earthdawna. Doskonale rozumiem i pamiętam, że WFRP pełnił wtedy rolę uniwersalnego i "domyślnego" fantasy, bo w naszej drużynie było dokładnie tak samo. Jak się zaczytywaliśmy ASem to nie wprowadzaliśmy wiedźminów na sesję wyłącznie dlatego, że nasze postace były już wystarczająco przypakowane ;) Zresztą, to była w sumie norma w tamtych czasach, w Warhammera grało się albo a'la Tolkien albo zżynając ile się da z Sapkowskiego.

Na to, że zacząłem zwracać uwagę na konwencję i klimat danej gry, wpłynęły właściwie trzy rzeczy:

1) Earthdawn. Mając do dyspozycji dwa klasyczne systemy fantasy albo jeden z nich się odrzuca, albo zaczyna się szukać różnic które pozwolą bawić się inaczej w każdym z nich. Ja poszedłem tą drugą drogą, tym bardziej, że natknąłem się na:

2) Wywiad z Graeme'm Davisem w MiMie 2/97 (ach, pierwszy MiM... aż się łezka w oku kręci!). Facet opisywał tam początki Warhammera i to co go odróżniało od ówczesnych systemów fantasy. Do dziś pamietam zdanie, w którym stwierdzał, że WH to nie jest kolejny system a'la AD&D w którym "co drugi bohater ma pełną płytówkę, jasne włosy i błyszczące białe zęby". Mogąc to skontrastować z EDkiem zacząło się nabierać przekonania, że w każdy z tych systemów można - powinno się - grać inaczej. I wreszcie, last, but not least:

3) Trzewik i Jesienna Gawęda, "nieco" później. To już ostatecznie oddalało od siebie Earthdawna i Warhammera. Jak mieliśmy ochotę na heroic fantasy braliśmy Earthdawna, jak chcieliśmy zagrać w cos "mrocznego, realistycznego i przyziemnego" na tapętę wchodził Warhammer.

Jasne, że z tym odróżnieniem bywało wtedy róznie, ale wszak nikt nie twierdzi że gimnazjaliści są najlepszymi erpegowcami na świecie - ale taki jednak był ogólny zamysł i idea :)

27-04-2012 23:27
Eva
   
Ocena:
+5
w Warhammera grało się albo a'la Tolkien albo zżynając ile się da z Sapkowskiego
Albo jak czternastoletnia drużyna blondwłosych elfich banitek (175 cm wzrostu, 121 lat, 55 kg wagi wszystkie) pod wodzą wampirzycy, która jednakowoż mogła chodzić w dzień Bo To Wcale Nie Jest Tak Jak Myślisz Z Wampirami (MG się naczytała Anny Ryż), polująca na czarne jednorożce.
Do dziś jestem dumna że grałam w tej drużynie siedemnastoletnim karyplem-gawędziarką, ale nie zmienia to faktu, że polowałam na czarne jednorożce, dostawałam questy od szefa wampirów i jedyne co wiedziałam o świecie to to, że stolica nazywa się Altdorf.
Nie to, że dzisiaj wiem wiele więcej :D
28-04-2012 01:28

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.