» Recenzje » Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street

Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street

Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street
Tim Burton to jeden z najbardziej wyróżniających się reżyserów Hollywoodu. Ekscentryczny miłośnik wszystkiego, co groteskowe, gotyckie, karykaturalne i mroczne aż do bólu zębów. Znamy go z cudownego Batmana z 1989 roku, maczał palce w rewelacyjnym Nightmare Before Christmas i ma na swym koncie tytuły łączące go z nie mniej wyszukaną postacią srebrnego ekranu – Johnny Deppem. Kiedy Burton scala swoją wyobraźnię z twórczą mocą tego aktora, powstaje dzieło wysokiej klasy. Tak było z Edwardem Nożycorękim, Sleepy Hollow czy Corpse Bride. Nie powinno dziwić, że duet ponownie pokazał styl, tym razem w ekranizacji broadwayowskiego musicalu o zemście golibrody.

Bohater opowieści miał wszystko – ukochaną kobietę, dobrą pracę oraz perspektywy na przyszłość. I gdy było mu tak błogo i wesoło, pewna osoba (zła i niegodziwa, naturalnie) uznała, że żona naszego bohatera zbyt jest śliczna i urocza, by tkwić w związku ze zwykłym golibrodą. Szybka intryga, odrobina przekupstwa i siup! Biedny fryzjer Benjamin Barker, traci wszystko i ląduje w miejscu odosobnienia, zwanym niekiedy więzieniem. I można by było skończyć film, ale przecież byłoby nudno i zdecydowanie za krótko. Dlatego też bohater powraca w mocno odmienionej formie. Jest zły, jest zgorzkniały i pragnie zemsty. Przyjmuje imię Sweeney Todd i, niech to piekło pochłonie, będzie podrzynał gardła. Dalej musical rozkręca się na iście burtonowką modłę - sporo śpiewów, nadmiar wszędobylskiej mrocznej atmosfery, pełno krwi i trulli-dilli pim na dodatek.

Musical rządzi się swoimi prawami, podobnie jak opera. Jeżeli ktoś idzie na taki spektakl w oczekiwaniu na rozbudowaną fabułę, okraszoną głębokimi psychologicznie bohaterami najwyraźniej nie wziął rano pigułek. Nie oznacza to, że występujące postaci są puste i banalne, ani że fabuła jest stekiem bzdur. Jeżeli jesteśmy w stanie przełknąć bez bólu prostą i krwawą historię brzmiącą jak miejska legenda, to będziemy mogli w pełni rozkoszować się cudownymi, kreowanymi z wielkim rozmachem obrazami, wspaniale budowaną atmosferą oraz wyśmienitymi pieśniami w wykonaniu gwiazd kina. Film to cukierek dla oczu i miód dla uszu. Sceneria jest żywa i mieni się wieloma barwami. Zachwyca operowanie kontrastem. Kiedy nasz golibroda wspomina "stare dobre czasy" wszystko z miejsca pięknieje, świat jest kolorowy i skąpany w świetle radosnego słońca. Kiedy jednak snuje swoje plany zemsty wszystko spowija gęsta mgła, cienie się wydłużają a ulice Londynu przypominają wizje szalonego architekta na usługach wampira. A kiedy przelewana jest krew, to jest tak ślicznie przelewana, że aż człowiekowi perwersyjnie miło.

O grę aktorską ciężko. Nie chodzi o to, że aktorzy i aktorki się nie starają – po prostu ciężko o grę aktorską, kiedy cały czas trzeba coś śpiewać. No ale przecież nie z byle chmyzami mamy do czynienia, lecz z tuzami ekranu takimi jak sam Johnny Depp czy Helena Bonham Carter. Pan Depp już pokazał w pirackiej trylogii, że zna się na aktorskim fachu jak mało kto. Gestykulacja, mimika, wyczucie postaci – wszystko na najwyższym poziomie. Helena Bonham Carter też pozytywnie zaskakuje, świetnie wczuwając się w rolę mocno zwichrowanej miłośniczki naprawdę kiepskich placków. Pozostali aktorzy również wiedzą, co mają robić, dzięki czemu otrzymujemy przednie, acz mocno teatralne widowisko. Słowem, jest ślicznie.

