» Recenzje » Suppli #2

Suppli #2


wersja do druku

Przyczajony Czerwony Kapturek

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

Suppli #2
Wydawnictwo Hanami oddało czytelnikom drugi tom mangi Suppli, ttworzonej przez Mari Okazaki. Szkarłatna kolorystyka okładki, maki jako główny motyw dekoracyjny – od razu widać, że w świecie przedstawionym nadchodzi lato. Pora monsunu, upału i namiętności. Czy zapracowana Fuji da się ponieść dusznej od uczuć atmosferze? Czytelnicy, którzy przeczytali pierwszą część, z pewnością pragną, żeby bohaterka w końcu się ożywiła i zaczęła działać. Niestety, obezwładniające gorąco może pogrążyć ją w marazmie.

Najmocniejszą stroną tego tomu jest sugestywny nastrój. Odrealniony, lekko oniryczny. Zgodnie z konwencją zarysowaną w pierwszej odsłonie, fabuła przedstawia codzienne, drobne zdarzenia z życia bohaterki. Jednak o sile wyrazu Suppli przesądza co innego. Zawodowe perypetie bohaterki i dialogi są celowo błahe, nie zapadają w pamięć. Tym, co przykuwa uwagę, są nie zdarzenia, ale przemyślenia i emocje Fuji. Protagonistka obserwuje i komentuje rzeczywistość, konstruuje własną wizję świata. Drobiazgi nabierają znaczenia w oczach czytelnika, ponieważ są istotne dla Fuji. Jej nieustanny, wewnętrzny monolog buduje napięcie i klimat każdego tomu. W drugim odcinku cyklu myśli bohaterki odpowiadają nastrojowi pory roku: są pogmatwane i pełne utajonej energii, niczym wybujała letnia roślinność. Jej komentarze stały się wieloznaczne, metaforyczne, zbliżają się do poezji.

Mari Okazaki doskonali swoje autorskie umiejętności. Wypróbowuje nowe środki wyrazu. Zapożyczyła z zachodniej kultury znaną historię i uczyniła z niej metaforę drogi życiowej pierwszoplanowej bohaterki, a zarazem ramę dla jej postępków. Okazaki wybrała opowieść o Czerwonym Kapturku. Już pierwsza plansza sugeruje istnienie fabularnej więzi pomiędzy bohaterką baśni a zagubioną w swoim życiu Fuji. Później pojawia się sugestia, że historia Kapturka jest metaforą dla wysiłków wszystkich kobiet. "Czerwony Kapturek, gdy skończy dwadzieścia pięć lat, musi zastawić pułapkę, aby zostać pożartym". Mamy do czynienia z inteligentną, przewrotną reinterpretacją znanego motywu.

Porównanie z postacią z baśni rzuca nieco światła na postępowanie i dylematy Fuji. Refleksyjna, niepewna swoich celów bohaterka, która w każdej sytuacji oddaje inicjatywę innym, ujawnia naturę outsiderki. Kiepski z niej Czerwony Kapturek – nie pozwoliła się "pożreć" i nie jest nawet pewna, czy tego chce. I nie radzi sobie z zastawianiem sideł. Jest mocno skontrastowana z innymi kobietami: to jej rywalki są przedstawiane z wnykami w kościstych rękach. Fuji woli odejść, chociaż stale ma nadzieję, że "wilk" podąża jej tropem. Wykorzystanie metafory i gra jej znaczeniami to prawdziwy smaczek dla uważnych czytelników. Niestety, potencjał tego chwytu pozostaje niewykorzystany. Autorka porzuca go po zaledwie dwóch epizodach, potwierdzając, że to jedynie narracyjne ćwiczenie, a nie potencjalna oś fabuły. Na szczęście, raz zarysowane napięcie pozostaje, a czytelnicy mogą czekać na kolejne przejawy inwencji autorki.

Druga część komiksu podtrzymuje poziom i nastrój stworzone przez pierwszy tom. I, tak samo jak w premierowej części, głównym problemem fabuły jest bezwolność głównej bohaterki. Wynagradza ją intensywność emocjonalna poszczególnych scen, ale przy dłuższej lekturze zachowanie dziewczyny przestaje fascynować, a zaczyna drażnić. Czytelnicy zdążyli już poznać problemy i cechy Fuji. Nie potrzebują dodatkowej prezentacji. W tym tomie jej charakterystyka zostaje pogłębiona, a nawet zyskuje dodatkowy wymiar. Niestety, bohaterka nie ewoluuje. A szkoda, bo pora na zmiany. Fuji angażuje się emocjonalnie i u czytelnika pojawia się nieśmiała nadzieja, że w końcu przełamie odwieczną bierność.

Niestety, odbiorców czeka rozczarowanie. Fuji zdaje sobie sprawę, że kocha. Ale nawet tutaj nie wykazuje śladu aktywności. Nie myśli "zakochałam się" – to ustawiłoby ją w roli podmiotu jakiejś akcji. Zamiast tego stwierdza, że "nadeszła miłość", całkiem jakby uczucie spadło na nią jak deszcz. Sama obsadza siebie w roli przedmiotu, na który wpływają inne osoby i zdarzenia. Końcowe strony komiksu wrzucają ją w sytuację konfliktu. Można mieć nadzieję, że w efekcie dziewczyna zacznie działać. Być może w trzecim tomie dokona się jakaś przemiana. Dotychczasowy rozwój akcji nie daje jednak na to wielkich nadziei.


Recenzja w serwisie Tanuki.pl
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Tagi: Suppli | Suppli #2



Czytaj również

Suppli #09
Depresyjny okres czas zacząć
- recenzja
Suppli #7
Piękni trzydziestoletni
- recenzja
Suppli #6
Dorosłe dzieci
Suppli #5
Obraz, myśl, dialog
Suppli #4
Twarz i maska
Suppli #3
Niedopowiedziane, narysowane

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.