» Recenzje » Światy Honor - antologia

Światy Honor - antologia


wersja do druku

Klasyczne zmęczenie materiału

Redakcja: Wojciech 'Wojteq' Popek

Światy Honor - antologia
Tasiemcowate cykle niejednokrotnie liczące sobie dziesiątki tomów budzą we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo łatwo przywiązać się do bohaterów, przeżywać z nimi coraz to nowe przygody i widzieć jak dojrzewają na oczach czytelnika. Z drugiej, zdecydowanie mnie pozytywnej, autorzy zdają się ciągnąć kolejne historie właściwie już tylko z przyzwyczajenia czy też zwykłego lenistwa, że o kwestiach finansowych nie wspomnę. Tajemnicą poliszynela jest jakiej jakości są te ente części cykli. Najlepszym na to dowodem jest znany niemal wszystkim wdzięczny barbarzyńca o imieniu Conan. Do czego doprowadziło ciągnięcie jego przygód w nieskończoność też większość już wie. Wystarczy wspomnieć, że nie było to nic dobrego. Na nieszczęście David Weber – jeden z liderów mojego prywatnego rankingu autorów – nie ustrzegł się swoistej klątwy Conana, a przynajmniej nie do końca. Otóż całkiem niedawno na polskim rynku fantastycznym ukazał się szesnasty tom traktujący o przygodach dzielnej Honor Harrington i dziejach kolejnej międzygwiezdnej wojny. Tym razem jest to zbiór opowiadań uzupełniający luki w dotychczasowej wiedzy czytelników na temat Honorverse. Jak udała się autorom - praca jest bowiem dziełem zbiorowym - ta sztuka? Ja jestem zawiedziony, ale po kolei…

Zbiór składa się z pięciu odrębnych historii napisanych przez trzech różnych autorów, w ten czy inny sposób związanych ze światem HH. Pierwsze dwa traktują o treecatach – dziwacznych istotach wywodzących się ze Sphinxa, planety o dość niesprzyjającym klimacie, a mających po sześć kończyn i w dodatku obdarzonych zmysłem telepatycznym. Co ciekawe, historie te pokazane są w pewnej części z punktu widzenia tych istot, co niewątpliwie stanowi swoiste urozmaicenie i jest wyraźnie inne od narracji stosowanej w pozostałych tomach. Jednak urozmaicenie to nie wszystko, a pierwsze z opowiadań, Przybłęda jest nudne aż do bólu. Przez bite kilkadziesiąt stron nie dzieje się właściwie nic. Niemal modliłem się by jak najszybciej się skończyło. Drugie dostarcza znaczenie więcej pozytywnych wrażeń, jest wszak autorstwa samego Webera i poza kwestią treecatów traktuje również o polityce, konwenansach i różnego rodzaju politycznych zagrywkach w Gwiezdnym Królestwie Manticore i to wśród najściślejszych elit tegoż królestwa. Starym dobrym zwyczajem Weber pisze obyczajową historię o ludziach wielkich, ale też o tych całkiem maluczkich, jedynie zmieniając scenerię na nieco bardziej… kosmiczną. Podobnie ma się sprawa z drugim w zbiorze opowiadaniem jego autorstwa. Tym razem występuje w nim sama niezwyciężona komandor Harrington i jak zwykle wszelkie przeciwności losu będą miały szczęście jeśli skończą jedynie z połamanymi żebrami bądź całkowitym zniszczeniem przyszłej świetlanej kariery. Znawcy poprzednich tomów będą mieli okazję spotkać się ze starymi znajomymi, a pewne wątki dotychczas potraktowane nieco po macoszemu nabiorą wyrazistości i pełen obraz Honorverse uzyska nowe barwy. Na uwagę, znacznie mniejszą niż powyższe, zasługuje jeszcze tylko Gambit Królowej napisany przez Jane Lindskold – kawałek całkiem sensownej, a przy tym niezwykle brutalnej rozgrywki politycznej z elementami kryminału. Jest królewski trup, jest spisek wymierzony w rodzinę królewską (który to już?) i miłe pogawędki w gronie, a jakże, królewskim. Przyjemne choć nie rewelacyjne.

W zasadzie gdyby tylko Światy Honor skończyły się na wspomnianych wyżej, tych dobrych oczywiście, historiach, książkę zaliczyłbym do nawet udanych. Niestety, nie stało się tak, a ja musiałem spędzić jeszcze kilka godzin ślęcząc nad opowiadaniami, których lektura nie sprawiała mi żadnej przyjemności. O jednym z nich, dotyczącym społeczności treecatów, zdążyłem już wspomnieć, drugie natomiast dotyczy walk w bardzo odległej części znanej galaktyki i tematycznie zahacza nieco o wojnę między Sojuszem, a Ludową Republiką Haven. Absolutne dno – przykre, ale wręcz do bólu prawdziwe.

Jak już pisałem Światy Honor to zbiór opowiadań mający za zadanie przybliżyć czytelnikom nieco nieznane dotychczas sprawy, które mają wpływ na świat HH. Dla fanów cyklu będzie to gratka – spory kawałek przyjemnej lektury, dla równowagi doprawiony o dwie bardzo kiepskie historyjki. Ci właśnie fani i tak kupią tę książkę i najprawdopodobniej przypadnie im ona do gustu. Natomiast reszta czytelników może sobie z absolutnie czystym sumieniem darować najnowszy tom cyklu. Nie znajdą tu dla siebie nic interesującego. Ja, mimo że fanem Honor Harrington jestem wiernym i długoletnim, nie czuję się usatysfakcjonowany. Wiem że kolejne tomy będą się pojawiać i mam nadzieję, że nawiążą do tych, nad którymi spędziłem niezliczone godziny bawiąc się przy tym doskonale.
Tym razem wyraźnie czegoś zabrakło. Wyszło po prostu przeciętnie.

Dziękujemy wydawnictwu Dom Wydawniczy Rebis za udostępnienie książki do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Światy Honor (Worlds of Honor)
Cykl: Honor Harrington
Autor: David Weber
Tłumaczenie: Jarosław Kotarski
Autor okładki: David Mattingly
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis
Miejsce wydania: Poznanń
Data wydania: 14 marca 2006
Liczba stron: 464
Oprawa: miękka
Format: 128 x 197 mm
Seria wydawnicza: s-f
ISBN-10: 83-7301-851-4
Cena: 29 zł

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.