Mamy zatem kawałek dobrej muzyki ze świetnymi aktorami i niezgorszą historią, przyprawioną cudownościami burtonowkiej wizualizacji. Czy można więc jasno wskazać palcem jakieś istotne wady produkcji? Raczej ciężko, chociaż film może nużyć tych, którzy nie są przygotowaniu na nieustanne wokalne popisy. Dodatkowo sztuczność i emanacja zdrową dawką kiczu odbiera tej produkcji możliwość straszenia widza. Kiedy nareszcie leje się krew widz zamiast piszczeć z przerażenia, kiwa głową z uznaniem. Pod tym względem Sweeney Todd wypada dość blado, tym bardziej że duet Burton-Depp mają już na swoim koncie odrobinę podobną produkcję, a mianowicie cudowne Sleepy Hollow, przy którym można się solidnie wystraszyć. No, ale w końcu forma jest drastycznie odmienna, nie można mieć wszystkiego.

Demoniczny golibroda jest zdecydowanie filmem godnym polecenia. Oczywiście pod warunkiem, że jesteśmy widzami świadomymi tego, że czeka nas uczta audiowizualna, z naciskiem na audio. Dostajemy charyzmatycznych bohaterów, cudowne scenerie, sporo dobrej muzyki i wiadra posoki. Czego więcej mógłby pragnąć człowiek spragniony rozrywki?
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 5 / 6



Czytaj również

Komentarze


Noth
   
Ocena:
0
Dobra recenzja. Zgadzam się ze wszystkim z wyjątkiem tego że pieśni są miodem dla uszu. Mnie męczyły i nudziły, jakieś takie szarobure i nijakie. Rozczarowałem się na tych pieśniach mocno, a że śpiewają cały czas to rozczarowałem się na całym filmie. Cóż bywa. Stąd ja filmu nie polecam. A wielka szkoda bo mogło być bardzo dobrze, poza słabymi partiami śpiewanymi zastrzeżeń nie mam żadnych, jednak film jest przez nie zdominowany do tego stopnia że jedna wada niszczy całość.
01-03-2008 15:53
Erpegis
    To jak
Ocena:
0
Mają nie śpiewać na **** musicalu?
01-03-2008 17:24
Noth
   
Ocena:
0
Raczej nie powinni.
01-03-2008 17:25
Ysabell
   
Ocena:
0
Dobra recenzja. Dzięki, Saise.

Ale na film nie pójdę, mimo tego, że główny bohater wygląda jak pratchettowska Susan... :-)
01-03-2008 18:07
Gerard Heime
   
Ocena:
0
Uważam film za dobry, ale... zupełnie nie zgadzam się z powyższą recenzją. Chyba ani w jednym punkcie. Może, jak znajdę czas, napiszę swoje zdanie o filmie.
01-03-2008 21:57
lamberciak
    Moim zdaniem
Ocena:
0
Recenzja całkiem zgrabna, ale również ciężko mi się z nią zgodzić.

Bardzo, bardzo słaby film Tima. Potencjał historii kompletnie niewykorzystany, piosenki zastraszająco wręcz słabe, nie dorastające do pięt fantastycznym utworom z Corpse Bride czy NbCh. Zupełnie mnie Mr. T nie ruszył, ani o milimetr.
01-03-2008 22:30
Saise
   
Ocena:
0
De gustibus ;)
01-03-2008 23:22
vanderus
   
Ocena:
0
Sweeney Todd zdecydowanie nie jest filmem godnym polecenia i po tej recenzji az mnie korci zeby wyracic szerzej swoj poglad. W tym filmie lezy bowiem prawie wszystko, a przyczepic mozna sie wszystkiego - od zbednego, niepotrzebnego i calkowicie bezsensowenego epatowania sztucznym okrucienstwem, az po niewykorzystany potencjal scenerii.

Z pozytywowo oczywiscie Depp, ale jak na film Burtona - to za malo.
03-03-2008 14:42
sskellen
   
Ocena:
0
Mnie rozczarowała Helena, kto ja dopuścił do mikrofonu? Mocno mnie rozczarowała. Lubie ja jako aktorkę, ale od muzyki to lepiej niech się trzyma z daleka.

Imo film jedynie dla fanatyków twórczości Burtona.
04-03-2008 11:33
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dla mnie to najlepszy film jaki kiedykolwiek widzialam... Mogłabym go oglądać bez przerwy... :):):) A muzyka... No, co tu dużo gadać... Poprostu cuuuuuuuuuuuuuudna.... I ten Depp...............hm........
Polecam:):):)
08-03-2008 13:05
~Tilli

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Moim zdaniem film jest świetny. Zastanówcie sie co piszecie skoro to miusical to z jakej niby racji mają nie śpiewać.Na miusicalach się śpiewa! A skoro wiedziałeś (Noth) że to miusical to poco poszedłeś na taki film. Najpierw się zastanów a potem pisz bzdury.. Film świetny jeśli ktoś lubi miusicale polecam zeby dopatrzeć się sensu wtedy naprawde przedstawia piękną historie :) Pozdrawiam wszystkich którym film się podobał :)
22-03-2008 15:27
~tomi77777

Użytkownik niezarejestrowany
    recenzja
Ocena:
0
Czy można więc jasno wskazać palcem jakieś istotne wady produkcji? .... bardzo łatwo - kawałek nudnej muzyki, średnia gra aktorska, zły scenariusz, w związku z czym "cudowności Burtonowskie" przepadają. Jakoś ciężko się zorientować czemu taki sympatyczny człowiek jak S. Todd, nagle w środku filmu zaczyna wszystkich mordować, albo, niech ktoś spróbuje zanucić chociarz jedną melodię z tego filmu (może poza Johanną), a to przecież musical. Johny Depp od początku do końca gra tak samo, zero ewolucji postaci. Nie pomoga nawet genialna scenografia. Cukierkiem na pewno są zbliżenia przecinanych krtani, które mają uzasadnienie w "różnobarwnej" muzyce. Dla kogoś kto nie jest tym zjarany, nie jest to rozrywka tylko niesmaczna bieda. Szanuję Burtona za Sleepy Hollow, ale ten film to porażka. Obym nie miał złego przeczucia że Burton staje się sam w sobie firmą i takie psy jak Zanuck zaczynają ordynarnie kosić na jego "wyobraźni" cash. :(
14-04-2009 13:37
Ivrin
   
Ocena:
0
"Jakoś ciężko się zorientować czemu taki sympatyczny człowiek jak S. Todd, nagle w środku filmu zaczyna wszystkich mordować"

To akurat wyjaśnione jest prosto i jasno. Potrzeba samodzielnego orientowania się jest całkowicie zbędna.
17-04-2009 16:22
Khil
   
Ocena:
0
To mój ulubiony film, cóż tu wiele mówić. Muzyka zawsze była kluczem do przemówienia gdzieś głębiej do mnie, a klimat - mhroczny i straszny oraz brak happy endu to tylko rzeczy, które wspomogły moją ocenę. Rzetelna recenzja mojego autorstwa znajduje się tutaj - http://forum.kawerna.pl/viewtopic. php?t=384
10-09-2009 12:07
~alwayssomewhere

Użytkownik niezarejestrowany
    Sweeney Todd
Ocena:
0
Genialny film. Bardzo mroczny klimat, genialna, na pewno nie nudna muzyka, świetne zakończenie, cudowne zdjęcia, idealnie oddają atmosferę zepsutego Londynu i zła. Wielbię ten film, oglądałam już 4 razy. Niesamowity
26-09-2010 16:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.